Sprawa dotyczyła unieważnienia prawa ochronnego do znaku towarowego. Występując z takim roszczeniem niemiecka firma wskazała, że sporny znak, z pierwszeństwem od 5 lipca 1995 r., został przeznaczony do oznaczania olejków eterycznych, środków do pielęgnacji włosów, myjących, dezodorantów, perfum itd.
Jako podstawę prawną wskazano art. 8 pkt 1 oraz art. 9 ust. 1 pkt 1 ustawy o znakach towarowych. Konkretnie chodziło o to, że znak został zgłoszony w złej wierze oraz z naruszeniem renomy znaku wnioskodawcy. Wnioskodawca powołał się też na udzielone na jego rzecz prawa wyłączne na międzynarodowe znaki towarowe, podnosząc zarzut podobieństwa.
Czy jest stroną
Urząd Patentowy RP oddalił wniosek o unieważnienie prawa ochronnego na znak towarowy. Spór trafił na wokandy kolejno Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Proces się toczył, a gdy sprawa wróciła do organu patentowego ze względu na wskazaną przez WSA konieczność dodatkowej oceny przepisów skarżąca poinformowała, że prawa z rejestracji międzynarodowego znaku towarowego oraz znaku towarowego zostały przeniesione na inne przedsiębiorstwo.
I tu zaczęły się proceduralne schody. Ostatecznie powstał bowiem spór czy spółka, która nabyła prawa do spornych znaków uzyskała status strony w postępowaniu toczącym się przed Urzędem Patentowym RP z wniosku niemieckiej firmy tj. przez to, że w trakcie tego postępowania nabyła od wnioskodawcy prawo ochronne. Nabywca twierdził, że jest następcą prawnym wnioskodawcy, który zainicjował postępowanie przed Urzędem Patentowy RP. A to dlatego, że wstąpił z mocy prawa do postępowania prowadzonego przed Urzędem Patentowym RP w miejsce poprzedniej strony postępowania – wnioskodawcy – spółki niemieckiej.
Tego stanowiska nie podzielił ani WSA, ani sąd kasacyjny.