Sprzeciw wobec projektu wyraził Business Centre Club. W swoim stanowisku zwraca uwagę, że państwo przerzuca na przedsiębiorców swoje obowiązki tj. ścigania i wykrywania przestępczości, jednocześnie surowo karząc przedsiębiorców za niewykonanie tego obowiązku. Po wejściu w życie proponowanych przez resort sprawiedliwości przepisów, zostanie wymierzona wobec przedsiębiorcy wysoka kara pieniężna, za to, że nie udało mu się upilnować pracowników oraz zapobiec przestępstwu.

– Tak jak nasze państwo nie jest w stanie zapobiec popełnieniu wszystkich przestępstw przez osoby je zamieszkujące, tak tym bardziej trudno od przedsiębiorcy wymagać, aby ten skutecznie zapobiegał przestępczości – mówi Radosław Plonka, ekspert BCC ds. prawa gospodarczego. – To bezpośredni sprawca przestępczego czynu powinien być skutecznie pociągnięty przez państwo do odpowiedzialności. Przedsiębiorca niemający nic wspólnego z przestępczym procederem, nie powinien odpowiadać za eksces swojego pracownika czy współpracownika. Dodatkowo, w przeciwieństwie do państwa, przedsiębiorca nie ma zapewnionych stosownych narzędzi do walki z przestępczością. Obowiązuje przecież szereg przepisów mających na celu zapobieganie inwigilacji pracowników, precyzyjnie określających to, czego pracodawca może domagać się od pracownika oraz w jakim zakresie może go kontrolować – wyjaśnia ekspert BCC.

Organizacja podkreśla, że istnieją poważne wątpliwości, czy nadrzędny cel ustawy, czyli zapobieganie przestępczości gospodarczej, będzie osiągnięty. Z pewnością jednak będzie osiągnięty cel fiskalny – wpływ do budżetu państwa należności z tytułu nałożonych kar. – W przypadku popełnienia przestępstwa, przedsiębiorca doznaje szkody zarówno majątkowej, jak i wizerunkowej. To on ponosi straty w związku z tym, iż za pośrednictwem jego majątku doszło do popełnienia przestępstwa. Zatem, nikomu tak jak przedsiębiorcy zależy na tym, aby do popełniania przestępstw w jego firmie nie dochodziło – podkreśla Radosław Płonka.