Nie ma podstaw, by sięgać po ceny z rynku ogólnopolskiego czy unijnego ani tym bardziej uzyskiwane w umowach kontraktacji. To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego.
Czytaj także: Nie wszystkie uchybienia hodowcy pozbawiają go prawa do odszkodowania za ubój
Kwestia ta wynikła w sprawie będącej pokłosiem sanitarnego uboju 12 tysięcy indyków na fermie Marka K. z woj. lubuskiego po pojawieniu się w okolicy przed kilku laty zagrożenia ptasią grypą.
Ubój był prewencyjny, a drób okazał się zdrowy. Hodowca dostał od państwa odszkodowanie, ale uznał, że zostało zaniżone o 12 proc. w stosunku do cen, jakie by uzyskał za ten drób, sprzedając go kontrahentowi w Niemczech, z którym wiązała go długoterminowa umowa.
Prawo mówi
Zgodnie z art. 49 ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt za bydło, świnie, owce, konie, kury, kaczki, gęsi, indyki poddane ubojowi z nakazu Inspekcji Weterynaryjnej przysługuje właścicielowi odszkodowanie z budżetu państwa. Odszkodowanie w wysokości „wartości rynkowej zwierzęcia". Ustawa stanowi nadto, że wartość rynkową zwierzęcia określa się na podstawie średniej z trzech kwot przyjętych przez powiatowego lekarza weterynarii oraz dwóch rzeczoznawców wyznaczonych przez niego z listy rzeczoznawców.