Koronawirus: Szybka restrukturyzacja to nie antidotum, ale szansa

Wierzyciele będą kontrolować, czy nie nadużyto uproszczonej procedury restrukturyzacji – mówi Jan Hambura, doradca restrukturyzacyjny, wykładowca akademicki.

Publikacja: 18.06.2020 08:22

Koronawirus: Szybka restrukturyzacja to nie antidotum, ale szansa

Foto: AdobeStock

Czy przedsiębiorcy, którzy już mają kłopoty lub się ich spodziewają, powinni spieszyć się z uruchamianiem postępowań restrukturyzacyjnych?

Jak najbardziej. Wiele osób dziwi się, jak szybko dobrze prosperujące przedsiębiorstwo może znaleźć się na skraju upadłości. A naprawa przedsiębiorstwa, która kilka miesięcy wcześniej kosztowała np. milion złotych, potrafi kosztować już kilkadziesiąt milionów, ponieważ dostawcy żądają przedpłat lub gwarancji.

Z tego powodu przedsiębiorcy powinni się teraz poważnie zastanowić, czy ich model biznesowy jest właściwy i czy uda im się utrzymać płynność finansową w następnych miesiącach. Jeśli nie, należy przystąpić niezwłocznie do działań restrukturyzacyjnych, również w sądowych postępowaniach. I wtedy dla jednego przedsiębiorcy właściwym środkiem będzie uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne, a dla innego sanacyjne.

Czytaj także: Koronawirus: restrukturyzacja ochroni przed upadłością 

Nad tym pierwszym właśnie pracuje parlament (w ramach tzw. tarczy 4.0). Podobno te przepisy to eldorado dla firm w kłopotach?

Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne nie jest cudownym antidotum na wszelkie dolegliwości, ale jak wejdzie w życie, pomoże ulżyć wielu przedsiębiorcom. Jeśli korzystając z tej procedury, przedsiębiorca obwieści w Monitorze Sądowym i Gospodarczym otwarcie tego postępowania, na cztery miesiące zostanie zawieszona możliwość egzekucji, również przez wierzycieli zabezpieczonych na majątku dłużnika. W tym czasie nadzorca układu (którym może być jedynie doradca restrukturyzacyjny) razem z dłużnikiem próbuje się porozumieć z wierzycielami. Ale to będzie trudne.

Dlaczego trudne?

Wielu wierzycieli będzie miało wiele takich postępowań, np. banków, które będą miały problem, aby odpowiedzieć w terminie na propozycje układowe z powodu natłoku spraw. Wierzycielom nie będzie też zależało, aby się szybko porozumieć z dłużnikami. Wielu bowiem burzy się, gdy słyszy, że ma „darować" dłużnikowi np. 20 lub 50 proc. swoich wierzytelności. Wykonuję obowiązki syndyka lub nadzorcy sądowego i widzę, że traktują postępowania restrukturyzacyjne jako „rozbój w biały dzień".

Może nie umieją zaakceptować małych strat i w efekcie wpadają w większe? Albo mają mocne karty?

Mocne karty to wierzyciele mają przed udzieleniem dłużnikowi danej pożyczki, dostawy lub innego świadczenia. Na przykład poprzez żądanie ustanowienia gwarancji czy hipoteki. No i pod koniec każdego postępowania większość wierzycieli musi się jeszcze zgodzić na dane propozycje układowe.

Z drugiej strony wiedzą, że w postępowaniu upadłościowym uzyskaliby mniej.

To jaki jest problem, by podzielić ryzyko i ratować firmę-kontrahenta?

Przedsiębiorcy w Polsce nagminnie za późno składają wnioski o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego lub ogłoszenie upadłości. Wtedy, kiedy w przedsiębiorstwie nie ma już prawie żadnego majątku. Większość myśli, że jakoś to będzie, że zaspokoją niektórych wierzycieli, innym naobiecują. I w ten sposób przedsiębiorstwa, które powinny złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości, trwają na rynku. W ten sposób infekują inne, jeszcze zdrowe przedsiębiorstwa.

Może teraz będą szybsi, a uproszczona restrukturyzacja ma też odciążyć sądy.

Wielu dłużników uważa, że chroni ich domniemanie, że stan niewypłacalności w czasie stanu epidemii zaistniał z powodu Covid-19, a wtedy bieg terminu do złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości nie rozpoczyna się. Ale wierzyciele będą podważali to domniemanie. To dobrze, że uproszczona restrukturyzacja odciąży sądy, które już przed epidemią miały po kilkaset spraw upadłościowych i restrukturyzacyjnych na sędziego.

Czy przedsiębiorcy, którzy już mają kłopoty lub się ich spodziewają, powinni spieszyć się z uruchamianiem postępowań restrukturyzacyjnych?

Jak najbardziej. Wiele osób dziwi się, jak szybko dobrze prosperujące przedsiębiorstwo może znaleźć się na skraju upadłości. A naprawa przedsiębiorstwa, która kilka miesięcy wcześniej kosztowała np. milion złotych, potrafi kosztować już kilkadziesiąt milionów, ponieważ dostawcy żądają przedpłat lub gwarancji.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawnicy
Awans prokuratora szykanowanego za Ziobry i Święczkowskiego
Prawo karne
Prokuratura przeszukała dom Zbigniewa Ziobry. "Okien nie wybijano"
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe