W sporze wygrywa ten, kto jest w stanie przedstawić bardziej przekonujące, mocniejsze dowody – taką tezą Wojciech Kozłowski, radca prawny współkierujący praktyką postępowań sądowych w kancelarii Dentons w Polsce, otworzył w ubiegły piątek konferencję „Dentons Litigation Day 2017".
Konferencja poświęcona sądowym procesom: „Firma w obliczu szkód i roszczeń – od profilaktyki do skutecznej strategii procesowej" w dużej części poświęcona była zagadnieniom dowodowym, w szczególności opiniom biegłych.
Biegły jak sędzia
Mecenas Wojciech Kozłowski mówił, że dowód z opinii biegłego jest tylko w teorii dowodem takim samym jak pozostałe. Zgodnie z procedurą cywilną w wypadkach wymagających wiadomości specjalnych sąd po wysłuchaniu wniosków stron co do liczby biegłych i ich wyboru może wezwać jednego lub kilku biegłych w celu zasięgnięcia ich opinii.
Z istoty rzeczy wynika więc, że biegłego powołuje się wówczas, gdy potrzeba opinii i wiadomości specjalnych, którymi nie dysponuje sąd ani nikt poza grupą specjalistów. Dowodu z opinii biegłego nie da się zastąpić żadnym innym, co w ocenie mec. Kozłowskiego w połączeniu z niedoinwestowaniem tego ogniwa wymiaru sprawiedliwości i brakami w procedurze jest dotkliwą bolączką systemu. Prelegent tłumaczył, że sędziowie mają tendencję do przerzucania ciężaru rozstrzygnięcia na biegłych.
Jako pomocne ocenił powoływanie w sądowym sporze prywatnego biegłego. Jego opinia nie ma takiej mocy jak opinia eksperta powołanego przez sąd, ale może uwypuklić najważniejsze zagadnienia.