Do działki musi być jakiś dojazd - wyrok NSA ws. podziału nieruchomości

Problemy z dojazdem do działki, na której powstaje jakiś obiekt budowlany nie zawsze mają coś wspólnego z podziałem sąsiedniej nieruchomości.

Publikacja: 14.07.2019 10:00

Do działki musi być jakiś dojazd - wyrok NSA ws. podziału nieruchomości

Foto: Adobe Stock

Marta P. budowała hotel. W wyniku podziału działki sąsiada dojazd do działki, na której była realizowana inwestycja został bardzo utrudniony. Kobieta postanowiła więc doprowadzić do unieważnienia decyzji podziałowej. Jednak nie udało się.

Samolotem do hotelu?

Marta P. zwróciła się do prezydenta miasta o wznowienie postępowania o zatwierdzenie podziału działek. Jako podstawę wznowienia wskazała przesłankę wynikającą z art. 145 § 1 pkt 4 kodeksu postępowania administracyjnego.

Przepis ten stanowi, że w sprawie zakończonej decyzją ostateczną wznawia się postępowanie, jeżeli strona bez własnej winy nie brała udziału w postępowaniu, a tak było w jej wypadku.

Wyjaśniła, że bezpośrednio przy jej nieruchomości są prowadzone inwestycje budowlane, realizacja których spowoduje całkowity brak dojazdu do działki i położonego na niej hotelu będącego w trakcie budowy. Podniosła, że konstytucja gwarantuje ochronę własności, która może być ograniczana wyłącznie wówczas, gdy przewiduje to ustawa. Ograniczenia te muszą być jednak uzasadnione konkretnymi przyczynami, czego nie ma w analizowanym przypadku. Skarżąca podniosła, że jej nieruchomość, poprzez pozbawienie dostępu do drogi publicznej, traci status działki budowlanej w rozumieniu art. 4 pkt 3a ustawy o gospodarce nieruchomościami.

W jej ocenie decyzja wydana została z naruszeniem prawa materialnego, ponieważ podziału dokonano pomimo, że nie był przewidziany w planie zagospodarowania przestrzennego i dotyczył także drogi publicznej.

Prezydent miasta wznowił postępowanie a następnie odmówił uchylenia ostatecznej decyzji o zatwierdzeniu podziału działek. Doszedł bowiem do wniosku, że nie przysługuje jej status strony w postępowaniu podziałowym.

Jego zdaniem Marta P. nie wykazała, że w wyniku postępowania podziałowego utraciła lub ma ograniczony dostęp do drogi publicznej.

Właścicielka hotelu odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło decyzję prezydenta i umorzyło postępowanie pierwszej instancji w całości.

SKO powołując się art. 28 kodeksu postępowania administracyjnego, który stanowi, że stroną jest każdy, czyjego interesu prawnego lub obowiązku dotyczy postępowanie albo kto żąda czynności organu ze względu na swój interes prawny.

Według SKO od interesu prawnego należy odróżnić interes faktyczny, tj. sytuację, w której dany podmiot jest wprawdzie bezpośrednio zainteresowany rozstrzygnięciem sprawy administracyjnej, nie może powołać się na przepisy

Marta P. wystąpiła ze skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy, a ten ją uchylił.

Prawo do obrony

WSA wskazał, że orzekające w sprawie organy nie wyjaśniły w wydanych decyzjach w sposób dostateczny, dlaczego skarżąca nie została uznana za stronę postępowania. W decyzjach jedynie arbitralnie wskazano na tę okoliczność. Natomiast uzasadnienia decyzji nie wystarczają do rozstrzygnięcia sprawy, stanu faktycznego, w szczególności nie opisano wzajemnego położenia działek względem działki skarżącej i kwestii dotyczących dojazdu do działki Marty P. po podziale nieruchomości. Nie można było więc jednoznacznie stwierdzić, czy stronie rzeczywiście nie przysługuje status strony postępowania w związku z brakiem interesu prawnego.

