Firma przewozowa miała zezwolenie na wykonywanie regularnych przewozów osób w krajowym transporcie drogowym. Podczas kontroli stwierdzono, że jeden z kursów wymienionych w rozkładzie jazdy nie odbył się. Autobus z godziny 9.10 ruszył w trasę dopiero z następnej miejscowości. Marszałek województwa małopolskiego nałożył za to na spółkę 3 tys. zł kary.
W odwołaniu do samorządowego kolegium odwoławczego spółka stwierdziła, że kurs został skrócony, gdyż na jednym z pośrednich przystanków nastąpiła awaria systemu klimatyzacji. Ponieważ okna w pojeździe nie otwierały się, podróż stała się niemożliwa. Nakazano więc kierowcy powrót do bazy, skąd miał wyjechać autobus zastępczy. Był to pierwszy taki przypadek. Obecnie pojazdy wyruszają z wyprzedzeniem, tak by można było przeciwdziałać ewentualnej awarii.
Czytaj także: Przewozy osób pod kontrolą służb - projekt rozporządzenia
Kolegium uznało jednak karę finansową za uzasadnioną, gdyż niewykonanie kursu narusza warunki określone w zezwoleniu, którego częścią jest rozkład jazdy. Przewoźnik, posiadający 23 pojazdy, powinien przewidzieć prawdopodobieństwo awarii i mieć przygotowany scenariusz działania.
Sytuacja okazała się jednak bardziej złożona. Kolegium zwróciło uwagę na zamieszczone w protokole kontroli informacje udzielone przez pracownika spółki. Z rozmowy telefonicznej wynikało, że wspomniany kurs nie odbędzie się z przystanku figurującego w rozkładzie jazdy, ale dopiero z następnego. Poza sezonem wakacyjnym kurs z godziny 9.10 odbywa się wyłącznie po wcześniejszym zgłoszeniu telefonicznym pasażerów. Jeśli przewoźnik nie otrzyma wcześniejszych zgłoszeń, kursu nie ma.