Państwowa Inspekcja Pracy sprawdzi czy firma chroni pracowników przed koronawirusem

Inspektor pracy przy każdej wizycie w firmie sprawdzi najpierw, czy chroni ona pracowników przed koronawirusem.

Publikacja: 11.08.2020 19:26

Państwowa Inspekcja Pracy sprawdzi czy firma chroni pracowników przed koronawirusem

Foto: Adobe Stock

Od początku epidemii koronawirusa Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła już ponad 10 tys. kontroli pracodawców, po których na 1974 osoby zostały nałożone mandaty karne na łączną kwotę 2 mln 400 tys. zł. Ponadto w wyniku ujawnienia istotnych naruszeń prawa pracy inspektorzy skierowali 139 wniosków o ukaranie do sądów oraz 96 zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

W związku z wprowadzeniem przez rząd dodatkowych obostrzeń w kilkunastu powiatach Wiesław Łyszczek, główny inspektor pracy, zapowiedział we wtorek wzmożenie kontroli działających w nich pracodawców. Inspektorzy mają przeprowadzić po dziesięć dodatkowych kontroli na powiat. Z zapowiedzi szefa PIP wynika, że typowanie firm do kontroli nastąpi na podstawie napływających do inspekcji skarg pracowników i doniesień prasowych. Wszystko wskazuje więc na wysoką skuteczność tak celowanych wizyt inspektorów pracy. Także podczas wszystkich pozostałych kontroli mają się oni skupiać w pierwszej kolejności na kwestiach bezpieczeństwa antywirusowego pracowników. Od tej pory każda wizyta inspektora w siedzibie pracodawcy ma się zacząć od sprawdzenia, czy zostały wdrożone odpowiednie przepisy BHP.

Czytaj także:

Ruszają nowe, wzmożone kontrole w firmach. Chodzi o COVID-19

Ze statystyk PIP wynika bowiem, że pracodawcy mają problemy ze zaktualizowaniem oceny ryzyka zawodowego pracowników w czasie epidemii koronawirusa. Taki dokument musi zostać opracowany dla każdego z 12 mln zatrudnionych na etatach. Należy w nim określić, jakie ryzyka zagrażają zatrudnionemu w godzinach pracy i jak im skutecznie przeciwdziałać. Przed rozpoczęciem epidemii oceny ryzyka zawodowego były dość powszechnie lekceważone przez przedsiębiorców. Teraz, gdy pojawiły się szczegółowe wytyczne dotyczące bezpieczeństwa antywirusowego, jest konkretna podstawa do weryfikowania tych ocen i karania niesumiennych pracodawców, którzy się do nich nie dostosowali.

Inspektorzy pracy łagodniej traktują przedsiębiorców, którzy wdrożyli u siebie zasady bezpieczeństwa pracowników i wyposażyli ich w odpowiedni sprzęt czy oddzielili od klientów specjalnymi przezroczystymi przegrodami. Inaczej sprawa ma się z tymi, którzy lekceważą obowiązek organizacji pracy z zachowaniem półtorametrowych odstępów i zapewnienia płynów odkażających czy tam, gdzie jest to potrzebne, maseczek ochronnych.

Wszystko wskazuje też, że taki pracodawca może zostać ukarany dwa razy. Najpierw przez inspektora pracy za brak właściwej oceny ryzyka zawodowego dla poszczególnych pracowników lub niewdrożenie wynikających z tych ocen środków bezpieczeństwa. Drugą karę może mu wlepić inspektor sanitarny za nieprzestrzeganie przepisów antycovidowych. Inspektorzy pracy mają zresztą informować sanepid o wykrytych nieprawidłowościach, które pozostają w gestii inspektorów sanitarnych.

Jak wynika z zapewnień sanepidu, jego inspektorzy skupiają się obecnie na pouczaniu przedsiębiorców i kary nakładają na nich wyłącznie w wyjątkowych przypadkach. Nie można jednak wykluczyć, że to się zmieni. Od soboty, gdy w wybranych powiatach zostały wdrożone obostrzenia, inspektorzy sanitarni przeprowadzili 2 tys. kontroli w firmach działających na ich terenie.

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

prof. Arkadiusz Sobczyk, z kancelarii Sobczyk i Współpracownicy

Poza odpowiedzialnością administracyjną i karną za niezapewnienie obowiązkowych warunków bezpieczeństwa pracowników przedsiębiorcy powinni także brać pod uwagę odpowiedzialność odszkodowawczą wobec pracowników, którzy wskutek ich niesumienności zarazili się koronawirusem w miejscu zatrudnienia. Do tej pory nie było słychać o takich roszczeniach, ale logika podpowiada, że to kwestia czasu. Pracodawca będzie się mógł bronić, że wdrożył wszelkie wymogi bezpieczeństwa lub do zarażenia pracownika doszło w innym miejscu niż jego stanowisko. Niemniej pracodawcy powinni wziąć sobie to do serca. Widać to najlepiej na przykładzie zagranicznych firm działających w Polsce. W obawie przed takimi roszczeniami wdrażają one środki bezpieczeństwa znacznie dalej idące niż te wynikające z przepisów i wytycznych sanepidu.

Od początku epidemii koronawirusa Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła już ponad 10 tys. kontroli pracodawców, po których na 1974 osoby zostały nałożone mandaty karne na łączną kwotę 2 mln 400 tys. zł. Ponadto w wyniku ujawnienia istotnych naruszeń prawa pracy inspektorzy skierowali 139 wniosków o ukaranie do sądów oraz 96 zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

W związku z wprowadzeniem przez rząd dodatkowych obostrzeń w kilkunastu powiatach Wiesław Łyszczek, główny inspektor pracy, zapowiedział we wtorek wzmożenie kontroli działających w nich pracodawców. Inspektorzy mają przeprowadzić po dziesięć dodatkowych kontroli na powiat. Z zapowiedzi szefa PIP wynika, że typowanie firm do kontroli nastąpi na podstawie napływających do inspekcji skarg pracowników i doniesień prasowych. Wszystko wskazuje więc na wysoką skuteczność tak celowanych wizyt inspektorów pracy. Także podczas wszystkich pozostałych kontroli mają się oni skupiać w pierwszej kolejności na kwestiach bezpieczeństwa antywirusowego pracowników. Od tej pory każda wizyta inspektora w siedzibie pracodawcy ma się zacząć od sprawdzenia, czy zostały wdrożone odpowiednie przepisy BHP.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona