Ochrona środowiska: Wyciął nielegalnie drzewa, ale kary nie chciał płacić

Przedsiębiorca nie może zrzucać winy na podwykonawcę za to, że wyciął drzewa bez zezwolenia ani też powoływać się na stan wyższej konieczności.

Aktualizacja: 02.07.2016 15:07 Publikacja: 02.07.2016 15:00

Ochrona środowiska: Wyciął nielegalnie drzewa, ale kary nie chciał płacić

Foto: www.sxc.hu

Spółka akcyjna wystąpiła w listopadzie 2014 r. do wójta gminy z wnioskiem o zezwolenie na wycięcie drzew w związku z przebudową linii elektroenergetycznej 400kV N. Chodziło o 2 klony i 3 topole. Spółka nie czekając na zgodę drzewa wycięła. Wójt nałożył na nią z tego powodu karę w wysokości 163 tys. zł.

Niekonstytucyjne kary

Spółka odwołała się do samorządowego kolegium odwoławczego, które uchyliło decyzję i przekazało sprawę wójtowi do ponownego rozpatrzenia. Powołało się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 1 lipca 2014r. (SK 6/12). TK uznał w nim za niekonstytucyjny art. 88 ust. 1 pkt 2 i 89 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody. Przepisy te przewidują nałożenie przez wójta (burmistrza, prezydenta miasta) kary pieniężnej za usunięcie bez wymaganego zezwolenia (lub zniszczenie przez posiadacza nieruchomości) drzewa lub krzewu, w sztywno określonej wysokości, bez względu na okoliczności czynu. Uregulowania te TK uznał za zbyt restrykcyjne i je uchylił.

SKO zaleciło więc wójtowi rozważenie powstrzymania się z rozstrzygnięciem o wysokości kary do czasu uchwalenia nowych przepisów w miejsce zakwestionowanych przez Trybunał a w przypadku ich nieuchwalenia, umorzenie postępowania administracyjnego.

28 sierpnia 2015 r., weszła w życie nowela ustawy o ochronie przyrody i zmieniła diametralnie zakwestionowane przez TK przepisy. Przewidywała inne zasady obliczania kary i stawki.

Spółka zwróciła się do wójta o wydanie decyzji w oparciu o nowe przepisy ustawy o ochronie przyrody. Wskazała, że znowelizowane przepisy przewidują możliwość odstąpienia od wymierzenia kary, gdy wycinający działał w stanie wyższej konieczności. Taka sytuacja miała w jej wypadku miejsce. Musiała zrealizować inwestycję w określonym czasie, goniły ją więc terminy.

Wójt po raz kolejny wymierzył spółce karę, tym razem była ona niższa i wyniosła 108 tys. zł. W uzasadnieniu decyzji tłumaczył, że usunięcie drzew lub krzewów z terenu nieruchomości może nastąpić po uzyskaniu zezwolenia wójta, burmistrza lub prezydenta miasta na wniosek, m.in. posiadacza nieruchomości. Posiadaczem nieruchomości była skarżąca spółka, która została upoważniona przez zarządcę dróg powiatowych do wystąpienia do wójta z wnioskiem o zezwolenie na wycięcie drzew.

Spółka z takim wnioskiem wystąpiła, lecz w trakcie postępowania o udzielenie zezwolenia zdecydowała o wycięciu drzew. Zdaniem wójta ustawa o ochronie przyrody, nie przewiduje wyłączenia z obowiązku uzyskania przez właściciela urządzeń przesyłowych zezwolenia na usunięcie drzew, ani wyłączenia odpowiedzialności za samowolne usunięcie drzew. W sposób sztywny określa wysokość i zasady nakładania kar pieniężnych za usunięcie drzew bez zezwolenia.

Wskutek nowelizacji ustawy o ochronie przyrody, wysokość kary pieniężnej za samowolne wycięcie drzew uległa zmniejszeniu z trzykrotności opłaty za zezwolenie do dwukrotności opłaty za zezwolenie. Opłata za zezwolenie ustalona została na podstawie gatunku drzewa, obwodu pnia drzewa mierzonego na wysokości 130 cm i współczynnika różnicującego stawkę.

Według wójta nie można było odstąpić od wymierzenia kary z powodu działania sprawcy wycięcia drzew w stanie wyższej konieczności, ponieważ spółka nie jest podmiotem wyspecjalizowanym w niesieniu pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia życia lub zdrowia, o których mówi ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym.

Bez wyższej konieczności

Spółka ponownie odwołała się do SKO. Wyjaśniła, że nie powinno się jej karać. Działała w ważnym interesie publicznym a istniejące pod linią wysokiego napięcia drzewa zagrażały jej funkcjonowaniu. Awaria linii mogła stworzyć zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi znajdujących się w najbliższym jej otoczeniu, w tym użytkowników drogi.

Ponadto uszkodzenie linii mogłoby przynieść ogromne straty dla gospodarki, gdyż przebudowa linii 400kV N jest inwestycją strategiczną, zasilającą tysiące gospodarstw domowych oraz zakładów przemysłowych. Te okoliczności dowodzą działania w stanie wyższej konieczności przy wycinaniu drzew.

Tym razem SKO utrzymało w mocy decyzję wójta.

Kolegium stwierdziło, że pojęcia „stanu wyższej konieczności" ustawa o ochronie przyrody samodzielnie tego pojęcia nie definiuje, mimo że przewiduje w art. 89 ust. 7 odstępstwo od wymierzenia kary pieniężnej za samowolne wycięcie drzew w przypadku ich wycięcia w stanie wyższej konieczności.

W takiej sytuacji należy się posiłkować znaczeniem pojęcia wypracowanym w prawie cywilnym oraz wynikającym z definicji słownikowej języka polskiego. Mając na uwadze tę definicję oraz wykładnię prawa cywilnego, Kolegium stwierdziło, że usunięcia 5 drzew bez zezwolenia nie można uznać za działanie spowodowane stanem wyższej konieczności. Nie istniało bowiem rzeczywiste i nieuchronne niebezpieczeństwo zerwania linii elektroenergetycznej przez rosnące pod nią drzewa, wcześniej przycięte i ogłowione.

Sorry, takie prawo

Spółka odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku. Tym razem twierdziła że zleciła wycinkę podwykonawcy i to on wyciął drzewa bez zgody, a więc powinien płacić. WSA oddalił skargę. Wyjaśnił, że ustalenia i wójta i SKO były prawidłowe.

Według WSA wymierzenie kary za usunięcie drzew bez zezwolenia podmiotowi nieuprawnionemu do uzyskania takiego zezwolenia, może nastąpić jedynie, gdy działał bez wiedzy posiadacza nieruchomości. W tym przypadku podwykonawca działał za wiedzą i zgodą spółki.

Kara pieniężna za usunięcie drzew bez zezwolenia jest nakładana zarówno wtedy, gdy podmiot ten sam dokonał usunięcia drzew, jak też i wtedy, gdy zlecił dokonanie wycięcia osobie trzeciej, jak też i wtedy, gdy wiedział o zamiarze wycięcia drzew przez osobę trzecią i godził się na takie działanie

Zdaniem WSA nie doszło też do stanu wyższej konieczności. Według Słownika Języka Polskiego pod redakcją W. Doroszewskiego, stan wyższej konieczności to sytuacja, w której sprawca działa w celu odwrócenia bezpośredniego zagrożenia. Na gruncie ustawy o ochronie przyrody i w odniesieniu do oceny działań właściciela urządzeń przesyłowych, mogłaby to być sytuacja bezpośredniego zagrożenia przez drzewa lub krzewy funkcjonowaniu urządzeń przesyłowych.

Trafnie jednak organ odwoławczy zwrócił uwagę w uzasadnieniu swojej decyzji, że całkowitemu usunięciu uległy drzewa wcześniej przycięte i ogłowione. Nie można więc dopatrzeć się rzeczywistego i nieuchronnego zagrożenia dla zerwania linii elektroenergetycznej przez ogłowione pnie drzew, uzasadniającego całkowite ich wycięcie.

Z uzasadnienia projektu noweli ustawy o ochronie przyrody wynika, że wprowadzając możliwość usunięcia drzew lub krzewów bez konieczności uzyskania zezwolenia na ich usunięcie w stanie wyższej konieczności ustawodawca chciał, by przepis ten dotyczył jedynie podmiotów wyspecjalizowanych do niesienia pomocy tj. jednostek ochrony przeciwpożarowej lub innych właściwych służb ustawowo powołanych do niesienia pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia życia lub zdrowia.

Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku z 2 czerwca 2016 r. II SA/Bk 132/16.

Spółka akcyjna wystąpiła w listopadzie 2014 r. do wójta gminy z wnioskiem o zezwolenie na wycięcie drzew w związku z przebudową linii elektroenergetycznej 400kV N. Chodziło o 2 klony i 3 topole. Spółka nie czekając na zgodę drzewa wycięła. Wójt nałożył na nią z tego powodu karę w wysokości 163 tys. zł.

Niekonstytucyjne kary

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego