Jacek Sasin, wicepremier, minister aktywów państwowych, zapowiedział powołanie spółki celowej, która ma się zająć budową elektrowni atomowej. Po co taka spółka?
Nie znam szczegółów, ale wiem, że taka inwestycja wymaga gigantycznych nakładów, nie mówiąc o skomplikowanym procesie uzyskiwania zezwoleń czy o kwestiach technicznych wymagających w przypadku elektrowni jądrowej najlepszych technologii i najwyższej staranności. Spółka celowa jest w takim wypadku rozwiązaniem standardowym zarówno w polskiej, jak i zagranicznej praktyce. Mówiąc najprościej, chodzi o tzw. SPV, czyli special purpose vehicle. Jest to utworzona przez inwestora bądź inwestorów spółka kapitałowa (z o.o. albo akcyjna) przeznaczona pod jedno wielkie przedsięwzięcie, np. budowę od podstaw wielkiego obiektu. Stąd nazwa: spółka celowa.
Co ona daje inwestorom?
Główną intencją jest ograniczenie osobistej odpowiedzialności inwestorów, którzy nie będą odpowiadać za długi związane z przedsięwzięciem całym swoim majątkiem, a tylko majątkiem spółki, a więc do wysokości wniesionych wkładów, ewentualnie udziałem w nadwyżce majątku, który wypracuje sama spółka (przy pozytywnym scenariuszu biznesowym). Z drugiej strony spółka celowa wymaga koncentracji na przedsięwzięciu, dlatego zarząd spółki, jej rada nadzorcza mogą się poświęcić wyłącznie temu.
Jaki sygnał płynie do potencjalnego kontrahenta z tego, że ma do czynienia ze spółką celową?