Akredytywa: Jak powinno się rozliczać ryzykowne transakcje

Akredytywa jest zobowiązaniem banku do zapłaty lub jej zabezpieczenia na rzecz eksportera (beneficjenta), pod warunkiem przedłożenia przez niego prawidłowego kompletu dokumentów zgodnego z warunkami akredytywy. Taki może być najprostszy opis instrumentu, który w szczególności w międzynarodowych transakcjach pozwala zminimalizować ryzyko po stronie dostawcy towaru.

Publikacja: 02.09.2016 06:10

Akredytywa: Jak powinno się rozliczać ryzykowne transakcje

Foto: Adobe Stock

Akredytywa dokumentowa należy do tzw. uwarunkowanych form płatności w handlu zagranicznym. Nazwa bierze się stąd, że oprócz podstawowego obowiązku, jaki spoczywa na sprzedającym, to jest dostarczenia towaru w ilości, o jakości ustalonej w umowie z kupującym i w takim też terminie, musi on skompletować dokumenty. Takie, które będą dowodzić, że prawidłowo wywiązał się z ciążących na nim zadań. I właśnie przedłożenie takiego kompletu prawidłowych dokumentów jest warunkiem uzyskania wynagrodzenia.

Co najistotniejsze dla akredytywy i co czyni ją instrumentem wyróżniającym się wśród innych metod i form płatności, jest to, że podmiotem zobowiązanym do wykonania płatności jest bank. Bank, który otworzył akredytywę i ewentualnie dodatkowo ten, który dokonał jej potwierdzenia. Co to oznacza? Przede wszystkim uniezależnia eksportera i to w stu procentach od decyzji kupującego (importera). To nie on podejmuje decyzję, czy i kiedy dokonać płatności za wysłany mu towar. Nie ma znaczenia nawet to, czy w ogóle w okresie realizacji akredytyw jest on wypłacalny. Nawet, jeżeli okaże się, że jego przedsiębiorstwo ma trwałe lub przejściowe kłopoty z płynnością finansową, grozi mu bankructwo, nie ma to wpływu na sytuację eksportera. Zobowiązanie banku do uregulowania płatności jest bowiem zobowiązaniem samodzielnym i co do zasady nieodwołalnym (w okresie ważności akredytywy).

Akredytywę dokumentową warto polecać tym eksporterom, którzy w szczególności:

- zawierają pierwszą umowę z nowym kontrahentem,

- wchodzą na zupełnie nowy rynek,

- mają wątpliwości co do rzetelności i terminowości wypełniania zobowiązań przez kontrahenta (np. w przeszłości zdarzały mu się opóźnienia przy dokonywaniu przelewów),

- dokonują sprzedaży na odległych rynkach,

- realizują jednorazowo duże dostawy (znacząca wartość ładunku),

- cenią sobie bezpieczeństwo i pewność rozliczenia ponad dodatkowe koszty, które wynikają z wykorzystania tego instrumentu.

Co trzeba wiedzieć

Sama procedura związana z akredytywą jest stosunkowo prosta, co nie znaczy, że nie wymaga drobiazgowych przygotowań. Generalnie wygląda to w ten sposób. Z inicjatywą otwarcia akredytywy występuje importer, składając (zwykle w swoim banku) odpowiedni wniosek. Instytucja analizuje transakcję, negocjuje warunki otwarcia, występuje o ustanowienie zabezpieczenia ze strony importera, bądź ustala z nim warunki kredytowania. Jeżeli bank zdecyduje się otworzyć akredytywę informuje o tym eksportera (beneficjenta) działając zwykle poprzez bank wskazany jako pośredniczący (bank eksportera). To ważny moment. Eksporter, który wcześniej z importerem na pewno uzgodnił, że umowa będzie realizowana w oparciu o akredytywę i ustalił wstępne warunki, musi sprawdzić, czy przesłane przez bank dokumenty odpowiadają mu. Jeżeli nie, należy podjąć próbę ich zmienienia. Później będzie już za późno i trzeba się będzie dostosować do rygorów wyznaczonych przez bank otwierający.

Jeżeli te warunki pasują eksporterowi, w szczególności są zgodne z ustaleniami wynegocjowanymi wcześniej z kontrahentem, przystępuje on do realizacji kontraktu. W zależności od terminów i obowiązków ustalonych w umowie, w tym warunków dostawy towaru, organizuje transport i dostarcza ładunek do umówionego miejsca. W tym czasie gromadzi także wszystkie dokumenty, które zostały wymienione w warunkach akredytywy. Najczęściej występują tutaj:

- faktura handlowa,

- specyfikacja ładunku,

- dokumenty potwierdzające ilość, stan, cechy ładunku (świadectwa, certyfikaty),

- dokumenty przewozowe (międzynarodowe listy przewozowe, konosament),

- polisa ubezpieczeniowa,

- inne – które mogą wynikać ze specyficznych przepisów kraju importera lub eksportera.

Jeżeli już uda się je skompletować, eksporter dostarcza je do banku otwierającego (zwykle za pośrednictwem swojego banku – pośredniczącego). W tym momencie następuje ich ocena.

Wnikliwa ocena

Pracownicy banku skrupulatnie badają, czy wszystkie dokumenty wpłynęły i czy są one zgodne z warunkami akredytywy. Jakiekolwiek odstępstwa mogą skutkować odmową dokonania zapłaty. Przykładowo może do tego doprowadzić dostarczenie innego listu przewozowego niż ustalono w tych warunkach, przedłożenie mniejszej ilości oryginałów konosamentu, brak konsekwencji w stosowaniu tej samej nazwy towaru (towarów) w kontrakcie, warunkach akredytywy i w dokumentach (np. przewozowych, ubezpieczeniowych). Warunki akredytywy mogą także wyznaczać terminy na złożenie poszczególnych dokumentów. Przykładowo z listu przewozowego będzie musiało wynikać, że towar został wysłany w określonym terminie.

Należy także zaznaczyć, że akredytywa jest zawsze otwierana na pewien okres. Może to być np. miesiąc, kwartał lub jeszcze dłuższy okres. Niezależnie, eksporter musi pamiętać, że ze skompletowaniem dokumentów musi się uporać w tym czasie. Później akredytywa wygasa i może być trudne do wynegocjowania, aby importer ponownie wystąpił o jej uruchomienie. Wraz z upływem terminu wygasają zobowiązania banku otwierającego, co do obowiązku dokonania zapłaty lub jej zabezpieczenia.

Z potwierdzeniem

Pamiętając o tym terminie i konsekwencjach wynikających z jego upływu, eksporter powinien dostarczyć dokumenty z wyprzedzeniem. Chodzi o uwzględnienie czasu potrzebnego na dokonanie ewentualnych korekt, jeżeli bank wskaże na uchybienia i niezgodności z warunkami akredytywy. Dodatkowym zabezpieczeniem na taki właśnie wypadek, może być wynegocjowanie akredytywy potwierdzonej. Chodzi o taką jej konstrukcję, w której bank eksportera potwierdza warunki akredytywy i dokłada swoje własne zobowiązanie. Jego rola zostaje więc zwiększona (nie pełni już wyłącznie funkcji banku pośredniczącego).

Z jednej strony wiąże się to z dodatkowymi kosztami (wyższe wynagrodzenie dla banku). Z drugiej powoduje, że wszystkie dokumenty są badane na miejscu – przez bank eksportera. To on bowiem podejmuje decyzję o dokonaniu płatności. Jeżeli więc wykryte zostaną jakieś błędy, to przynajmniej teoretycznie eksporterowi będzie łatwiej je skorygować i będzie to można zrobić szybciej (w terminie ważności akredytywy). Można bowiem przyjąć, że bank eksportera znajduje się pod ręką, a jednak bank importera może mieć siedzibę na innym kontynencie.

Akredytywa potwierdzona ma jeszcze jedną istotną zaletę. Uniezależnia eksportera nie tylko od wypłacalności i dobrej lub złej woli importera, ale w ogóle od sytuacji politycznej, gospodarczej, finansowej kraju importera i kondycji banku otwierającego. W skrajnych przypadkach upadłości banku importera lub wprowadzenia przez władze jego kraju zakazu transferu dewiz (choćby czasowego), eksporter może być spokojny o swoje wynagrodzenie. Jeżeli złoży prawidłowy komplet dokumentów, za płatność wobec niego odpowiada bank potwierdzający. I brutalnie mówiąc, to jest jego problem, czy i jak uda mu się odzyskać pieniądze od banku otwierającego.

Uwaga! Nie wszystkie banki na świecie współpracują ze sobą w zakresie otwierania i potwierdzania akredytyw.

Brak ochrony

Akredytywa nie stanowi remedium na wszelkiego rodzaju ryzyko. Przede wszystkim, jeżeli sam kontrakt pomiędzy sprzedającym i kupującym opiera się na odroczonym terminie płatności (kredyt kupiecki), to najczęściej znajdzie to odzwierciedlenie w warunkach akredytywy. Oznacza to, że bank przyjmie dokumenty, dokona ich oceny i zadecyduje o dokonaniu płatności na rzecz eksportera, ale sam przelew nastąpi w ustalonym, późniejszym terminie.