W skardze Marta P. podkreśliła, że niezasadnie nie uznano jej za stronę postępowania. Akcentowała przy tym, że jej nieruchomość graniczy bezpośrednio z terenem, którego podziału dokonano. Rozstrzygnięcie ogranicza jej swobodne korzystanie i zagospodarowanie nieruchomości. Ponadto pozbawiono jej nieruchomość dostępu do drogi publicznej oraz nie uwzględniono usytuowania istniejących obiektów budowlanych. W ocenie skarżącej decyzja o podziale wpływa na jej nieruchomość, gdyż doprowadziła m.in. do likwidacji drogi będącej jednocześnie dojazdem. Doprowadziła również do istotnego ograniczenia w korzystaniu z nieruchomości, na której obecnie jest budowany hotel.

Prezydent miasta po raz kolejny odmówił uchylenia ostatecznej decyzji.

W uzasadnieniu podał, że dzielone działki sąsiadujące z nieruchomością wnioskodawczyni, zarówno przed, jak i po podziale nie były przeznaczone pod drogę publiczną. Wnioskodawczyni miała dostęp do drogi publicznej tylko przez drogę wewnętrzną. Stan ten nie uległ zmianie wskutek zatwierdzenia projektu podziału nieruchomości.

Zabawa w kotka i myszkę

Marta P. nie pogodziła się z przegraną. Raz jeszcze odwołała się do SKO. A SKO postąpiło identycznie, jak za pierwszym razem.

Natomiast WSA uchylił zaskarżoną decyzję. Sąd zgodził się z ustaleniami, że decyzja podziałowa nie ograniczyła skarżącej dojazdu do nieruchomości. Brak możliwości dojazdu wynika z ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i nie jest konsekwencją decyzji podziałowej. Podział nieruchomości nie stworzył dla Marty P. nowej sytuacji prawnej. Dlatego też nie przysługuje jej przymiot strony, wobec czego nie mogła domagać się wznowienia postępowania na tej podstawie, że nie brała w nim udziału.

WSA doszukał się naruszeń proceduralnych, dlatego uchylił decyzję. Po raz trzeci sprawa trafiła do prezydenta, potem do SKO i WSA.

Tym razem WSA nie uchylił decyzji. Według niego z akt sprawy wynika, że organ przeprowadził zgodnie z zaleceniami WSA postępowanie i wywiódł, w oparciu o przeznaczenie dzielonych działek w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, że podział nieruchomości dotyczył terenu, do którego skarżąca nie posiadała i nie posiada obecnie tytułu prawnego oraz, że nowoutworzone działki posiadały przeznaczenie, które zgodnie z planem nie podlegało ograniczeniom wykluczających ich podział.

Decyzja zostaje

Marta P. złożyła skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale i tu niczego nie wskórała.

Zdaniem NSA przedmiotem postępowania nie jest kontrola decyzji o udzieleniu pozwolenia na budowę obiektów położonych na działkach objętych decyzją o podziale. W tej kwestii wypowiedział się Wojewódzki Sąd Administracyjny wskazując, że naruszenie przepisów na które powołuje się skarżąca, a które nie stanowiły podstawy rozstrzygnięcia sprawy o podział nieruchomości nie może podlegać ocenie w tym postępowaniu. Ponadto należy zwrócić uwagę, że organ nie dokonywał kontroli decyzji podziałowej, lecz badał jedynie interes prawny skarżącej do bycia stroną postępowania wznowieniowego. Postępowanie wznowieniowe nie może być wykorzystywane do pełnej merytorycznej kontroli decyzji wydanej w postępowaniu zwykłym. Może się ono bowiem odnosić się wyłącznie do kwestii ustalenia istnienia kwalifikowanych wad procesowych wyliczonych w art.145 § 1, art. 145a lub art. 145 b k.p.a.

Sygnatura akt: I OSK 1412/17

Marta P. budowała hotel. W wyniku podziału działki sąsiada dojazd do działki, na której była realizowana inwestycja został bardzo utrudniony. Kobieta postanowiła więc doprowadzić do unieważnienia decyzji podziałowej. Jednak nie udało się.

Samolotem do hotelu?

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe