– Nowa ustawa była konieczna, gdyż stare prawo, wielokrotnie zmieniane było już nieużyteczne, bardzo nieczytelne – mówi „Rz" Jerzy Pieróg.
Sceptycznie na nowe prawo patrzy Jacek Sadowy, były prezes Urzędu Zamówień Publicznych. – Trudno oprzeć się wrażeniu, iż przy znacząco większej liczbie przepisów i stopniu ich złożoności, nowa ustawa nie wprowadza instrumentów, które pozwoliłyby skutecznie realizować cele ustawodawcy, w szczególności rozwiązać tak nabrzmiałe w ostatnim czasie problemy, jak niska konkurencyjność postępowań czy zejścia wykonawców z placu budów. W szczególności ustawa zachowuje anachroniczne regulacje instytucjonalne, przyjęte jeszcze latach 90. ubiegłego wieku. Zadaniem prezes UZP jest np. „czuwanie nad systemem", tymczasem nie ma on ku temu żadnych skutecznych instrumentów. Trzeba zwrócić uwagę, że w ustawie brakuje przepisów przejściowych. Nie wiadomo więc, co dalej z kontrolami, które są prowadzone obecnie.
Etap legislacyjny: trafi do Senatu
200 mld zł wydają rocznie instytucje publiczne w przetargach
42 proc. postępowań ma tylko jednego oferenta
Takiego prawa chcieli przedsiębiorcy
Przygotowaliśmy przejrzystą procedurę zachęcającą do udziału w przetargach – mówi Jadwiga Emilewcz, minister przedsiębiorczości i technologii.
Czy liczące ponad 600 artykułów prawo zamówień publicznych będzie do przyswojenia dla małych firm w ciągu półtora roku i czy rzeczywiście ułatwi przystępowanie do przetargów?
Odbyliśmy ponad 100 spotkań na etapie przygotowania koncepcji nowego prawa i samego projektu z osobami i instytucjami zaangażowanymi na rynku zamówień publicznych. Byli wśród nich ludzie nauki, fundacje, stowarzyszenia, organizacje przedsiębiorców, wielcy i mali zamawiający, ale też pojedynczy wykonawcy. Wniosek był taki, że uczestnicy rynku chcą mieć procedurę przejrzystą. Taki projekt staraliśmy się przygotować. Prawo będzie łatwe do stosowania, bo pokaże uczestnikom rynku, czego właściwie się od nich oczekuje.
Najwięcej jest jednak drobnych wykonawców. Czy nowe przepisy są także dla nich?
Wykonawca, który bierze udział w przetargu o mniejszych wartościach, nie musi znać przepisów o zamówieniach obronnościowych czy sektorowych ani świetnie orientować się w przepisach o kontroli udzielania zamówień. Wystarczy mu zapoznanie się z regulacjami z kilku rozdziałów ustawy.
A jakie są konkretne zachęty do udziału w przetargach?
Uproszczona procedura poniżej progów unijnych, przeznaczona przede wszystkim dla MŚP, wzmocnienie obowiązku dzielenia zamówień na części, stosowanie kryteriów jakościowych, bo małym firmom trudniej konkurować ceną, mogą za to zapewnić dużo lepszą jakość dostarczanych usług czy towarów. Zmniejszenie obciążeń wpływających na płynność finansową – obniżenie wadium i zabezpieczenia należytego wykonania umowy, a także wprowadzenie obowiązkowych płatności częściowych i zaliczek w dłuższych umowach. Ważne są też klauzule zakazane i obowiązkowe w umowach, gwarantujące, że wykonawcy nie będą obciążani np. karami umownymi za cudze błędy.
Drugi ważny cel reformy to lepsze wykorzystanie pieniędzy publicznych. Co ma to gwarantować?
Ustawa wprowadza zasadę efektywności, która ma obniżyć koszty nie poprzez poszukiwanie jak najniższej ceny, ale sprawnie prowadzoną procedurę, która wykorzystuje wszystkie dostępne w ustawie narzędzia. Realizacji tej zasady służyć będzie zapisana w ustawie analiza potrzeb i wymagań, która ma poprzedzać udzielenie zamówienia. Innym ważnym rozwiązaniem jest polityka zakupowa państwa, która nakieruje publiczne zakupy na innowacyjne, zrównoważone tory, ważne gospodarczo i społecznie.
Jakie są ryzyka wdrażania nowego prawa?
Ustawa zawiera dużo nowych rozwiązań. Ważne jest zatem, by rynek mógł się odpowiednio przygotować do wszystkich narzędzi, które się w niej znalazły. Dlatego przewidzieliśmy długie vacatio legis. Do tego prezes Urzędu Zamówień Publicznych już teraz zapowiada działania szkoleniowe i informacyjne. To pozwoli nam wdrożyć ustawę bez przeszkód.