Marek Kowalski prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich: Musimy patrzeć w przyszłość w perspektywie nawet 30 lat

Niejednolity system ubezpieczeń społecznych zaburza konkurencję. Umowy zlecenia należy ozusować na zasadach ogólnych. Potrzebna jest także zmiana zasad ozusowania przychodów z działalności gospodarczej – uważa Marek Kowalski prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Aktualizacja: 11.10.2020 21:46 Publikacja: 11.10.2020 21:37

Marek Kowalski prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich

Marek Kowalski prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich

Foto: materiały prasowe

Federacja Przedsiębiorców Polskich złożyła już oficjalne pismo o włączenie w skład Rady Dialogu Społecznego. Co to oznacza dla funkcjonowania forum, na którym są dyskutowane najpoważniejsze zmiany gospodarcze proponowane przez rząd?

MAREK KOWALSKI: Mamy szansę uczestniczenia w dialogu społecznym już od początku naszego istnienia i jeszcze przed wejściem do RDS współpracowaliśmy z rządem w wielu sprawach, podpisywaliśmy też porozumienia z organizacjami związkowymi, jak te zawarte z NSZZ Solidarność apele do rządu w sprawie ozusowania umów zlecenia.

Czytaj także: Rząd powinien słuchać biznesu i związkowców

Wejście Federacji do RDS zmieni jednak układ sił po stronie pracodawców. Zamiast pięciu organizacji wspólne stanowisko będzie musiało uzgodnić aż sześć.

Żeby mówić o zmianie układu sił, musiałaby istnieć siła, która dzieli partnerów społecznych. Faktycznie inna będzie liczba reprezentantów poszczególnych organizacji. Po stronie przedsiębiorców w Radzie Dialogu Społecznego zasiadają bowiem 24 osoby i tej puli nie sposób było dotychczas podzielić po równo na pięć organizacji. Dlatego po wejściu Federacji do RDS wyrówna się liczba głosów w organizacjach pracodawców. Niejednokrotnie pokazywaliśmy też, że skupiamy się na dialogu, a nie na sprawach personalnych czy ideologicznych. Chcielibyśmy być tą organizacją, która postara się przywrócić dialog z innymi organizacjami, czy to pracodawców, czy ze związkami zawodowymi i rządem, tak by nie opierał się jak dotychczas na argumencie siły, tylko na sile argumentu. Moim cichym marzeniem jest, aby z naszym udziałem udało się wynegocjować np. wysokość minimalnego wynagrodzenia w Polsce. Przykładam do tego szczególną wagę jako do symbolu. Przez wiele ostatnich lat funkcjonowania najpierw Komisji Trójstronnej, a następnie Rady Dialogu Społecznego nie udało się w tej kwestii osiągnąć porozumienia. W zasadzie na niekorzyść dla przedsiębiorców, bo w finale rząd ustalał minimalne wynagrodzenie nawet wyższe, niż oczekiwały związki zawodowe. Ważna jest także struktura Federacji Przedsiębiorców Polskich. Jesteśmy jedyną organizacją, która posiada własny think tank w postaci Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej, w którym mamy dosyć dużo ekspertów. Są oni w stanie przygotowywać projekty ustaw. I to jest miejsce w Radzie Dialogu Społecznego, które chcemy wypełnić. Zgodnie z obowiązującymi przepisami RDS ma bowiem prawo inicjatywy ustawodawczej, natomiast, o ile wiem, w swojej dotychczasowej historii Rada nie skorzystała z tego uprawnienia. Chcielibyśmy przedstawić projekty i zachęcić inne organizacje do takiego działania, ponieważ dialog nie powinien polegać na ocenie projektów przedstawianych i forsowanych przez rząd, ale także na przedstawianiu własnych pomysłów na zmiany.

Jakie to mogłyby być projekty?

