Handlowe negocjacje przez telefon rodzą ryzyko popełnienia błędu

Profesjonalista na rynku usług elektronicznych, wykorzystujący formy zawierania umów na odległość powinien liczyć się z koniecznością odpierania zarzutów wprowadzenia w błąd przez marketera.

Publikacja: 22.06.2018 06:30

Handlowe negocjacje przez telefon rodzą ryzyko popełnienia błędu

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski

Przedstawicielka spółki Y zaoferowała Dariuszowi Z. – właścicielowi firmy handlującej węglem – rejestrację kilku domen internetowych. Przedsiębiorca dał się skusić na rozmowę, ponieważ usłyszał od kobiety, iż konkurencyjny skład węgla znajdujący się na tej samej ulicy zamierza podkupić domenę, jaką posługuje się jego firma. Dla uniknięcia przekierowania domeny do strony internetowej konkurencji zgodził się na ofertę, zwłaszcza, iż był przekonany, że cena wynosiła około 200 złotych za kilka domen.

Na jednym wydechu

Całość negocjacji, w tym ustalenie istotnych elementów umowy nastąpiło przez telefon i w tej formie zawarto umowę. Marketerka przedstawiała warunki umowy mówiąc niezwykle szybko. Na jednym wydechu wyrecytowała formułkę: „roczny abonament za każdą domenę wynosi 229 zł netto i jest płatny z góry". Wcześniej poinformowała, że umowa jest zawarta na czas określony 24 miesięcy, przechodząc następnie do warunków umowy i wypowiedzenia możliwości jej automatycznego przedłużenia, przy wypowiedzeniu na pół roku naprzód. Jak później ustalono, przedstawienie warunków umowy zajęło 2 minuty 30 sekund.

Właściciel składu węgla po otrzymaniu pierwszej faktury na kwotę wynoszącą 1145 złotych zaczął szukać informacji o dostawcy usługi. Dowiedział się, że wierzytelność została sprzedana oraz że w razie braku zapłaty zostanie poddana windykacji. Przedsiębiorca zdecydował się na wysłanie oświadczenia o uchyleniu się od skutków oświadczenia woli pod wszystkie znane mu adresy, zarówno cedenta, jak i cesjonariusza.

Spółka wystąpiła na drogę sądową przeciwko Dariuszowi Z. Domagała się nakazania mu zapłaty 3,4 tys. zł za zamówione domeny.

W odpowiedzi przedsiębiorca wniósł o oddalenie powództwa, powołując się na fakt złożenia oświadczenia o uchyleniu się od skutków prawnych oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu. Jak wyjaśnił, umowa miała dotyczyć jednej a nie pięciu domen oraz trwać przez 12, a nie zaś przez 24 miesiące.

Bez spokojnej analizy treści umowy

Do Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia, który rozpatrywał sprawę, trafiło nagranie rozmowy pomiędzy marketerką a pozwanym przedsiębiorcą, ale nie było ono kompletne. Spółka argumentowała, że jedynie część rozmowy została nagrana, a zatem nie można zobowiązać jej do przedłożenia nagrania, które nie powstało. Tymczasem na okoliczność przebiegu rozmowy w zakresie, jaki nie został nagrany, Dariusz Z. przedstawił dowód z zeznań świadka, który słyszał rozmowę z markterką. W ocenie sądu relacje świadka i pozwanego były zbieżne, a zatem wykazał on, że w zapewnieniach poprzedzających nagranie, marketerka przedstawiła warunki, w których na czas jednego roku pozwany nabędzie pięć domen i zapłaci 229 złotych netto, dzięki czemu uchroni się przed przejęciem domen przez konkurencję z tej samej branży.

Jak zauważył sąd, spółka wnosząca pozew nie przedstawiła żadnych dowodów przemawiających za przyjęciem odmiennego przebiegu negocjacji. Brak nagrania obarcza w tym względzie stronę, która na treść nagrania się powołuje i je sporządzała. – Profesjonalista na rynku usług elektronicznych, wykorzystujący formy zawierania umów na odległość winien liczyć się z koniecznością odpierania zarzutów wprowadzenia w błąd przez marketera – podkreślił sąd.

Dalej zwrócono uwagę, iż forma zawierania umów przez telefon nie daje możliwości przemyślenia jej warunków, spokojnej analizy treści umowy, porównania cen i zakresu usług. Tymczasem tempo przedstawiania postanowień umowy, nawet w utrwalonej części rozmowy nie pozwalało na zapamiętanie i przemyślenie zawieranej umowy. Stąd refleksja nad treścią umowy nastąpiła po zapoznaniu się z fakturą i korespondencją e-mail. Wtedy, analizując postanowienia umowy i zestawiając je z wysokością wierzytelności pozwany przedsiębiorca wykrył, iż w istocie zaoferowano mu cenę za każdą domenę z osobna, nie zaś zbiorczą cenę za wszystkie pięć domen.

W uzasadnieniu sąd przypomniał, iż zgodnie z art. 84 § 2 Kodeksu cywilnego można powoływać się tylko na błąd uzasadniający przypuszczenie, że gdyby składający oświadczenie woli nie działał pod wpływem błędu i oceniał sprawę rozsądnie, nie złożyłby oświadczenia tej treści (błąd istotny). W ocenie sądu za taki błąd należy w sposób oczywisty uznać przekonanie, iż cena za usługę wynosi pięciokrotność ceny, na którą zgodził się pozwany. – Tak znacząca rozbieżność stanowi o doniosłości faktycznej mylnego wyobrażenia pozwanego. Godził się bowiem na cenę 229 złotych netto, tylko bowiem ta cena padła w nagranej części rozmowy. Nigdzie marketerka nie dokonała podsumowania świadczenia. Gdyby podała, iż cena wynosi pięciokrotność kwoty 229 złotych oraz należy ją uiścić za dwa lata a nie za rok, a zatem suma świadczenia wyniesie netto 2290 złotych, nie zaś 229 złotych, do zawarcia umowy by nie doszło, przede wszystkim ze względu na wygórowaną cenę – wyjaśnił sąd.

W uzasadnieniu odwołano się do wyroku Sądu Najwyższego (sygn. akt IV CSK 11/15), który stwierdził, iż decydujące znaczenie dla powstania błędu prawnie doniosłego w czynności dwustronnej, jaką stanowi umowa ma zachowanie podmiotu wprowadzającego w błąd i nawet jeśli po stronie działającego pod wpływem błędu są pewne okoliczności ten błąd wspierające, to błądzący nie jest pozbawiony prawa do skutecznego uchylenia się od skutków oświadczenia woli pod wpływem błędu.

– Brak podania sumy świadczenia za cały okres trwania umowy w ofercie składanej telefonicznie, przy jednoczesnym szybkim czytaniu postanowień umowy, jest zachowaniem zmierzającym do ukrycia rzeczywistej wysokości zobowiązania pozwanego – wskazano.

Wyrok Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia z 16 maja 2016 roku.

Sygnatura akt:XIII GC 309/15

Przedstawicielka spółki Y zaoferowała Dariuszowi Z. – właścicielowi firmy handlującej węglem – rejestrację kilku domen internetowych. Przedsiębiorca dał się skusić na rozmowę, ponieważ usłyszał od kobiety, iż konkurencyjny skład węgla znajdujący się na tej samej ulicy zamierza podkupić domenę, jaką posługuje się jego firma. Dla uniknięcia przekierowania domeny do strony internetowej konkurencji zgodził się na ofertę, zwłaszcza, iż był przekonany, że cena wynosiła około 200 złotych za kilka domen.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a