Nie ma podstaw, by spółka, która nie otrzymała zakupionego prądu, pozywała inną firmę energetyczna, która go dostała w tym czasie za dużo. Nie wiadomo, czy utracony prąd przez jedną jest tym, który otrzymała druga.
Spór dotyczył dwóch spółek sprzedających prąd: Enea SA z Poznania i FITEN SA z Katowic. Pierwsza domagała się zapłaty 207 tys. zł za prąd, jaki zakupiła, a nie otrzymała. Taką ilość prądu w nadmiarze otrzymała pozwana spółka. Był to skutek perturbacji na rynku energii związanych ze zmianą rozliczeń w 2012 r. Nastąpiły błędy w przepływie informacji, ile energii pobrały konkretne podmioty. Powódka zapłaciła więcej, niż należało, a pozwana – mniej.
Czytaj także: Drożejący prąd: firmy mają problemy ze zmianą dostawcy energii
Pozwana odmówiła zapłaty, twierdząc, że nie ma dowodu, że to ten sam prąd. Jako podstawę prawną pozwu Enea wskazała przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu, art. 405 kodeksu cywilnego („kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze lub jej równowartości").
Sądy Okręgowy, a następnie Apelacyjny w Katowicach oddaliły żądanie, wskazując, że powódka powinna skierować roszczenia do PSE SA, która prowadzi rozliczenia na rynku energii, bilansuje wartości pobranego prądu i wykonuje te czynności na podstawie prawa energetycznego. Z tą spółką strony procesu miały i mają kontrakty, a ich samych nie łączyła żadna umowa. Z tego powodu, że PSE pobrała od powódki nienależne opłaty, nie może pozwać spółki, która skorzystała na pomyłce.