Nieszczęsne „wygasanie zobowiązań"
O niefortunnej, wadliwej redakcji przepisu art. 15ze ust.1 ustawy napisano już wiele. By nie powielać uwag, warto jedynie skrótowo zauważyć, że odrzucając opinie skrajne, podstawowa linia sporu na rynku przebiega obecnie między zwolennikami dwóch interpretacji. Pierwsza zakłada, że doszło do wygaśnięcia umów tych najemców, których działalność została zakazana przepisami rozporządzenia Rady Ministrów z 31.03.2020. Oponenci skłaniają się ku stanowisku, że wygasły jedynie „zobowiązania", lecz sama umowa istnieje, lub twierdzą, że w ogóle doszło jedynie do zawieszenia obowiązków stron. Skłaniam się ku wykładni pierwszej, językowej, gdyż celowościowa prowadziłaby do wniosków całkowicie sprzecznych z brzmieniem przepisu. Dodatkowo warto zaważyć, że przepis odpowiadający stanowisku drugiemu był przedmiotem poprawki i został w trakcie prac w Sejmie odrzucony.
Jak wykażę dalej, w zasadzie przyjęcie dowolnego z tych stanowisk z praktycznego punktu widzenia prowadzi do podobnych skutków, a spór ma charakter teoretyczny.
Rynek nie chce wygaśnięcia, sąd osądzi
Warta odnotowania, choć chyba całkowicie ignorowana przez ustawodawcę, jest temperatura rynku najmu, stanowisk najemców, wynajmujących i banków. W gorących czasach pandemii odnosi się wrażenie, że logiczne myślenie zostało mocno zaburzone emocjami, a decyzje podejmowane w stanach skrajnych, które, jak uczy psychologia, obarczone są ryzykiem błędu. Wskazana wyżej pierwsza interpretacja jest dla rynku niewygodna. Istnieje więc duży nacisk na prawników, by wykładali przepis tak, jak byłoby to „wygodniejsze" do stosowania. Wcześniej czy później przyjdzie nam się zmierzyć ze skutkami opisywanych regulacji. Moim zdaniem, kamieniem uruchamiającym lawinę mogą być pozwy najemców, którzy czy to w wyniku kryzysu, czy niezależnie od niego, będą chcieli zakończyć działalność w centrum handlowym. Dostali oni do ręki instrument, który pozwala na bezkosztowe wyjście z umowy.
Czytaj także: Co dalej z umową najmu po ustaniu zakazu handlu?