Adam Abramowicz, rzecznik MŚP: Interesy biznesu to też paznokcie i szczupaki

Moja instytucja przez dwa lata się sprawdziła, choć wciąż trzeba walczyć z barierami urzędniczymi – mówi Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców.

Aktualizacja: 06.07.2020 15:48 Publikacja: 06.07.2020 07:42

Adam Abramowicz, rzecznik MŚP: Interesy biznesu to też paznokcie i szczupaki

Foto: materiały prasowe

Tak zwana konstytucja biznesu miała chronić interesy przedsiębiorców, zwłaszcza małych i średnich. Pan dostał dwa lata temu zadanie, by strzec jej przestrzegania. Udaje się?

Niełatwo być tym strażnikiem. Wciąż przychodzi mi walczyć z fatalnymi przyzwyczajeniami urzędników. Mam wrażenie, że wielu z nich wciąż traktuje przepisy chroniące interesy przedsiębiorców jako kolejny pusty zapis. Być może dlatego, że już w przeszłości było sporo prób takich uregulowań i efekt zawsze według zasady: trzeba wiele zmienić, żeby wszystko zostało po staremu. Przed kilku laty byłem członkiem komisji Przyjazne Państwo i z żalem mogę stwierdzić, że wiele jej dobrych pomysłów nigdy nie zostało wdrożonych. A wracając do dzisiejszych czasów: część urzędników owszem, wzięła sobie do serca samą konstytucję i istnienie mojego urzędu. Niestety, niektórzy wciąż myślą, że będzie jak z ową komisją: pogadają, pogadają, może coś uchwalą, a my przeczekamy i będziemy działać po staremu.

Czytaj także:

Rzecznik praw małych i średnich przedsiębiorstw wsparciem dla firm rodzinnych

Czyżby urzędnicy byli zupełnie bezkarni? Przecież można wobec nich wszczynać postępowania dyscyplinarne.

Jest z tym problem. Trzeba urzędnika upomnieć, jeśli stosuje prawo wstecz, nakłada kary niewspółmiernie wysokie do przewinień czy choćby bezpodstawnie formułuje oskarżenia wobec przedsiębiorcy. Jeśli tak się dzieje, rzecznik może złożyć wniosek o ukaranie dyscyplinarne urzędnika. I nawet tak czterokrotnie zrobiłem, w sytuacjach ewidentnych naruszeń prawa. Niestety, postępowanie dyscyplinarne toczy się w zamkniętym korporacyjnym kręgu. Najpierw moim wnioskiem zajmuje się rzecznik dyscyplinarny, który po jego rozpatrzeniu może przekazać sprawę do właściwej komisji dyscyplinarnej. Rzecznik i komisja powoływani są spośród urzędników. Po odmowie podjęcia działań we wszystkich czterech przypadkach poprosiliśmy o akta, aby zobaczyć, dlaczego odmówiono postępowania dyscyplinarnego. Mieliśmy duże kłopoty z uzyskaniem dokumentacji, otrzymaliśmy ją dopiero po interwencji Ministerstwa Finansów. Nie zgadzając się na umorzenie, zwróciliśmy się ponownie do MF o nadzór nad postępowaniami dyscyplinarnymi. Gdy okazało się to niemożliwe, nie mieliśmy wyjścia i skierowaliśmy sprawę do prokuratury.

Wygląda to na walkę z wiatrakami.

Dlatego trzeba zmienić przepisy o odpowiedzialności dyscyplinarnej i majątkowej urzędników. Postępowań dyscyplinarnych nie mogą prowadzić komisje złożone z kolegów obwinionych, a z ustawy o odpowiedzialności majątkowej trzeba usunąć słowa „rażące naruszenie prawa". Praktyka pokazała, że naruszeń nigdy nie uznano za „rażące" i żaden urzędnik na podstawie tej ustawy nie poniósł odpowiedzialności. Dziś te przepisy tworzą wrażenie, że w administracji pracują same anioły. Na przykład na około 60 tysięcy urzędników skarbowych zostaje ukaranych dyscyplinarnie tylko kilkunastu rocznie. A przecież z napływających do naszego biura sygnałów wiem, że skala nadużyć jest znacznie większa. Zresztą reforma, o której mówię, jest wśród dziesięciu priorytetowych zadań, które przygotowało 220 organizacji przedsiębiorców z Rady przy Rzeczniku MSP i które wkrótce przedstawimy panu premierowi.

Obawiam się, że to nie wystarczy, dopóki będą przepisy umożliwiające na przykład bezpodstawne wszczynanie postępowań karnoskarbowych, nawet gdy nie ma podejrzenia przestępstwa podatkowego. Był w poprzedniej kadencji Sejmu projekt ordynacji podatkowej, który to eliminował, ale nie został uchwalony. Nie uważa pan, są potrzebne głębsze zmiany systemowe?

Ten projekt, o którym pan wspomniał, był tylko częściowo korzystny dla przedsiębiorców. Wydłużał bowiem okres przedawnienia podatków. Może warto do niego wrócić i go poprawić. Lepiej jednak wprowadzić zasadę, że to prokurator stawia zarzuty karne po wniosku administracji skarbowej i po przeanalizowaniu akt sprawy podatkowej albo w toku prowadzonego przez prokuraturę postępowania w innych sprawach.

Jaka administracja oprócz podatkowej ma najwięcej grzechów wobec przedsiębiorców?

Najwięcej ma ich ZUS. Wnioskuję tak po ogromnej ilości sygnałów od przedsiębiorstw, zwłaszcza tych jednoosobowych. Udało nam się, wchodząc do postępowań administracyjnych, wygrać sporo spraw dla przedsiębiorców. Niestety, ustawa o rzeczniku dała nam uprawnienia do interwencji w postępowaniach administracyjnych, ale wyłącza nas z postępowań przed sądami cywilnymi. A decyzje ZUS znajdują swój finał w sądach cywilnych. A tu być może przez czyjeś przeoczenie w pracach nad ustawą o rzeczniku MŚP, kompetencji nie mamy. Ministerstwo Rozwoju przygotowało nawet w poprzedniej kadencji stosowny projekt ustawy zmieniający ten stan rzeczy, ale nie został on do dziś uchwalony, mimo pisma wicepremier Jadwigi Emilewicz do Rady Przedsiębiorców z obietnicą szybkiego załatwienia problemu.

Pewnie zabrakło woli politycznej?

Może nie było woli, a może po prostu ktoś boi się wpuścić lisa do kurnika. Przecież już pokazaliśmy, jak można skutecznie interweniować w interesie przedsiębiorców. Ale mam nadzieję, że to nie o to chodzi, brak zaś nowelizacji ustawy wynika z innych przyczyn.

W jakich sprawach byliście skuteczni?

Podam jeden z wielu przykładów wygranych spraw. Pewna firma z Wrocławia toczyła spór z administracją skarbową o stawkę VAT. Sprawa trwała aż sześć lat. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej na zapytanie WSA rozstrzygnął, że przedsiębiorca zastosował prawidłową stawkę VAT. Wartość sporu opiewała na 2 mln zł, co dla małej firmy jest znaczącą kwotą. Proszę sobie wyobrazić, że izba administracji skarbowej zaskarżyła wyrok wojewódzkiego sądu administracyjnego wydany na podstawie orzeczenia TSUE. Wyglądało to na czysto taktyczne posunięcie, obliczone na odsunięcie w czasie zwrotu podatku. Tu wkroczyliśmy do sprawy i w wyniku naszej interwencji izba wycofała skargę. Gdyby tego nie zrobiła, przedsiębiorca mógłby nie dotrwać wyroku NSA. Państwo co prawda zapłaciłoby odsetki, ale firmy i miejsc pracy już by nie było.

Może urzędnik stosował własną logikę?

