- Dla wielu przedsiębiorców podjęcie trudu zdobycia unijnej dotacji było strzałem w dziesiątkę. Pozyskane środki pozwoliły im wzmocnić pozycję rynkową. Jednak słychać także o projektach, które upadają. Dlaczego tak się dzieje?
Mark Donvil: Rzeczywiście dla wielu firm fundusze unijne były ogromnym impulsem rozwojowym. Pozwoliły przeprowadzić wiele ambitnych projektów badawczo-rozwojowych, projektów inwestycyjnych typu greenfield, albo pomogły w zdobyciu nowych rynków. Osobiście znam przedsiębiorców, którzy są liderami w swojej branży, także dzięki temu, że sięgnęli we właściwym czasie po unijne wsparcie. Jednak należy pamiętać, że w przypadku dotacji o sukcesie możemy mówić dopiero w momencie prawidłowego rozliczenia projektu, a nie samego faktu pozyskania dofinansowania.
Niestety, w tej chwili mamy do czynienia z niepokojącym zjawiskiem. Coraz więcej firm znajduje się w sytuacji, w której nie chciałby się znaleźć żaden właściciel przedsiębiorstwa. Z różnych powodów okazuje się, że dofinansowany projekt stoi całkowicie lub częściowo pod znakiem zapytania.
- Co zatem może powodować, że firma traci dotację albo jakąś jej część?
To bardzo złożony temat. Może o tym decydować brak doświadczenia w realizacji tego typu inwestycji, niedopatrzenia, samowolne zmiany zakresu rzeczowego projektu lub terminów jego realizacji, nieuwzględnienie unijnej specyfiki prawnej, a nawet powiązania osobowe i kapitałowe. Podam przykład. W celu realizacji projektu przedsiębiorca zamierzał kupić działkę. Okazało się, że jego wspólnik ma udziały w innej firmie, która akurat dysponowała odpowiednim gruntem. Panowie słyszeli coś o powiązaniach i wiedzieli, że może to rzutować na prawidłową realizację projektu. Postanowili więc przekazać działkę neutralnemu podmiotowi, który następnie odsprzedał ją beneficjentowi. Do przeprowadzenia tych transakcji zaangażowana została kancelaria prawna, która przygotowała ją od strony prawnej i fiskalnej.