RODO wyróżnia w art. 83 dwa przedziały administracyjnych kar pieniężnych. Za nieprzestrzeganie podstawowych obowiązków grozi sankcja do 10 mln euro, a w przypadku przedsiębiorcy – alternatywnie do 2 proc. jego całkowitego rocznego światowego obrotu z poprzedniego roku obrotowego. Przy czym zastosowanie znajdzie kwota wyższa. Drugi przedział to kara administracyjna, m.in. za nieposłuszeństwo wobec Urzędu Ochrony Danych Osobowych, za co grozi nawet 20 mln euro.
Zagrożenie tak niebotycznymi kwotami zapala w głowach przedsiębiorców lampkę ostrzegawczą. Rozpoczęło się szukanie odpowiednich zabezpieczeń, aby w razie pożaru można było zbić szybkę z napisem „cyberpolisa".
– Zawarcie umowy ubezpieczenia w zakresie cyberryzyk nie zwalnia nikogo od myślenia. Najlepszym zabezpieczeniem jest prewencja stosowana przez samego ubezpieczonego, a nie liczenie przez niego na rekompensatę kosztów i strat wywołanych niestety skutecznym atakiem na dane osobowe zawarte na serwerze firmy – podkreśla dr Dariusz Fuchs, radca prawny, członek Rady Programowej Izby Ubezpieczeń i Oceny Ryzyka z siedzibą w Warszawie. – Koszty działań prewencyjnych będą co do zasady również podlegały refundacji przez ubezpieczyciela na mocy art. 826 kodeksu cywilnego.
RODO wykreowało nowy produkt w branży ubezpieczeniowej. Dostępne na rynku polisy mają pokryć nie tylko kary nałożone przez prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, roszczenia osób poszkodowanych wyciekiem lub kradzieżą danych osobowych, ale również zabezpieczyć przedsiębiorcę przed atakami hakerskimi z żądaniami okupu czy nieuczciwymi pracownikami. Im bliżej było wejścia w życie RODO, tym bardziej rosło zainteresowanie polisami cybernetycznymi.
– Sfinansuje koszty informatyków śledczych, którzy pomogą znaleźć powód wycieku danych, a także częściowo pokryje utracony zysk. Jaką maksymalną wysokość szkody pokrywa polisa? W ubezpieczeniach mówi się, że wszystko zaczyna się od słowa „zależy". Bezpiecznie można przyjąć, że do 5 mln zł. Dla poszczególnych klauzul w umowie ubezpieczenia mogą się znaleźć ograniczenia wypłaty, np. do 20 proc. szkody. – wyjaśnia Kamil Cieplicki, właściciel Cieplicki Finanse i Ubezpieczenia.