Czasem bywa ona wręcz zdumiewająca. Inna nasza interwencja dotyczyła przedsiębiorcy, który sprowadził z Kanady 20 ton mrożonego szczupaka. Powiatowy lekarz weterynarii zbadał towar i wprawdzie uznał go za zdatny do spożycia, ale dostrzegł, że te ryby są większe niż w specyfikacji dołączonej do faktury. Rozpoczęto postępowanie wyjaśniające. Kanadyjski nadawca towaru przyznał się do błędu w dokumentach i zadeklarował, że jeśli będzie z tym jakiś kłopot, to on te szczupaki odbierze i zwróci pieniądze. Urzędnik miał do wyboru: dopuścić towar do obrotu w UE, odesłać do nadawcy albo zutylizować. Wybrał to ostatnie. Na takim rozwiązaniu nikt by nie zyskał, bo polski importer poniósłby ogromne straty, przedsiębiorcy nie dostaliby towaru, a państwo nie zarobiłoby na podatkach. Na szczęście po naszej interwencji decyzję zmieniono i po miesiącu przechowywania w porcie szczupaki trafiły do przetwórni.

Narobił mi pan smaku na ryby, ale ręce mi opadły.

Podobnych przypadków mamy więcej. Nasi prawnicy interweniują wszędzie tam, gdzie jest zagrożony interes małego przedsiębiorcy w konfrontacji z władzą. Nie wkraczamy jednak w spory między przedsiębiorcami, np. o niezapłacone faktury.

Mówił pan, że ZUS to większy problem dla MŚP niż podatki?

Tak. Ryczałtowa składka , której wysokość powiązana jest ze średnim wynagrodzeniem pracowników etatowych, w tym roku wynosi około 1500 zł. To ogromny problem małych firm. Tę daninę muszą oni zapłacić bez względu na to, czy mają dochód w danym miesiącu czy nie mają. W Polsce prowadzono wiele ułatwień dla rozpoczynających działalność gospodarczą. Jest tzw. półroczny pas startowy, kiedy ZUS w ogóle nie trzeba płacić, a potem przez dwa lata składka jest obniżona. Ale po do 2,5 roku trzeba przejść na pełna składkę i wielu przedsiębiorców tego nie wytrzymuje finansowo. Teraz kilkaset tysięcy małych przedsiębiorców jest zadłużonych w ZUS właśnie z tego powodu. Urząd to oczywiście egzekwuje. Miałem przypadek, gdy na wniosek ZUS nastąpiła próba eksmisji przedsiębiorcy z mieszkania z zamiarem sprzedaży tegoż. Na moje pytanie, jaki interes ma państwo polskie, aby eksmitować przedsiębiorcę za dług związany z jego osobistą składką, urzędniczka z ZUS odpowiedziała, że pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży urząd nie zabierze dla siebie. Zostaną wpłacone na konto tego przedsiębiorcy i zwrócone w postaci... emerytury.

Tylko że te interwencje to raczej doraźne gaszenie pożarów tu i ówdzie. Co zrobić, żeby im w ogóle zapobiegać?

Udawało nam się już wywalczyć pewne zmiany systemowe. Wsłuchujemy się w sygnały od Rady Przedsiębiorców i zgłaszamy różne propozycje. Ostatnio po naszym wniosku zniesiono obowiązek składania wniosku o umorzenie mikropożyczki. Był w ustawie antykryzysowej zapis, łamiący zresztą konstytucję biznesu, przewidujący, że taka pożyczka zostanie umorzona pod dwoma warunkami: prowadzenia działalności przez trzy miesiące oraz złożenia wniosku po tych trzech miesiącach. Ten drugi warunek był dość absurdalny, bo skoro przedsiębiorca nie wyrejestrował działalności, to przecież działał i państwo powinno o tym wiedzieć. Ten fakt jest rejestrowany w bazie danych CEDG, do której każdy urzędnik ma dostęp. A przecież jedna z podstawowych zasad konstytucji biznesu głosi: jeśli administracja ma dostęp do jakichś dokumentów i danych, to nie powinna ich dodatkowo żądać od przedsiębiorcy. Stosowna zmiana została uchwalona i już działa.

Ostatnio pańscy prawnicy wyperswadowali fiskusowi, że chociaż piwo i energia elektryczna podlegają temu samemu podatkowi akcyzowemu, to jednak w każdym z tych dwóch przypadków inaczej się go kalkuluje. Tylko że to znowu był doraźny strzał. Jak zapobiec takim absurdom w myśleniu urzędników?

