Realizacja kontraktów podczas pandemii: nigdy nie można wprowadzać kontrahentów w błąd

Strony, które udanie współpracują i liczą na dalsze zamówienia, są bardziej skłonne do polubownego rozwiązania – mówi adwokat Stefan Jacyno z Kancelarii Wardyński i Wspólnicy.

Publikacja: 22.04.2020 07:37

Realizacja kontraktów podczas pandemii: nigdy nie można wprowadzać kontrahentów w błąd

Foto: Adobe Stock

Jak mają się zachowywać przedsiębiorcy wobec kontrahentów, mając trudności z realizacją kontraktu, np. z budową pokaźnego domu: wyłączyć telefon, roztaczać nadzieję czy mówić prawdę?

Nigdy nie można wprowadzać kontrahentów w błąd. Nawet jeśli kontrahent chciałby usłyszeć, że sprawy idą dobrze i zgodnie z planem, a niewielkie perturbacje za chwilę nadrobimy, nie można ukrywać prawdy. Przedsiębiorca także w swoim interesie powinien niezwłocznie zawiadomić inwestora o rodzaju przeszkody, jej przyczynie, oraz sposobach rozwiązania problemu. Jeżeli przeszkoda polega np. na zakażeniu wśród pracowników i konieczności odesłania wszystkich na kwarantannę, to roboty muszą zostać przerwane. Jeżeli zostanie zamknięty zakład produkujący jakieś szczególne materiały, które miały być użyte do budowy, to nie będzie można ich sprowadzić na plac budowy.

Czytaj też:

Prawnicy: uczciwie informuj kontrahenta o problemach

Zwolnienie ze składek zabiera kontrahent

Umowy i kontrakty w czasie epidemii

Jakie mogą być konsekwencje poszczególnych przypadków?

Będzie to zależeć od konkretnej umowy. Ale nawet tam, gdzie jest przewidziana surowa odpowiedzialność za każdy dzień opóźnienia, i to niezależnie od przyczyny, nie ma odpowiedzialności bezwzględnej. Realizacja budowy to nie zapłata weksla; jeżeli zachodzą tak nadzwyczajne przyczyny jak epidemia, to budowniczy może się skutecznie bronić. Z drugiej strony stan epidemii nie jest zwolnieniem lekarskim usprawiedliwiającym nieobecność w pracy z zachowaniem prawa do wynagrodzenia. Przedsiębiorca musi wykazać, że dołożył należytej staranności, że przeszkoda naprawdę była nie do przezwyciężenia. Materiały można wszak kupić u innego dostawcy, można zlecić fragmenty robót innym podwykonawcom itd.

A kiedy renegocjować? Czekać na koniec epidemii?

Najlepiej niczego nie odkładać, od razu powinna być podjęta próba zgodnego przezwyciężenia problemów. Może być część sprawy załatwiona od razu, inne będą musiały poczekać do końca epidemii. Dobrze np. ustalić, kto ponosi koszty zabezpieczenia przerwanych robót. Jeżeli przedsiębiorca zrobił wszystko i nie udało się w warunkach epidemii uniknąć wstrzymania robót, to nie można uznać, że jedna ze stron umowy jest zaszczepiona przeciwko ekonomicznym i prawnym skutkom koronawirusowi, a negatywne skutki ponosi tylko druga strona. Epidemia jest wspólnym nieszczęściem, więc uzasadnione żądania podwyższenia wynagrodzenia czy dzielenia nadzwyczajnych kosztów powinny się spotkać ze zrozumieniem.

A co można robić, jeśli kontrahent zwodzi, nie godzi się na ustępstwa?

Jeżeli nie da się niczego uzgodnić, a mimo to inwestor nie odstępuje od umowy z powodu opóźnienia, lecz bezwzględnie domaga się realizacji budowy oraz zapowiada egzekucję kar umownych, to przedsiębiorca w zasadzie nie ma wyjścia – powinien doprowadzić budowę do końca, choćby z opóźnieniem czy z zastosowaniem materiałów zastępczych. Przedsiębiorca nie może bowiem skutecznie odstąpić od umowy, jeżeli inwestor nie naruszył swoich zobowiązań, a te najczęściej ograniczają się do uiszczania płatności. Wtedy pozostaje już tylko sąd do rozstrzygnięcia sporu rozliczeniowego.

Czy inne taktyki są wobec stałych kontrahentów, a inne wobec niepewnych?

Tak. Strony, które udanie współpracują i mają nadzieję na dalsze zamówienia, zawsze będą bardziej skłonne do znalezienia polubownego rozwiązania. Zawsze nadzieja na przyszły udany interes pozwala łatwiej pogodzić się nawet z pewną bieżącą stratą. W naszym społeczeństwie dominują postawy nieufności; dopiero dłuższa współpraca pozwala zbudować jakieś zaufanie. Natomiast każdy nieznany kontrahent jest niepewny, nie ma też nadziei na dalsze zamówienia, więc i nie ma zgody na stratę. Dlatego nawet solenne obietnice i zobowiązania, jeżeli nie są solidnie zabezpieczone, nie wystarczają.

Czy zachowanie kontrahenta na tym etapie może mieć znaczenie w sporze sądowym?

Prawo nakłada na strony umowy obowiązek współdziałania. To znaczy, że w sytuacji powstania trudności inwestor powinien współdziałać z przedsiębiorcą przy wysiłkach zmierzających do usunięcia tych trudności. Jeżeli np. w trakcie budowy przedsiębiorca utraci dostęp do linii energetycznej, to jeżeli inwestor ma możliwość udostępnienia innego łącza, lecz odmawia, powołując się, że w umowie ustalono inne zasilanie – zapewne zwolni się z odpowiedzialności właśnie z powodu braku wymaganego współdziałania. Innymi słowy – należy postępować przyzwoicie, uczciwie i lojalnie. Takie zachowanie sąd oceni pozytywnie.

Rozumiem, że należy dokumentować swoje czynności w kryzysie?

Każdy, kto chce się powołać na okoliczności zwalniające go od odpowiedzialności, musi je udowodnić. Przedsiębiorca musi mieć jak wykazać, że starał się np. znaleźć innego podwykonawcę, że poszukiwał podobnych materiałów, pracowników, którzy mogliby zastąpić tych chorych lub na kwarantannie itp. To może być korespondencja, świadkowie, własne notatki z przeglądu np. ofert dostępnych w internecie. Druga strona, która oczekuje realizacji budowy zgodnie z umową, jest w łatwiejszej sytuacji – nie musi niczego dokumentować. Wystarczy, że budowa nie jest ukończona w terminie. Może jednak podważać dowody, że przedsiębiorca dołożył należytych starań. Może np. wywodzić, że starania przedsiębiorcy, jeżeli były, to nieudolne, że były dostępne możliwości rozwiązania problemów mimo zaistniałych przeszkód.

Jak mają się zachowywać przedsiębiorcy wobec kontrahentów, mając trudności z realizacją kontraktu, np. z budową pokaźnego domu: wyłączyć telefon, roztaczać nadzieję czy mówić prawdę?

Nigdy nie można wprowadzać kontrahentów w błąd. Nawet jeśli kontrahent chciałby usłyszeć, że sprawy idą dobrze i zgodnie z planem, a niewielkie perturbacje za chwilę nadrobimy, nie można ukrywać prawdy. Przedsiębiorca także w swoim interesie powinien niezwłocznie zawiadomić inwestora o rodzaju przeszkody, jej przyczynie, oraz sposobach rozwiązania problemu. Jeżeli przeszkoda polega np. na zakażeniu wśród pracowników i konieczności odesłania wszystkich na kwarantannę, to roboty muszą zostać przerwane. Jeżeli zostanie zamknięty zakład produkujący jakieś szczególne materiały, które miały być użyte do budowy, to nie będzie można ich sprowadzić na plac budowy.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów