Do niedawna nie było przepisu dającego urzędom wyraźne prawo zawierania ugód w sporach cywilnych. Zawieranie takich porozumień nie było wprawdzie zakazane, jednak podmioty publiczne korzystały z tego rozwiązania sporadycznie. Dla przykładu, w samym tylko 2016 roku Prokuratoria Generalna zakończyła ogółem 3829 postępowań, z czego tylko 39 zamknięto ugodą. Polubownie zakończono więc raptem około 1 na 100 spraw.
Bez przepisu, który wprost pozwalał kończyć spory ugodami, urzędy niejednokrotnie wolały trwać w procesach. Mogło to często oznaczać prowadzenie sporu nawet przy świadomości możliwej przegranej. Metoda prowadzenia procesów sądowych „do końca" niekoniecznie wynikała z dbałości o finanse publiczne. Często mogła za tym stać jedynie potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa prawnego kierownikowi jednostki publicznej. Urzędnicy decydowali się prowadzić spór aż do wyczerpania środków zaskarżenia z obawy przed ryzykiem poniesienia odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Rzecz bowiem w tym, że naruszeniem dyscypliny finansów publicznych może być m. in. umarzanie należności, odraczanie ich spłaty lub rozkładanie na raty, a więc to, co jest najczęściej istotą ugody. Zawarcie porozumienia z kontrahentem mogło więc ściągnąć na kierownika jednostki publicznej oskarżenie o brak dbałości o finanse publiczne. W obliczu takiego ryzyka, niechęć urzędników do polubownego kończenia sporów może być zrozumiała.
Szansa na kompromis
Szczęśliwie, dostrzeżono ten problem. Z początkiem czerwca br. weszła w życie ustawa o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia dochodzenia wierzytelności (tzw. pakiet wierzycielski). Dodaje ona w ustawie o finansach publicznych art. 54 a. Przepis ma być remedium na dotychczasowy stan rzeczy – wprost przyznaje on jednostkom publicznym prawo zawierania ugód w sporach o należności cywilnoprawne.
Konstrukcja przepisu wydaje się klarowna. Jednostka publiczna może zawrzeć ugodę o sporną należność cywilnoprawną, jeśli oceni, że skutki ugody są korzystniejsze niż prawdopodobny wynik postępowania sądowego lub arbitrażowego. Ta korzyść z ugody ma wynikać dla samej jednostki lub odpowiednio Skarbu Państwa albo budżetu jednostki samorządu terytorialnego. Prawo zawarcia ugody zostało więc uzależnione od spełnienia tylko jednego warunku – oceny skutków ugody. Przepis dodatkowo wyjaśnia, według jakich głównych kryteriów należy dokonać oceny. Ocena skutków ugody następuje na piśmie przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności danej sprawy, w tym zasadności żądania, możliwości zaspokojenia, przewidywanego czasu trwania sporu oraz jego kosztów. Na podkreślenie zasługuje, że ocenę skutków ugody oderwano od kryteriów wyłącznie finansowych.
Jest to regulacja bardzo świeża i zapewne długo przyjdzie czekać na szerszą ocenę jej praktycznych skutków. Niemniej, samo rozwiązanie zdaje się mieć duży potencjał. Zachętą do jego stosowania może być czytelny mechanizm przepisu i uzależnienie prawa zawarcia ugody tylko od jednego warunku – oceny skutków ugody.