Unijne rozporządzenie RODO oraz polska ustawa o ochronie danych osobowych dają osobie, której dane są przetwarzane, prawo dostępu do nich oraz do informacji o celu przetwarzania. Powołując się na te przepisy, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych przyjął, że spółka prawidłowo wywiązała się z obowiązków wynikających z RODO, i nie uwzględnił skargi na niezgodne z prawem przetwarzanie danych klienta firmy.
Spółka prowadziła sprzedaż i obsługę posprzedażową samochodów. Serwisowała też auto skarżącego, kupione w leasingu. Spór o to, czy pęknięcie silnika w tym pojeździe nastąpiło z winy użytkownika, pracowników spółki czy z powodu wady fabrycznej, spowodował, że klient firmy wystąpił do prezesa UODO o nakazanie spółce, aby przekazała mu posiadane zapisy dźwiękowe rozmów telefonicznych z pracownikami spółki, nagranych w określonych datach, i kopię ekspertyzy rzeczoznawcy w sprawie przyczyn awarii pojazdu.
Czytaj też: Zgłaszanie naruszeń: prezes UODO wydaje kolejne decyzje
Spółka zapewniła prezesa UODO, że udostępniła skarżącemu żądane nagrania. Przekazano mu też pendrive'a zawierającego dane osobowe klienta, treść jego rozmów telefonicznych z pracownikami spółki, historię napraw auta oraz stanowisko spółki i zewnętrznego eksperta technicznego o braku odpowiedzialności za usterkę samochodu. Brakowało jednak pisemnego potwierdzenia tego faktu. Skarżący twierdził zaś, że w dniu wniesienia skargi nadal nie miał dostępu do zapisów dźwiękowych rozmów telefonicznych. Nigdy nie wyraził też zgody na takie nagrania i ich późniejsze przetwarzanie, a spółka nie wyjaśniła, jaki był ich cel.
Prezes UODO, który oparł się głównie na wyjaśnieniach spółki, ocenił, że firma prawidłowo spełniła obowiązek udostępnienia przetwarzanych danych osobowych. Skoro nie doszło do naruszenia przepisów RODO, nie było podstaw prawnych do spełnienia żądania skarżącego.