Choćby z tego powodu akredytywa nie zmniejsza ryzyka walutowego, które może towarzyszyć eksporterowi (zakładając, że gros wydatków, kosztów ponosi w złotych, a przychody osiąga w walucie obcej). Umocnienie złotego względem waluty, w której rozliczany jest kontrakt i realizowana jest akredytywa, może skutkować zmniejszeniem zysku, a w skrajnym przypadku skończyć się stratą. Przedsiębiorca może się oczywiście starać zabezpieczyć przed takim ryzykiem, uciekając się np. do kontraktów typu: opcja, forward.

Instrumentem, który także warto wziąć pod uwagę, jest dyskonto akredytywy. Mianowicie można wynegocjować z bankiem pośredniczącym lub potwierdzającym, że przejmie on wierzytelność i wypłaci eksporterowi pieniądze przed terminem, który wynikałby z jej warunków. Ponieważ dla banku jest to stosunkowo bezpieczna transakcja (mocne zabezpieczenie w postaci zobowiązania banku otwierającego), nie wymaga zwykle żadnych zabezpieczeń i jest dokonywana bez prawa regresu (tak jak w przypadku tzw. faktoringu pełnego/właściwego). Wiąże się oczywiście z kosztami, ponieważ bank pomniejsza sumę wynikającą z akredytywy o sumę odsetek dyskontowych i ewentualną prowizję.

Ujednolicone zasady

W obrocie międzynarodowym banki otwierające lub potwierdzające akredytywy bazują zwykle na ujednoliconych zasadach ich stosowania. Są one zawarte w publikacji Międzynarodowej Izby Handlowej: Uniform Customs and Practice for Documentary Credits, UCP 600, (ICC Publication No. 600).

Co decyduje o kosztach

O kosztach akredytyw decyduje:

- jej wartość, czyli kwota zobowiązania, jakie podejmuje bank (odpowiadająca co do zasady wartości kontraktu i ustalana procentowo),

- okres jej ważności (opłata może być pobierana np. za każdy rozpoczęty miesiąc/kwartał obowiązywania),

- ilość dokumentów podlegających ocenie.

Złe dokumenty lub przekroczony termin

Co zrobić, jeżeli eksporterowi nie udało się w terminie skompletować dokumentów lub okażą się one niezgodne z warunkami akredytywy? Ponieważ w takim przypadku i tak zostały już zaangażowane banki, można podjąć próbę wynegocjowania z kontrahentem zamiany akredytywy na inkaso dokumentowe.

W takim przypadku dokumenty reprezentujące towar i przedstawiające sposób wykonania transakcji zostają przekazane do banku importera (lub już tam są złożone wcześniej w ramach nieudanej akredytywy). W wyznaczonym terminie importer zostaje wezwany do ich wykupienia lub zabezpieczenia zapłaty (np. poprzez akceptację weksla z odroczonym terminem płatności). W przypadku inkasa to importer (kupujący) podejmuje decyzję o zapłacie lub jej zabezpieczeniu po przeanalizowaniu dokumentów. Nie jest więc związany warunkami, w tym błędy wychwycone przez bank może uznać za mało istotne lub eksporter dostarczy mu dodatkowe informacje, które utwierdzą go, że kontrakt został wykonany prawidłowo i że otrzyma dokładnie taki towar i w takiej ilości, jaki zamówił. Może więc podjąć decyzję o rozliczeniu się z kontrahentem, czego nie mógł uczynić bank związany warunkami akredytywy.

Istotą inkasa i ochroną, jaką daje eksporterowi jest to, że bank nie ma prawa wydać importerowi dokumentów, jeżeli ten za nie nie zapłaci lub nie dokona stosowanego zabezpieczenia. Ogranicza to jego możliwości, co do odebrania ładunku od przewoźnika, przeprowadzenia towaru przez granicę celną i generalnie nie pozwala na swobodne dysponowanie ładunkiem. Tym samym eksporter jest chroniony w ten sposób, że w przypadku braku decyzji o wykupieniu dokumentów, wracając one do niego i może on zdecydować, co dalej zrobić z towarem (nakazać przewoźnikowi, aby dostarczył go do innego miejsca, przewiózł z powrotem do miejsca załadunku, itp.).

Akredytywa dokumentowa należy do tzw. uwarunkowanych form płatności w handlu zagranicznym. Nazwa bierze się stąd, że oprócz podstawowego obowiązku, jaki spoczywa na sprzedającym, to jest dostarczenia towaru w ilości, o jakości ustalonej w umowie z kupującym i w takim też terminie, musi on skompletować dokumenty. Takie, które będą dowodzić, że prawidłowo wywiązał się z ciążących na nim zadań. I właśnie przedłożenie takiego kompletu prawidłowych dokumentów jest warunkiem uzyskania wynagrodzenia.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona