Chodzi o sposób ustalania opłaty za zgodę na wykorzystywanie wyników rozgrywek. W skargach, które wpływały do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wskazywano, że firmy bukmacherskie muszą płacić związkowi stałą kwotę w wysokości 0,5 proc. całkowitych przychodów brutto za udostępnienie wyników rozgrywek sportowych.

Wątpliwości UOKiK budzi fakt, że kwota pobierana przez PZPN może być ustalana w oparciu o całkowite przychody firmy bukmacherskiej, niezależnie od tego, czy zostały one wygenerowane przez rozgrywki organizowane przez PZPN, czy też inne wydarzenia. Kwota nie zmienia się również w przypadku, jeśli organizator zakładów bukmacherskich chciałby wykorzystywać wyniki tylko niektórych rozgrywek, za które odpowiedzialny jest związek (np. tylko mecze reprezentacji Polski). Urząd sprawdzi również, czy podobne praktyki stosują inne organizacje sportowe, np. Związek Piłki Ręcznej w Polsce lub Polski Związek Piłki Siatkowej.

- Firmy bukmacherskie nie mogą wykorzystywać wyników wydarzeń sportowych bez zgody organizatora rozgrywek, który ma prawo pobierać za to opłaty. Chcemy jednak sprawdzić, czy sposób ustalania tych opłat może stanowić wykorzystanie silnej pozycji rynkowej związków – mówi wiceprezes UOKiK Michał Holeksa.

Urząd przypomina, że zgodnie z prawem antymonopolowym podmiot, który posiada pozycję dominującą na danym rynku nie może wykorzystywać jej na niekorzyść swoich konkurentów, kontrahentów czy konsumentów. Niektóre praktyki dozwolone dla innych przedsiębiorców stają się wówczas zabronione. Niedozwolone jest np. narzucanie uciążliwych warunków umów, które przynoszą dominantowi nieuzasadnione korzyści lub stosowanie nieuczciwych cen.

- To postępowanie wyjaśniające, czyli prowadzone w sprawie, a nie przeciwko konkretnym organizacjom. Będziemy chcieli ustalić, czy związki sportowe posiadają pozycję dominującą na rynku udostępniania wyników własnych rozgrywek i wykorzystują swoją siłę negocjacyjną w niedozwolony sposób. Kolejnym etapem może być postawienie zarzutów stosowania praktyk ograniczających konkurencję, a za to grozi kara finansowa do 10 proc. obrotu podmiotu - dodaje wiceprezes UOKiK Michał Holeksa.