Naczelny Sąd Administracyjny przesądził, że właściciel baru musi zapłacić karę w wysokości 5 tys. zł. Nie pomogło tłumaczenie, że musiał zawieźć pracownika do szpitala, dlatego nie było go w barze, choć wiedział o kontroli.
Szefa nie ma
W jednym z nadmorskich barów sanepid chciał przeprowadzić kontrolę. O terminie zawiadomił jego właściciela Zygmunta Z. (dane zmienione). Kiedy inspektor zjawił się na miejscu, pracownica baru nie chciała go wpuścić do środka. Po wezwaniu policji w obecności funkcjonariuszy tylko oświadczyła, że ona nie ma prawa wpuścić pracowników sanepidu w celu przeprowadzania kontroli, bo na miejscu nie ma właściciela.
Z tego powodu zachodniopomorski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny wymierzył karę Zygmuntowi Z. Ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia przewiduje bowiem, że pracownikom sanepidu w związku z przeprowadzeniem urzędowych kontroli przysługuje prawo m.in. wstępu do pomieszczeń zakładu o każdej porze oraz przeglądania ksiąg i innych dokumentów kontrolowanego zakładu (art. 76 tej ustawy).
Zygmunt Z. odwołał się do głównego inspektora sanitarnego, ale ten uznał, że wojewódzki inspektor miał prawo wymierzyć karę. Wówczas Zygmunt Z. wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. W skardze wyjaśnił, że musiał pomóc pracownikowi i zawieźć go do szpitala. Dlatego nie było go w barze, kiedy pojawili się kontrolujący. Wiedzieli jednak, że go nie będzie, bo powiadomił o tym sanepid.
WSA uznał jednak, że to nie jest wystarczające usprawiedliwienie.