Przedsiębiorca Jan Z. działający na terenie Gorzowa Wlkp. dopatrzył się niekorzystnych dla siebie zmian w świeżo uchwalonej noweli miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Chodziło o zmianę kwalifikacji drogi z wewnętrznej na publiczną. Tymczasem na pozór niewinna zmiana miała mieć daleko idące dla jego firmy – jak twierdził Jan Z. – konsekwencje.
Ruch jak na autostradzie
Droga przebiega bowiem przez nieruchomość, której jego spółka jest wieczystym użytkownikiem i stanowi jedyny dojazd do jego zakładu produkującego styropian. Jeździły po niej wózki widłowe, ciężki sprzęt oraz tiry. Jan Z obawiał się, że gdy droga stanie się powszechnie dostępna, to większy będzie na niej ruch, zacznie dochodzić do kolizji oraz utrudni to swobodny dojazd do zakładu, a tym samym prowadzenie działalności gospodarczej.
Wezwał więc radę miasta do usunięcia naruszenia prawa, a ta w ogóle nie odpowiedziała. Wniósł więc skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie Wlkp. W uzasadnieniu napisał, że zmiana kwalifikacji drogi stanowi nadużycie władztwa planistycznego, które w sposób istotny uderza w interes prawny i uprawnienia spółki. Drogę publiczną spokojnie można wytyczyć w innym miejscu. Przedstawił nawet radnym kilka wariantów, ale jego zdania w ogóle nie wzięto pod uwagę.
Jan Z. podkreślił, że udostępnienie drogi na potrzeby ruchu kołowego innych samochodów uderzy w funkcjonowanie zakładu produkcyjnego spółki. Ruch ciężarówek oraz wózków widłowych odbywa się po terenie działek przyległych do drogi oraz po spornej drodze.
Tymczasem udostępnienie drogi osobom trzecim wymusi na spółce ogrodzenie działek, uniemożliwi tym samym manewrowanie pojazdów ciężarowych wywożących wyroby gotowe, a tym bardziej dostarczających surowce i komponenty.