Dzięki tym i wielu innym zmianom prawa zamówień publicznych mają wzrosnąć konkurencyjność na tym rynku i spaść ceny zamówień.
To cel nowej liczącej ponad 600 artykułów ustawy uchwalonej w środę przez Sejm, a która ma wejść w życie z początkiem 2021 r.
Czytaj także:
Według badań Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, autora projektu, usprawnienie przetargów może przynieść zamawiającym: instytucjom rządowym, samorządowym i szerzej sektorowi publicznemu 30 proc. oszczędności obecnych wydatków. A chodzi o ogromne kwoty. W trybie zamówień publicznych dokonuje zakupów towarów i usług, zwłaszcza budowlanych od 34 tys. firm, a wartość zamówień w 2018 r. osiągnęła 200 mld zł i od kilku lat systematycznie rośnie. W wielu branżach dla co czwartego przedsiębiorcy zamówienia te stanowią ponad 50 proc. przychodów, a dla co dziesiątego – 75 proc. Z drugiej strony jednak zmniejszało się w ostatnich latach zainteresowanie wykonawców przetargami, dość powiedzieć, że w 2017 r. w 43 proc. przetargach złożono tylko jedną ofertę.
Nowe narzędzia
Zwiększeniu efektywności przetargów służyć ma nowa uproszczona procedura dla mniejszych zamówień poniżej progów unijnych, dla robót budowlanych np. jest to ok. 20 mln zł. Będzie miała ona szerokie zastosowanie, gdyż w postępowaniach o wartości od najniższego tzw. progu bagatelności, tj. 30 tys. euro do progów unijnych, w 2018 r. kwota zamówień publicznych wyniosła 55,8 mld zł i do nich będzie stosowana procedura uproszczona.
– Ustanowienie przyjaznej procedury poniżej progów unijnych, dopuszczającej negocjowanie kontraktu, jest moim zdaniem najważniejszą zmianą w tej ustawie – mówi „Rz" Jerzy Pieróg, adwokat, komentator prawa zamówień publicznych.
Z kolei przy jeszcze mniejszych zamówieniach zamawiający będą mieli obowiązek informować publicznie, że dokonują zakupów, dzięki czemu dostawcy dowiedzą się o takiej szansie. Podobne zadanie ma pełnić koncentrację ogłoszeń o zamówieniach w jednym miejscu, tj. Biuletynie Zamówień Publicznych. Znajomości wymogów prawnych służyć ma z kolei publikacja klauzul abuzywnych.
Możliwa waloryzacja
Kolejna istotną zmianą jest dopuszczenie w umowach o roboty budowlane i dostawę na dłużej niż 12 miesięcy klauzul waloryzacji wynagrodzenia, nie tyko na korzyść wykonawcy, gdy ceny towarów rosną, ale też zamawiającego, gdy spadną. Dodajmy, że waloryzacja będzie stosowana tylko do nowych zamówień.
– To był jeden z trudniejszych elementów tej ustawy, gdyż chodzi także o wyważenie sprzecznych interesów, np. miedzy gminami a branżą „śmieciową" – mówi „Rz" Joanna Knapińska, zastępca dyrektora Departamentu Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. – Innym ważnym postulatem było ustanowienie jednego sądu: Okręgowego w Warszawie, do rozpatrywania odwołań w sprawach zamówień z całej Polski – dodaje dyr. Knapińska.
– Nowa ustawa była konieczna, gdyż stare prawo, wielokrotnie zmieniane było już nieużyteczne, bardzo nieczytelne – mówi „Rz" Jerzy Pieróg.
Sceptycznie na nowe prawo patrzy Jacek Sadowy, były prezes Urzędu Zamówień Publicznych. – Trudno oprzeć się wrażeniu, iż przy znacząco większej liczbie przepisów i stopniu ich złożoności, nowa ustawa nie wprowadza instrumentów, które pozwoliłyby skutecznie realizować cele ustawodawcy, w szczególności rozwiązać tak nabrzmiałe w ostatnim czasie problemy, jak niska konkurencyjność postępowań czy zejścia wykonawców z placu budów. W szczególności ustawa zachowuje anachroniczne regulacje instytucjonalne, przyjęte jeszcze latach 90. ubiegłego wieku. Zadaniem prezes UZP jest np. „czuwanie nad systemem", tymczasem nie ma on ku temu żadnych skutecznych instrumentów. Trzeba zwrócić uwagę, że w ustawie brakuje przepisów przejściowych. Nie wiadomo więc, co dalej z kontrolami, które są prowadzone obecnie.
Etap legislacyjny: trafi do Senatu
200 mld zł wydają rocznie instytucje publiczne w przetargach
42 proc. postępowań ma tylko jednego oferenta