Przelew na złe konto: za pomyłkę przedsiębiorcy zapłaci bank

140 tys. zł wraz z odsetkami musi zapłacić bank, który nie umożliwił swojemu klientowi anulowania przelewu zleconego w systemie bankowości elektronicznej na konto niewłaściwego odbiorcy. Pieniądze przepadły, bo zajął je komornik.

Aktualizacja: 14.09.2019 21:07 Publikacja: 14.09.2019 15:33

Przelew na złe konto: za pomyłkę przedsiębiorcy zapłaci bank

Foto: 123RF

Sprawa, którą zajmowały się krakowskie sądy, miała swoje źródło w ludzkim błędzie popełnionym pewnego styczniowego wieczoru. Żona przedsiębiorcy Andrzeja Z., działając na podstawie pełnomocnictwa do prowadzenia spraw firmy męża, około godz. 21. zalogowała się na konto internetowe tej firmy i zleciła przelew 140 tys. zł. Pieniądze miały iść na rachunek w innym banku należącym do wierzyciela męża Konrada H. Niestety, z powodu zmęczenia pani Z. wpisała numer konta zupełnie innej osoby – Norberta B.

Czytaj także: Warto sprawdzać dla kogo ta forsa

Niemal natychmiast zauważyła błąd i poinformowała o tym męża. Oboje podjęli próbę anulowania dyspozycji na stronie internetowej Banku, lecz okazało się to niemożliwe. Około godz. 22. Andrzej Z. skontaktował się więc ze swoim osobistym doradcą z ramienia Banku, ale i jemu nie udało się nic wskórać. Zaproponował spotkanie następnego dnia w oddziale Banku, jeszcze przed jego otwarciem. Tak, aby zdążyć zablokować realizację zlecenia.

Rano okazało się, że cofnięcie dyspozycji było niewykonalne. Nie można było również odzyskać przelanej omyłkowo kwoty. A to dlatego, że rachunek bankowy Norberta B. zajął komornik, a wierzyciele nie zgodzili się na zwrot pieniędzy, które wpłynęły na konto dłużnika. Nawet później, gdy Andrzej Z. uzyskał prawomocny nakaz zapłaty przeciwko Norbertowi B., postępowanie egzekucyjne okazało się bezskuteczne.

Fikcja prawna na rzecz banku

Przedsiębiorca wezwał Bank do zapłaty odszkodowania o równowartości utraconej kwoty, ale Bank nie poczuwał się do odpowiedzialności za skutki omyłki klienta. Swoje argumenty wyłożył przed sądem, który rozpatrywał pozew przedsiębiorcy. Bank powoływał się na postanowienia regulaminu oraz przepisy ustawy o usługach płatniczych, z których wynika, że klient nie może odwołać zlecenia płatniczego od momentu otrzymania tego zlecenia przez Bank. Jak ustalić ten moment, jeśli zlecenie zostało dokonane po godz. 20., a bank zastrzega - zgodnie z przepisami ustawy - że w takiej sytuacji zlecenie uznaje się za otrzymane następnego dnia roboczego? Bank stwierdził, że takie zastrzeżenie działa wyłącznie w interesie banku, ponieważ ma na celu stworzenie fikcji prawnej na potrzeby ustalenia zasad terminowości wykonania transakcji.

Sąd Okręgowy w Krakowie podzielił tę argumentację i nie miał wątpliwości, że momentem otrzymania przez Bank dyspozycji złożonej drogą elektroniczną jest moment wprowadzenia tej dyspozycji do systemu Banku. Tym bardziej, że dyspozycja została złożona w systemie bankowym, który służy rozliczeniu pomiędzy bankami – uczestnikami systemu – w czasie zbliżonym do rzeczywistego. – To z uwagi na specyfikę rozrachunków międzybankowych w tym systemie, Bank nie miał i nie ma możliwości zapewnienia klientom mechanizmu pozwalającego na anulowanie przelewu zleconego do realizacji bez wskazania daty przyszłej jako daty wykonania – tłumaczył sąd.

Ale to nie wszystko. Sąd uznał, że pomiędzy szkodą powoda a działaniem Banku nie zachodzi adekwatny związek przyczynowy. W normalnych okolicznościach, typowych dla tego typu zdarzeń, doszłoby do zaksięgowania przelewu na rachunku odbiorcy, a następnie zwrotu tych pieniędzy jako nienależnego świadczenia. Tu było to niemożliwe wobec zajęcia komorniczego konta Norberta B., a potem jego upadłości. – Takie nietypowe zdarzenia nie mogą zostać uznane za pozostające w adekwatnym związku przyczynowym z wykonaniem przelewu zgodnie z dyspozycją klienta – stwierdził sąd.

Ponadto – w ocenie sądu – Andrzej Z. przyczynił się do powstania szkody, skoro realizacja przelewu była skutkiem jego błędnej dyspozycji. – Powód, jako przedsiębiorca, powinien dołożyć staranności wymaganej w stosunkach profesjonalnych w zakresie zawierania i wykonywania umów – podkreślił sąd.

Na koniec sąd stwierdził, że roszczenie Andrzeja Z. wynikające z umowy o prowadzenie rachunku bankowego uległo przedawnieniu z upływem lat dwóch. Pozew został oddalony.

Bank też musi być staranny

Andrzej Z. postanowił walczyć dalej o utracone pieniądze i wniósł apelację zarzucając sądowi I instancji szereg naruszeń przepisów prawa procesowego i materialnego. Wyrok, który zapadł przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie odwrócił sytuację przedsiębiorcy o 180 stopni.

Sąd ten stwierdził, że dokonując wypłaty z rachunku klienta bank powinien sprawdzić, czy czyni to na rzecz osoby uprawnionej oraz czy dysponuje zleceniem pochodzącym od posiadacza rachunku. Naruszenie tego obowiązku stanowi winę w rozumieniu art. 415 k.c. A wówczas dochodzi do zbiegu odpowiedzialności banku – kontraktowej i deliktowej. W przypadku roszczenia o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym, przedawnia się ono z upływem lat trzech. I to ten termin ma zastosowanie w sporze Andrzeja Z. z Bankiem. Do przedawnienia zatem nie doszło.

Dalej sąd odpowiedział na kluczowe pytanie: czy sporne zlecenie zostało wykonane bez akceptacji powoda? Pracownicy Banku wiedzieli, że powód złożył oświadczenie o anulowaniu zlecenia i że przelew dokonywany był na rzecz osoby nieuprawnionej, skoro wskazany w zleceniu numer rachunku odbiorcy nie należał do adresata przelewu. Tym samym Bank ponosi odpowiedzialność za tolerowanie tej transakcji pomimo jej anulowania. Nawet gdyby uznać, że anulowanie nie było możliwe z technicznego względu, to i tak Bank odpowiada za korzystanie z narzędzia, które uniemożliwia skuteczne anulowanie transakcji.

Sąd apelacyjny nie zgodził się wykładnią sądu I instancji, że fikcja prawna związana z momentem otrzymania zlecenia płatniczego zastrzeżona jest wyłącznie na rzecz banku i dla celu ustalenia terminowości wykonania zlecenia. Jego zdaniem konkluzja, że dla każdej ze stron umowy moment otrzymania zlecenia jest inny – dla klienta moment jego wprowadzenia do systemu, dla banku później, z rozpoczęciem kolejnego dnia roboczego – byłaby niedopuszczalna i nielogiczna.

– O ile zatem istnieje możliwość składania zleceń w formie elektronicznej poza godzinami pracy banku, a w związku z tym momentem otrzymania zlecenia jest początek najbliższego dnia roboczego, to teoretycznie jest i musi być możliwość anulowania zlecenia w przedziale czasowym pomiędzy wprowadzeniem zlecenia do systemu a otrzymaniem zlecenia przez bank, a więc w okresie oczekiwania na przyjęcie zlecenia przez bank – stwierdził sąd.

Także w praktyce musi istnieć techniczna możliwość takiej konfiguracji narzędzia elektronicznego, która umożliwi anulowanie operacji finansowych. W każdym razie bank nie wykazał przed sądem, że jej nie ma. Byłoby to zresztą niewiarygodne biorąc pod uwagę choćby obowiązki banków wynikające z przepisów o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy. Ale nawet, gdyby uznać, że nie było technicznych możliwości anulowania spornego zlecenia płatniczego, to i tak taka okoliczność obciążałaby pozwany Bank.

To nie był ewenement

Sąd apelacyjny stwierdził też, że pomiędzy bezprawnym działaniem banku a szkodą powoda zachodzi adekwatny związek przyczynowy. Jest on jednak złożony: bezprawna realizacja spornego zlecenia skutkowała przelaniem 140 tys. zł na rachunek bankowy osoby nieuprawnionej, zaś sama szkoda bezpośrednio wynikała z braku możliwości odzyskania tej kwoty. Jednak to działanie banku stworzyło warunki dla utraty przez powoda pieniędzy. Zdaniem sądu nie można też mówić o żadnej atypowości w tej sprawie - zajęcie egzekucyjne rachunku bankowego odbiorcy nie jest zdarzeniem nadzwyczajnym.

Sąd apelacyjny nie zgodził się także ze stwierdzeniem, że powód przyczynił się do powstania szkody.

– Przyjęcie, że omyłka, która była przyczyną odwołania zlecenia, ma charakter dyskwalifikujący dla powoda jako przedsiębiorcy zobowiązanego do dołożenia szczególnej staranności przy prowadzeniu swych spraw, prowadziłaby do kuriozalnych wniosków, iż przedsiębiorca nie mógłby skutecznie odwołać zlecenia, skoro i tak to on zawsze ponosiłby odpowiedzialność za swój błąd - stwierdził sąd.

Bank został zobowiązany do zapłacenia Andrzejowi Z. 140 tys. zł odszkodowania wraz z odsetkami. Wyrok jest prawomocny.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 13 grudnia 2018 r.

Sygnatura akt: I AGa 322/18.

Sprawa, którą zajmowały się krakowskie sądy, miała swoje źródło w ludzkim błędzie popełnionym pewnego styczniowego wieczoru. Żona przedsiębiorcy Andrzeja Z., działając na podstawie pełnomocnictwa do prowadzenia spraw firmy męża, około godz. 21. zalogowała się na konto internetowe tej firmy i zleciła przelew 140 tys. zł. Pieniądze miały iść na rachunek w innym banku należącym do wierzyciela męża Konrada H. Niestety, z powodu zmęczenia pani Z. wpisała numer konta zupełnie innej osoby – Norberta B.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konsumenci
Uwaga na truskawki z wirusem i sałatkę z bakterią. Ostrzeżenie GIS
Praca, Emerytury i renty
Wolne w Wielki Piątek - co może, a czego nie może zrobić pracodawca
Sądy i trybunały
Pijana sędzia za kierownicą nie została pouczona. Sąd czeka na odpowiedź SN
Sądy i trybunały
Manowska pozwała Bodnara, Sąd Najwyższy i KSSiP. Żąda dużych pieniędzy
Konsumenci
Bank cofa się w sporze z frankowiczami. Punkt dla Dziubaków