W tym przypadku znów chodziło o administrację skarbową, a ta jest nastawiona na jak największe wpływy do budżetu, co zresztą jest zrozumiałe. Po to między innymi jest instytucja rzecznika MŚP, by te nadmierne zapędy budżetowe hamować. W przypadku, o którym pan wspomniał, sąd administracyjny przyznał rację podatnikowi po naszej interwencji. Ale powtarzam: my nie tylko gasimy pożary, ale też działamy na rzecz głębszych zmian systemowych chroniących sektor MŚP, zresztą nie tylko przed samowolą urzędniczą. To z naszego wniosku mikroprzedsiębiorcy zostali objęci ochroną konsumencką. W odróżnieniu od dużych firm, nie mają oni swoich prawników analizujących wszystkie umowy. Tym łatwiej wielkim korporacjom narzucić im niekorzystne warunki współpracy i tzw. klauzule abuzywne.

Czy w czasie epidemii, gdy obowiązywały albo wciąż obowiązują ograniczenia działalności gospodarczej, dostrzegł pan nadużywanie prawa przez władze?

Nie było wiele takich sytuacji, ale się niestety zdarzyły. Po naszej interwencji sanepid zdjął karę administracyjną 10 tys. zł z małego zakładu kosmetycznego. Zdarzyło się, że w tym zakładzie mimo zakazu pomalowano paznokcie jakiejś pani. Tak przynajmniej zanotował to policjant, który to zaobserwował. Tyle że urząd nie przeprowadził tu żadnego postępowania dowodowego i wymierzył karę bez umożliwienia przedsiębiorcy przedstawienia swojego stanowiska. Nie sprawdzano nawet, czy rzeczywiście owo malowanie paznokci było tam wykonane w ramach działalności gospodarczej, czyli że za usługę przyjęta została zapłata. Mogło się przecież zdarzyć, że taką czynność wykonała właścicielka firmy bezpłatnie, na rzecz kogoś z rodziny. Ale urząd wolał pójść na skróty i nie zadał sobie trudu, by to wyjaśnić.

Konstytucja biznesu przewiduje też, że zawiłe przepisy powinny być objaśniane przez właściwe resorty. Występuje pan często z wnioskami w takich sprawach, ostatnio w sprawach przepisów antykryzysowych. Ale jakoś nie wszyscy ministrowie chcą z panem współpracować.

Współpracują wszyscy oprócz ministra finansów, który widzi przeszkody proceduralne. Jeżeli już w jednym, pojedynczym przypadku udało się nam, że wydał na nasz wniosek objaśnienia, to nie opublikował ich na swojej stronie internetowej, co jest warunkiem ochrony prawnej dla przedsiębiorców, którzy chcieliby się zastosować do tego objaśnienia. Na szczęście mam obietnicę z MF, że już w najbliższym miesiącu ta sytuacja się zmieni.

Wierzy pan, że się to uda?

Wierzę, bo ogólnie te dwa lata działalności rzecznika MŚP pokazały, że ta instytucja ma sens. I choć czasem walczymy o szczupaki i paznokcie, to myślę, że drążymy skałę i z czasem doprowadzimy do trwałej zmiany postawy urzędników. Także w sprawie niechęci do objaśnień przepisów.

Tak zwana konstytucja biznesu miała chronić interesy przedsiębiorców, zwłaszcza małych i średnich. Pan dostał dwa lata temu zadanie, by strzec jej przestrzegania. Udaje się?

Niełatwo być tym strażnikiem. Wciąż przychodzi mi walczyć z fatalnymi przyzwyczajeniami urzędników. Mam wrażenie, że wielu z nich wciąż traktuje przepisy chroniące interesy przedsiębiorców jako kolejny pusty zapis. Być może dlatego, że już w przeszłości było sporo prób takich uregulowań i efekt zawsze według zasady: trzeba wiele zmienić, żeby wszystko zostało po staremu. Przed kilku laty byłem członkiem komisji Przyjazne Państwo i z żalem mogę stwierdzić, że wiele jej dobrych pomysłów nigdy nie zostało wdrożonych. A wracając do dzisiejszych czasów: część urzędników owszem, wzięła sobie do serca samą konstytucję i istnienie mojego urzędu. Niestety, niektórzy wciąż myślą, że będzie jak z ową komisją: pogadają, pogadają, może coś uchwalą, a my przeczekamy i będziemy działać po staremu.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara