W kieszeniach podatników może jednak zostać znacznie mniej, jeśli pod koniec tego roku zdecydują się na utworzenie spółki kapitałowej albo na różne rodzaje przekształceń biznesu. Mówią o tym przepisy przejściowe zawarte w art. 16 i 17 projektu. Jeśli zatem dojdzie np. do podziału spółki z o.o. albo wniesienia aportem przedsiębiorstwa lub zorganizowanej jego części o wartości powyżej 10 tys. euro, to podmioty powstałe po podziale czy wnoszące aport nie będą mogły stosować obniżonej do 9 proc. stawki CIT. Dotyczy to roku podatkowego rozpoczynającego się po 31 grudnia 2020 r.
Taki rygor będzie obowiązywał, nawet gdyby podmioty po przekształceniach nie osiągały pułapu obrotów 2 mln euro rocznie. Obniżony podatek będą mogły zapłacić dopiero w kolejnym roku podatkowym (jeżeli tego pułapu nie przekroczą).
Projekt w art. 16 i 17 wymienia wiele innych przypadków, gdy przekształcenia tworzące podatnika CIT wyłączają przez kolejny rok stosowanie niższej stawki. Chodzi np. o „przekształcenie przedsiębiorcy będącego osobą fizyczną wykonującą we własnym imieniu działalność gospodarczą lub spółki niebędącej osobą prawną", tworzące podatnika CIT, np. założenie spółki z o.o. Może też chodzić o utworzenie osoby prawnej z majątku likwidowanych przedsiębiorstw.
Ministerstwo Finansów dość ogólnie wyjaśnia sens tych przepisów. W uzasadnieniu ustawy pisze jedynie, że chodzi o ograniczenie stosowania 9-proc. stawki dla podmiotów restrukturyzowanych.
Korzyści dla niektórych
Zdaniem Agaty Dziwisz, adwokata i partnera w kancelarii Kochański & Partners, cel jest wyraźny: zniechęcić przedsiębiorców do przekształcania spółek pod koniec tego roku.
– To kolejny już w ostatnich miesiącach przykład legislacji, która na pierwszy rzut oka daje przedsiębiorcom korzyści, ale równocześnie są one ograniczane tak, by nie wszyscy z nich korzystali – ocenia ekspertka. I przypomina, że tak jest nie tylko z obniżoną stawką CIT, ale też z tzw. podatkiem estońskim. W jej ocenie ta ostatnia koncepcja byłaby atrakcyjna i miałaby szanse się upowszechnić, gdyby nie wiele trudnych do spełnienia wymagań inwestycyjnych. – Prowadzi to do niewesołego wniosku, że do każdego z proponowanych ostatnio ułatwień podatkowych należy podchodzić ostrożnie, bo w praktyce gospodarczej nie muszą być tak atrakcyjne, jak w rządowych komunikatach – konkluduje Agata Dziwisz.