Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną podatnika, który spierał się z fiskusem o sposób opodatkowania sprzedaży nieruchomości. W ocenie sądu skala aktywności w spornej sprawie świadczy o tym, że była to działalność gospodarcza, a nie zwykły obrót majątkiem prywatnym.
Spór dotyczył PIT za 2010 r. Z ustaleń fiskusa wynikało, że podatnik w tym okresie miał zgłoszoną działalność gospodarczą w postaci świadczenia usług wynajmu pokoi, usług transportowych, usług budowlanych, sprzedaży detalicznej prowadzonej w niewyspecjalizowanych sklepach z przewagą żywności, napojów i wyrobów tytoniowych. Uwagę kontrolerów zwróciła jednak aktywność przedsiębiorcy w obrocie nieruchomościami. Okazało się, że w latach 2004–2013 dokonał sprzedaży aż 190 nieruchomości, w tym tylko w 2010 r. wraz z żoną był stroną 23 umów sprzedaży na łączną wartość brutto ponad 5 mln zł.
Czytaj także: By wynajmować 16 garaży nie zawsze trzeba zakładać firmę
Fiskus uznał, że czynności związane z obrotem nieruchomościami wypełniały przesłanki prowadzenia działalności gospodarczej, która jednak nie została zgłoszona przez podatnika. W konsekwencji jego księgę podatkową uznano za nierzetelną w zakresie niewykazania całości przychodów z firmy. Ostatecznie linowy PIT za 2010 r. wyliczono podatnikowi na prawie 800 tys. zł.
Mężczyzna nie zgadzał się z taką oceną jego aktywności. Tłumaczył, że zbywane mieszkania zostały wybudowane na gruntach przekazanych jemu i żonie przez jego rodziców w 1984 r. na podstawie umowy przeniesienia gospodarstwa rolnego. Oświadczył, że nie prowadził ksiąg podatkowych, ewidencji itd., bo był przekonany, że taka sprzedaż – długo po upływie pięciu lat, licząc od końca roku nabycia – nie podlega już PIT (art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT).