Centralny Rejestr Upadłości i Restrukturyzacji (CCRU), mimo unijnych wymogów, obietnic, zapowiedzi, a nawet obecności w 13 aktach prawnych, został zlikwidowany.
Czytaj też: Nowy e-rejestr ma ułatwić restrukturyzację firm
Zdecydowało o tym Ministerstwo Sprawiedliwości. Powód? Pojawiła się nowa, odważniejsza koncepcja. Krajowy Rejestr Zadłużonych ma działać od 1 grudnia 2020 r. A to oznacza, że długo wyczekiwany i istotny dla obrotu gospodarczego rejestr zacznie funkcjonowanie z czteroletnim opóźnieniem. O ile oczywiście nie podzieli losu CRRU.
Obecnie zasięg terytorialny przedsiębiorców dawno przekroczył granice kraju, dlatego tak ważna jest możliwość sprawdzenia wypłacalności zagranicznego kontrahenta. Temu służyć mają właśnie rejestry upadłości. Do ich utworzenia członków Unii zobowiązuje Parlament Europejski i Rada w rozporządzeniu z 20 maja 2015 r. w sprawie postępowania upadłościowego nr 2015/848. Taki rejestr powinien funkcjonować w każdym kraju już 26 czerwca 2018 r. Krajowy Rejestr Zadłużonych, choć znacznie opóźniony, ma zawierać o wiele więcej informacji, niż wymagają tego unijne przepisy. Oprócz szczegółowych danych o postępowaniach upadłościowych i restrukturyzacyjnych będą m.in. informacje o związanych z upadłością zakazach pełnienia funkcji kierowniczych.
Komisja Europejska idzie o krok dalej i planuje utworzenie scentralizowanego systemu do połączenia wzajemnego poszczególnych rejestrów funkcjonujących w krajach członkowskich. Pomysł brzmi obiecująco: wszystkie rejestry upadłości i europejski portal e-Sprawiedliwość w jednym miejscu, publiczny, darmowy, we wszystkich językach urzędowych Unii. Akty wykonawcze mają powstać już 26 czerwca 2019 r. Termin ten jest problematyczny dla Polski – przystąpi bowiem do rozmów o wzajemnym europejskim połączeniu nieistniejącego rejestru.