Zamieszanie w Sejmie we wtorek może okazać się uzasadnione, a zarzuty posłów koalicji rządzącej o obstrukcji opozycji – nietrafione. W projekcie tzw. małej tarczy antykryzysowej, którą posłowie PiS planowali uchwalić tego dnia, znalazły się nie tylko rozwiązania, które mają ułatwić walkę z epidemią koronawirusa, ale także nowe, bardzo dotkliwe sankcje dla biznesu. Zapisane zostały w enigmatycznym przepisie na końcu projektu, przewidującym możliwość odebrania dotacji firmie dotkniętej kryzysem gospodarczym. W uzasadnieniu do zmian nie było nawet jednego zdania o tym, co posłowie PiS mieli na myśli, wprowadzając ten zapis.
Czytaj także:
Koronawirus: czy jest szansa na odszkodowanie za straty poniesione w wyniku wprowadzenia ograniczeń
Kij na niepokornych
Chodzi o art. 18 projektu, który mówi, że naruszenie przez przedsiębiorców ograniczeń, nakazów i zakazów w prowadzonej działalności gospodarczej ustanowionych w związku z wystąpieniem stanu epidemii i wydanych na podstawie art. 46a i 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi stanowi podstawę do odmowy udzielenia pomocy publicznej, w szczególności z rządowych programów antykryzysowych.
Biznes obawia się, że to zapowiedź sankcji dla wszystkich tych, którzy w ostatnim czasie narazili się rządowi, ale też dla wszystkich grup mikro- i małych przedsiębiorców protestujących ostatnio pod Sejmem czy Kancelarią Premiera, którym bardzo łatwo postawić zarzuty związane z naruszeniem przepisów antycovidowych.