O rozstrzygnięcie bardzo praktycznej kwestii zwrócił się do Sądu Najwyższego XXIII Wydział Gospodarczy Sądu Okręgowego w Warszawie. Chodzi o odpowiedzialność odszkodowawczą członków zarządu spółki z o.o. za jej długi, kiedy z powodu niewypłacalności nie może ich spłacić. Jest to tzw. subsydiarna odpowiedzialność członków zarządu, uregulowana w art. 299 kodeksu spółek handlowych. Członek zarządu może się wybronić, jeśli wykaże, że w wymaganym terminie on bądź ktoś inny z zarządu złożył wniosek o ogłoszenie upadłości. Jeśli nie, powinien się liczyć z dolegliwą sankcją. A wierzyciele w takiej sytuacji często się domagają, by spłacił dług spółki.
Dolegliwa sankcja
Tak też było w sprawie spółki A.L., która pozwała Jarosława K. i Roberta R. o zapłatę 71 tys. zł na podstawie właśnie art. 299 k.s.h. W czasie gdy powstał jej dług, pozwani pełnili funkcje członków zarządu przychodni zdrowia sp. z o.o., ale nie zgłosili jej do upadłości. Pozwani bronili się, że choć nie złożyli wniosku o upadłość oraz nie wszczęli postępowania układowego, powódka nie poniosła szkody. Gdyby to uczynili, nie uzyskałaby nic więcej ze swej należności. W chwili obejmowania obowiązków, co potwierdził biegły, spółka była już bowiem całkowicie niewypłacalna. Nie miała pieniędzy nawet na koszty upadłości. W tej sytuacji sąd rejonowy oddalił żądanie spółki A.L.
Gdzie sięga szkoda
Rozpatrując apelację powódki, Sąd Okręgowy w Warszawie powziął co do tego wątpliwości. Zawarł je w pytaniu do Sądu Najwyższego. Sędzia SO napisał w uzasadnieniu pytania, że z jednej strony, np. w wyroku II CSK 390/11, SN wskazał, że członek zarządu odpowiada jedynie za tę część długu, którą otrzymałby, gdyby postępowanie upadłościowe zainicjowano we właściwym czasie. Jeżeli wykaże, że zakres spłaty byłby identyczny, to jest zwolniony z odpowiedzialności. Są też inne poglądy, np. wyrażony w wyroku SN z 4 lipca 2013 r. (I CSK 646/12). Zgodnie z nim samo niezgłoszenie upadłości może skutkować szkodą, zwłaszcza kiedy kontrahent mógł uniknąć ryzykownego kontraktu. I ku niemu ku skłania się też sąd zadający pytanie.
Podobnego zdania jest sędzia Cezary Zalewski, szef warszawskiego Sądu Upadłościowego.
– Gdyby sąd ustalił, że po złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości w terminie nie powstałby w ogóle ten kontrakt, nowe zobowiązanie, to można by mówić o szkodzie wierzyciela, nawet jeżeli dłużnik nie miał żadnego majątku. Wiedząc bowiem o niewypłacalności potencjalnego kontrahenta (a informacja o tym byłaby ujawniona w KRS), zapewne nie wszedłby w relacje handlowe. Nie powstałoby zatem w ogóle zobowiązanie i dług – mówi sędzia Zalewski. – Sens obowiązku składania wniosku o ogłoszenie upadłości nawet wobec całkowitego braku majątku istnieje właśnie w związku z ujawnianiem tej informacji.