Sławomir Paruch: Firmy mogą uniknąć odpowiedzialności zbiorowej

Przedsiębiorca, który wykryje nieprawidłowości, nie musi o tym informować prokuratora – mówi Sławomir Paruch, partner w kancelarii PCS Paruch Chruściel Schiffter | Littler Global.

Aktualizacja: 03.09.2020 08:33 Publikacja: 02.09.2020 20:38

Sławomir Paruch

Sławomir Paruch

Foto: tv.rp.pl

Ministerstwo przygotowało kolejną wersję projektu o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, która pozwoli ukarać przedsiębiorcę za działania jego pracownika.

Pomysł wymiany obecnej martwej ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych na nowe przepisy, które stanowią implementację unijnych regulacji, oceniam jako dobry. Jak zwykle jednak diabeł tkwi w szczegółach i pewne wątpliwości mogą budzić poszczególne rozwiązania. Wzmocnienie odpowiedzialności przedsiębiorców jest wskazane z dwóch względów. Przede wszystkim dlatego, że w dzisiejszym mechanizmie główny beneficjent korzyści wynikającej z bezprawnego czynu, czyli przedsiębiorca, pozostaje bezkarny. Obowiązująca od końca 2003 r. ustawa jest bardzo wolnościowa. Wymaga wcześniejszego skazania osoby fizycznej i zawiera ograniczony katalog przestępstw, za które przedsiębiorca ponosi odpowiedzialność.

Czytaj także: BCC przeciwny ustawie o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych

Problem z nowymi przepisami właśnie na tym polega. Przewidują pociągnięcie do odpowiedzialności przedsiębiorcy, zanim zostanie wskazany i skazany bezpośredni sprawca przestępstwa. Czy wyobraża pan sobie, że zostanie skazany przedsiębiorca, bez skazania sprawcy czynu zabronionego?

Mogę to sobie wyobrazić. Wystarczy fakt popełnienia przestępstwa oraz wina rozumiana jako istnienie systemowych nieprawidłowości organizacyjnych.

Dlaczego zatem uważa pan wprowadzenie nowych przepisów za dobry pomysł?

Jest bardzo poważny powód. Nowe przepisy, moim zdaniem, wzmocnią uczciwą konkurencję na rynku. Wyrównują szanse uczciwych przedsiębiorców z tymi, którzy gotowi są, delikatnie mówiąc, iść „po bandzie". Choć jest to duże wyzwanie dla polskich firm, bo obniży konkurencyjność wynikającą z, nazwijmy to, pragmatycznego podejścia i gotowości podejmowania większego ryzyka. Na dalszą metę będzie to jednak korzystne dla naszego biznesu, bo ucywilizuje rynek i przygotuje przedsiębiorców na ekspansję zagraniczną. Zdaję sobie jednak sprawę, że nowe przepisy budzą wiele emocji. Niewiele pomaga pomysł ograniczenia stosowania nowej ustawy do podmiotów zatrudniających ponad 250 pracowników.

Co, jeśli przedsiębiorca wdroży sprawny system wykrywania nieprawidłowości, w którym sygnaliści są chronieni, a pracę tracą osoby dopuszczające się nadużyć? Czy powinien informować o tym prokuratora?

Nie musi. Poza nielicznymi wyjątkami przestępstw szczególnych kategorii przedsiębiorca nie musi informować śledczych o wykrytych nieprawidłowościach, bo jest to jedynie obowiązek społeczny, nieobarczony żadną sankcją. Nie musi się obawiać dodatkowej odpowiedzialności ze strony prokuratora. Taki jest zresztą sens przepisów. Łagodzą one ryzyko odpowiedzialności przedsiębiorcy, bo oddają w jego ręce swoiście pojętą jurysdykcję w takich sprawach. W tym tkwi innowacyjność konstrukcji omawianej ustawy.

Po zmianach przedsiębiorca nie będzie mógł sobie pozwolić na niewiedzę, co robią jego pracownicy?

Rozsądny nie może sobie na to nigdy pozwolić, a ci, którzy dopuścili się tego w wyniku zaniedbań bądź taką przyjmują linię obrony, nie będą mogli jej dłużej stosować. Przykładem na to, dlaczego warto wdrożyć przepisy, jest Siemens, na który kilkanaście lat temu została nałożona kara 1 mld euro za naruszanie zasad konkurencji. W tej chwili jest podawany za wzór przejrzystości, stosowania najwyższych standardów compliance. Według nowych przepisów w dużych firmach mają być wdrożone odpowiednie działania prewencyjne, by zapobiegać nieprawidłowościom.

Pytanie, czy okres kryzysu wywołanego epidemią koronawirusa to dobry moment na zaostrzanie przepisów i podniesienie ryzyka nałożenia kary na przedsiębiorcę za działania pracowników, o których może nawet nie wiedzieć. Nigdy nie jest odpowiedni czas na wprowadzanie przepisów skłaniających do reorganizacji. A argument, że przedsiębiorca zostanie ukarany za przestępstwo, z którego nie zdawał sobie sprawy, jest trudny do obrony. Ustawa jest tak skonstruowana, żeby uświadomić największym przedsiębiorcom, że warto stworzyć mechanizmy, które pozwolą im wiedzieć, co się u nich dzieje, i przeciwdziałać niepożądanym zachowaniom. Swoboda stworzenia tych mechanizmów zgodnie z potrzebami danego przedsiębiorcy jest bardzo duża, co oceniam bardzo pozytywnie. U podstaw tych przepisów legło bowiem założenie, że państwo nie jest w stanie zapewnić w nich praworządności, albo choćby założenie, że dany przedsiębiorca zrobi to skuteczniej, dlatego oddaje przedsiębiorcom część swojej jurysdykcji w zakresie przeciwdziałania przestępstwom, jakie mogą mieć w nich miejsce.

Jak właściwie zorganizować system zgodności czy audytu w firmie, tak by nie była to tylko fasada, lecz sprawnie działający system wykrywający nieprawidłowości w danej organizacji?

Wielu przedsiębiorców ma już takie systemy dotyczące informowania o przypadkach mobbingu i dyskryminacji pracowników. Można uznać je za zalążek systemu zgodności i sygnalizowania przez pracowników nieprawidłowości, które należałoby wprowadzić po zmianach. To taki system wczesnego ostrzegania, dzięki któremu przedsiębiorca może się dowiadywać możliwie szybko o nieprawidłowościach. Wiadomo, że im szybsza wiedza, tym szybsza możliwość reagowania i eliminowania nieprawidłowości, ma to także ogromne znaczenie przy minimalizacji negatywnych skutków. Dla tych, którzy nie mają takiego mechanizmu, teraz jest dobry moment nad jego wprowadzenie. To może być bardzo prosty zabieg, choć w niektórych firmach, ze względu na zakres i specyfikę ich działalności, ten system może się stać całkiem rozbudowany. W tym kontekście warto także rozważyć wyraźny podział odpowiedzialności pomiędzy przedstawicieli ścisłego menedżmentu. Rozdzielenie kompetencji ma z jednej strony wyraźne wskazanie, kto za co odpowiada, z drugiej, gdy się coś wydarzy, wiadomo, kogo obciążać odpowiedzialnością.

Jak ważyć odpowiedzialność członków zarządu spółki, gdy jeden ma ochronę danych osobowych, z karami potencjalnie liczonymi w milionach złotych, a drugi odpowiadający za sprawy pracownicze może zostać ukarany przez inspektora pracy mandatem w wysokości 2 tys zł?

Zbudowanie struktury odpowiedzialności w firmie prowadzi do uświadomienia sobie ról, jakie poszczególne osoby mają w firmie. Co w konsekwencji rysuje wagę takich stanowisk w poszczególnych organizacjach. Nie ma tu jednego szablonu. Inną ekspozycję na ryzyko będzie miał członek zarządu Orlenu odpowiedzialny za sprawy ochrony konkurencji, co nie będzie miało aż takiego znaczenia w przypadku największej polskiej spółki giełdowej – CD Projekt, w której, jak się domyślam, większe ryzyka spoczywają na osobie odpowiedzialnej za obranie kierunku rozwoju, wizerunek firmy czy działania marketingowe.

Warto wdrażać nowe rozwiązania, zanim w Dzienniku Ustaw pojawią się te przepisy?

Od kilku lat znane są unijne regulacje w tym zakresie, polskiemu ustawodawcy zostało już niewiele do dodania. Chodzi tu np. o określenie zakresu ochrony sygnalistów, co nie ma fundamentalnego znaczenia z perspektywy tworzenia systemu zgodności z prawem w danym przedsiębiorstwie. Uważam, że nie ma co czekać z wdrożeniem tych rozwiązań, a wręcz warto to zrobić, niezależnie od tego, kiedy ta ustawa ma zostać wdrożona.

Na co przedsiębiorca powinien zwrócić uwagę, konstruując system przeciwdziałania nieprawidłowościom?

Najważniejsze jest to, by pracownicy wierzyli, że ten mechanizm jest realny, tj. zgodny z wartościami firmy, i osoba zgłaszająca nieprawidłowości jest chroniona. Ma to niezwykle istotne znaczenie, bo tylko dzięki pracownikom wierzącym w ten system może on zadziałać. W przeciwnym razie, gdy nieprawidłowości będą tolerowane, sygnaliści będą zwalniani z pracy, a osoby dopuszczające się nieprawidłowości będą nadal obecne w firmie, taki system nie zadziała – nawet gdy na papierze będzie doskonały. W skrajnie niekorzystnej sytuacji może się okazać, że przedsiębiorca, który wdrażał te przepisy fasadowo, w złej wierze, może zostać ostrzej potraktowany przy ocenie jego winy. Popatrzmy, jak skończył Enron, od którego zaczęło się tworzenie przepisów przeciwdziałających takim nieprawidłowościom.

Jak weryfikować informacje od pracowników?

Z tym bywa bardzo różnie. Bywa, że będąc zwalnianym, pracownik zaczyna mówić o nieprawidłowościach tylko po to, aby zyskać ochronę. Zwykle jednak takie informacje są prawdziwe i przedsiębiorca powinien jak najszybciej podjąć działania naprawcze. Ważenie, czy taka informacja stanowi instrumentalne nadużycie prawa, czy jest zgłoszeniem faktu, jest bardzo złożoną kwestią. Prawidłowo stworzony mechanizm compliance pozwala radzić sobie z takimi wyzwaniami.

Ministerstwo przygotowało kolejną wersję projektu o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, która pozwoli ukarać przedsiębiorcę za działania jego pracownika.

Pomysł wymiany obecnej martwej ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych na nowe przepisy, które stanowią implementację unijnych regulacji, oceniam jako dobry. Jak zwykle jednak diabeł tkwi w szczegółach i pewne wątpliwości mogą budzić poszczególne rozwiązania. Wzmocnienie odpowiedzialności przedsiębiorców jest wskazane z dwóch względów. Przede wszystkim dlatego, że w dzisiejszym mechanizmie główny beneficjent korzyści wynikającej z bezprawnego czynu, czyli przedsiębiorca, pozostaje bezkarny. Obowiązująca od końca 2003 r. ustawa jest bardzo wolnościowa. Wymaga wcześniejszego skazania osoby fizycznej i zawiera ograniczony katalog przestępstw, za które przedsiębiorca ponosi odpowiedzialność.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami