Czuła się ona oszpecona na skutek pogryzania tych twardych owoców w pracy. Warto, by przedsiębiorcy uważali na to, co sprzedają w swoich sklepach.
„Daktyle suszone bez pestek" marki H. Barbara Z. kupiła do pogryzania w pracy. Suszone owoce zastępowały jej słodycze. Okazało się, że jeden z daktyli zawierał pestkę, na której Barbarze Z. ułamał się górny ząb na przedzie. Był on protezą siekacza usuniętego kilka lat wcześniej, wstawioną na tzw. mostku. Kobieta powiedziała o zdarzeniu koledze z pokoju, pokazała mu też uszkodzony ząb oraz pestkę daktyla, która spowodowała szkodę. Złamany ząb nie bolał, bo był sztuczny, ale Barbara Z. czuła się oszpecona.
Zagrożony mostek
Miała 59 lat, pracowała w obsłudze celnej, co wymagało osobistego kontaktu z petentami. Uszczerbek na przednim zębie powodował u niej dyskomfort. Uśmiechając się, uważała, żeby to miejsce nie było widoczne. Zmienił się też sposób jedzenia – nie mogła normalnie gryźć, musiała się pilnować, żeby uszkodzony mostek nie „posypał się" dalej.
Kobieta zażądała od producenta pechowych daktyli odszkodowania obejmującego koszty leczenia stomatologicznego, ale także zadośćuczynienia za krzywdę. Wskazała, że za wstawienie mostka zapłaciła 1800 zł, ale naprawa będzie kosztować więcej. Nie chciała tego robić w ramach NFZ, ponieważ – jak tłumaczyła – nie ma zaufania do publicznej służby zdrowia w zakresie stomatologii.
Producent daktyli odesłał Barbarę Z. do swojego ubezpieczyciela. Ten wszczął postępowanie, a poszkodowana złożyła „Opinię stomatologiczną o kosztach leczenia uszkodzenia zęba w pozycji 22. Powódce zalecono w niej wykonanie nowej pracy protetycznej uwzględniającej włączenie do mostu również zęba 23, aby zmniejszyć obciążenie zęba 21 oraz uniknąć w przyszłości tego typu urazu. Łączny koszt leczenia naprawczego wyceniono na kwotę 6 060 zł.