Staramy się równoważyć nasze pomysły, tak by były z nich zadowolone wszystkie strony, w tym związki zawodowe i rząd. Najbliższą naszą inicjatywą będzie rozszerzenie możliwości stosowania bonów żywieniowych i podarunkowych, które pracodawcy mogą dawać dobrowolnie swoim pracownikom. Jest to jednak wykorzystywane marginalnie, na poziomie 9 proc., podczas gdy np. w Niemczech, Francji czy Hiszpanii są one wykorzystywane znacznie częściej. Mamy tu więc sporo do nadrobienia. Dzięki takim bonom pracownicy będą mogli dokonywać zakupów, co zwiększy popyt na określone produkty. Zwiększy to także kwotę VAT napływającą do budżetu państwa.

Problem z dialogiem społecznym w ostatnich latach polega na tym, że rząd nie konsultuje z partnerami społecznymi ważnych projektów gospodarczych, które trafiają do Sejmu ścieżką poselską lub są przedstawiane do opinii z bardzo skróconym okresem na odpowiedź.

Dlatego chcemy wejść do dialogu społecznego z argumentami do dyskusji nad rządowymi projektami, tak by nie były one przesuwane siłowo przez RDS, ale raczej toczyła się nad nimi rzeczowa debata oparta na argumentach. Trzeba tu też wrzucić kamyczek do ogródka RDS, bo nie przypominam sobie, aby opinie Rady były prezentowane w czasie procesu legislacyjnego w Sejmie. Zgodnie z ustawą o RDS, jeśli Rada zajmuje stanowisko negatywne do projektu zmian, wówczas powinien on zostać podłączony do tej nowelizacji i przeczytany w trakcie posiedzeń komisji sejmowych oraz senackich. Pamiętam, że raz udało się nam wymusić prezentację takiego stanowiska RDS w czasie prac nad nowelą prawa o zamówieniach publicznych. Komisja musiała jednak zrobić przerwę, aby odnaleźć to stanowisko. To pokazuje, jak wygląda obecnie dialog społeczny. Dlatego przedsiębiorcy i związki zawodowe powinni pilnować takich spraw na etapie procesu legislacyjnego. Rząd ma bowiem prawo składać niekorzystne projekty zmian, ale jeśli opinia Rady do takiej nowelizacji jest negatywna, to powinni z nią zostać także zaznajomieni posłowie.

Gdzie widzi pan pole do działania dla siebie?

Do końca roku może się jeszcze wiele wydarzyć w dialogu społecznym. Mamy bowiem przed sobą zmiany podatkowe dotyczące spółek komandytowych. Mam wrażenie, że rząd niczego się nie nauczył przy okazji próby zniesienia limitu trzydziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia, powyżej którego nie płaci się składek od wynagrodzeń. Ostatecznie prezydent RP Andrzej Duda skierował te przepisy do Trybunału Konstytucyjnego m.in. z zarzutami dotyczącymi niewłaściwych konsultacji społecznych. Być może i tym razem pan prezydent skorzysta z takiej możliwości, gdyby doszło do tego, że nowelizacja w tym zakresie trafi na jego biurko do podpisu. Na pewno będziemy się upominali o dochowanie terminów na konsultacje. Wszyscy wiemy, że są takie sytuacje, że czasem rząd musi iść szybko z projektem zmian, czego najlepszym przykładem są kolejne tarcze antykryzysowe. Ale to powinno być wyjątkiem, a nie regułą. Dlatego będziemy się starali dbać o dialog, tak by był on konstruktywny i toczył się z poszanowaniem wszystkich jego stron. Przypomnę też, że struktura budżetu państwa w większości składa się z VAT, a nie CIT czy PIT, w związku z czym powinniśmy dbać o to, by jak najwięcej VAT trafiało do budżetu państwa. Cały czas to podkreślam, bo mam wrażenie, że nasi rządzący, jakby tego nie widzieli albo nie chcieli tego rozumieć. Dobrym tego przykładem jest uszczelnienie przez ograniczenie możliwości odliczenia VAT w przypadku korzystania z samochodu firmowego. Spowodowało to rozszczelnienie systemu podatkowego, bo przedsiębiorcy przestali brać faktury za takie usługi, skoro nie mogą ich później rozliczyć podatkowo. Daje to szerszy efekt, bo dostawca usługi z tego powodu nie bierze faktury na zakupione części i wtedy zrywa to ciągłość faktur za zakup oraz sprzedaż części i usług.

W RDS toczy się obecnie dyskusja nad pełnym oskładkowaniem zleceń, związkowcy chcą, by dotyczyło to także osób prowadzących działalność gospodarczą z wysokimi przychodami. Trudno w tej chwili powiedzieć, jaki będzie ostateczny kształt tych zmian. Jakie jest stanowisko Federacji w tym zakresie?

Stanowisko FPP jest w tym zakresie niezmienne od lat i uważamy, że kwestia ubezpieczeń społecznych powinna zostać rozwiązana systemowo. Musimy patrzeć w przyszłość w perspektywie 10, 20 i 30 lat. Jeśli dziś nic nie zmienimy, nasze dzieci i wnuki będą płaciły za świadczenia socjalne dla osób, które nie wypracowały składek pozwalających wyliczyć im choćby minimalną emeryturę, jednak ze względu na wypracowany staż państwo będzie musiało im dopłacić do pełnej wysokości tego świadczenia. Druga kwestia dotyczy tego, że niejednolity system ubezpieczeń społecznych zaburza konkurencję na rynku, szczególnie w sektorze usługowym, czyli tam gdzie ma to obecnie istotne znaczenie. Dlatego stoimy na stanowisku, że umowy zlecenia należy ozusować na zasadach ogólnych. Potrzebna jest także zmiana zasad ozusowania przychodów z działalności gospodarczej. Mam wrażenie, że coraz więcej osób zgadza się z potrzebą takiej zmiany pod warunkiem wprowadzenia rocznego vacatio legis. Nie ma bowiem możliwości, aby przepisy zwiększające koszty prowadzenia działalności gospodarczej, czy to ze względu na podatki, czy składki, wchodziły w życie z krótszym niż roczny okresem oczekiwania. Inaczej nie sposób zaplanować tych kosztów w budżetach firm, które zwykle powstają pod koniec poprzedniego roku.

Tymczasem rząd wraca pod koniec roku do prac nad pełnym oskładkowaniem zleceń, co może już w przyszłym roku przynieść dodatkowe wpływy do budżetu państwa w wysokości 2,5–3 mld zł. Czy te przepisy wejdą w życie w ekspresowym tempie?

Nie mam nic przeciwko temu, a nawet popieram pomysł pełnego oskładkowania przychodów ze zleceń, pod warunkiem jednak, że zostanie zachowane roczne vacatio legis. Jeśli więc rząd zaplanuje wejście tych przepisów w życie na początku 2022 r., nowelizacja przepisów w tym zakresie powinna zostać uchwalona najpóźniej w lutym–marcu 2021 r.

Rząd jednak ciągle szuka nowych przychodów i nakłada takie parapodatki na przedsiębiorców. Dość wspomnieć podatek cukrowy czy opłatę od deszczówki. Jak pan ocenia te działania?

Nie tylko przedsiębiorcy wyszli poobijani z epidemii koronawirusa, ale poobijany jest także budżet państwa. Warto jednak, aby rząd przedstawił kilkuletni plan wychodzenia z kryzysu, w którym moglibyśmy zobaczyć, jakie nowe podatki i obciążenia mogą się pojawić w tym czasie i w jakim stopniu odbędzie się to kosztem przedsiębiorców. Dzisiaj tego nie ma. Przyjęty w połowie 2019 r. plan konwergencji jest już nieaktualny przez Covid. Powinno się więc pojawić nowe otwarcie w tym zakresie, które by określiło, jak i skąd rząd zamierza pozyskać dodatkowe wpływy do budżetu państwa. Pozwoliłoby to przygotować się przedsiębiorcom na te zmiany. Na przykład część naszych członków stanowią firmy z branży tytoniowej, które nie kwestionują systemu akcyzy, ale zgadzają się równocześnie co do tego, że dobrze by było, aby ta akcyza rosła o kilka procent rocznie, co pozwoli rozłożyć te koszty w czasie.

Jakie branże są reprezentowane w Federacji Przedsiębiorców Polskich?

Federacja najsilniejsza jest w branżach usługowych. Są u nas branże budowlana, ochroniarska, kateringowa, sprzątająca i usług pomocniczych w szpitalach. Jeśli chodzi o branżę usługową to chyba jesteśmy obecnie najsilniejsi na rynku. Chcemy też być organizacją, która skupia firmy z branży finansowej. W momencie rejestracji jako organizacji reprezentatywnej w Federacji było około 1,5 tys. firm zatrudniających ponad 400 tys. pracowników, w praktyce więc każda branża w mniejszym lub większym stopniu jest u nas reprezentowana. Federacja ciągle się jednak powiększa. Nie ma tygodnia, abyśmy nie przyjmowali nowego przedsiębiorcy lub organizacji przedsiębiorców. Mamy tendencje rozwojowe i nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa w tym zakresie.

Jak wyglądają obecnie pana stosunki z pozostałymi organizacjami pracodawców zasiadających w RDS, które będą musiały cedować na Federację po jednym głosie.

Myślę, że dobrze. Razem z wejściem do RDS obejmujemy przewodniczenie Radzie Przedsiębiorczości, w której zrzeszyły się największe organizacje przedsiębiorców. To ciało ma reprezentować biznes w kontaktach z rządem. To nie będzie konkurencja dla RDS, ale jedynie ciało, które ma reprezentować interesy przedsiębiorców w sprawach gospodarczych, w których związki zawodowe nie są nawet zainteresowane zajmowaniem stanowiska w tej sprawie. Sprowokował nas do tego sam premier Mateusz Morawiecki, który stwierdził kiedyś, że biznesowi brakuje jednego głosu, jednej organizacji reprezentującej jego interesy. A teraz już jest. Powierzenie Federacji przewodnictwa w Radzie Przedsiębiorczości oznacza, że cieszymy się zaufaniem wśród innych organizacji przedsiębiorców.

Kto zajmie z ramienia Federacji te cztery miejsca w RDS?

Oprócz mnie w Radzie zasiądą Sylwia Szczepańska, Łukasz Kozłowski i Dariusz Blocher.

Kiedy pierwsze posiedzenie RDS, w którym przedstawiciele Federacji wezmą udział?

Mam nadzieję że nastąpi to pod koniec października lub na początku listopada. Nowi członkowie muszą jednak wcześniej zostać powołani do Rady przez pana prezydenta Andrzeja Dudę.

Marek Kowalski w 2019 roku powołany został przez Minister Przedsiębiorczości i Technologii do pełnienia funkcji Przewodniczącego Rady Zamówień Publicznych

Federacja Przedsiębiorców Polskich złożyła już oficjalne pismo o włączenie w skład Rady Dialogu Społecznego. Co to oznacza dla funkcjonowania forum, na którym są dyskutowane najpoważniejsze zmiany gospodarcze proponowane przez rząd?

MAREK KOWALSKI: Mamy szansę uczestniczenia w dialogu społecznym już od początku naszego istnienia i jeszcze przed wejściem do RDS współpracowaliśmy z rządem w wielu sprawach, podpisywaliśmy też porozumienia z organizacjami związkowymi, jak te zawarte z NSZZ Solidarność apele do rządu w sprawie ozusowania umów zlecenia.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe