Przyjęta właśnie przez Sejm „tarcza antykryzysowa" zakłada, że umowy najmu w centrach handlowych wygasają na okres pandemii. Kiedy ograniczenia się skończą, najemcy będą musieli złożyć właścicielom oferty przedłużenia tych umów na takich samych warunkach. Nowe umowy będą jednak wiązać o 6 miesięcy dłużej. Jeżeli najemcy takich ofert nie złożą, stare umowy najmu „powrócą do życia", i to z mocą wsteczną, a najemcy będą musieli wyrównać wstecz wszystkie niezapłacone czynsze, tak jakby koronawirusa nie było. Tarcza antykryzysowa daje w konsekwencji wielu polskim i zagranicznym sieciom handlowym pomoc niezbędną do ratowania biznesów i miejsc pracy. Niestety, jest też druga strona medalu: właściciele centrów handlowych zostali ewidentnie opuszczeni przez Państwo. Muszą więc szukać rozwiązań sami. Jakich?
Przepisy pisane na kolanie
Z uwagi na wiele niejasnych sformułowań, zapisy tarczy antykryzysowej o centrach handlowych stawiają więcej pytań niż podają odpowiedzi. Dwuznacznie sformułowane są nawet takie kwestie jak to, czy dotyczą one wszystkich centrów handlowych, czy tylko tych powyżej 2.000 m.kw. albo czy obejmują wszystkie umowy najmu w takich centrach, czy tylko te dotknięte ograniczeniami. Niejasny jest też pomysł „wiążącej oferty" woli przedłużenia umowy na dotychczasowych warunkach. Wgłębiając się w tę szaradę, wydaje się, że zamiarem ustawodawcy było przyznanie najemcom możliwości podjęcia decyzji, czy wybierają „czasowe wygaszenie" umów najmu za ich jednoczesnym wydłużeniem o 6 miesięcy, czy jednak chcą realizować pierwotne kontrakty. Poprzez złożenie lub niezłożenie ofert, najemcy mogliby wybrać interesujący ich scenariusz. Taka interpretacja wspierana jest dodatkowo przez fakt, że nawet w okresie pandemii są przecież najemcy, którzy swoje sklepy prowadzą normalnie - supermarkety, drogerie, apteki, markety „Dom i Ogród" czy pralnie. Ustawowe wygaszanie ich umów, często wbrew ich woli, byłoby trudne do zaakceptowania.
Możliwe czasowe eksmisje
Bez odpowiedzi pozostają natomiast inne, ważne pytania. Co, jeżeli najemcy swoje oferty złożą, lecz nie zostaną one przyjęte przez wynajmujących? Albo jeżeli wynajmujący zechcą teraz „czasowo" eksmitować najemców nieprowadzących działalności? Trudno byłoby mieć w takiej sytuacji pretensje do właścicieli obiektów. Pozbawieni nawet opłat eksploatacyjnych, by przetrwać, muszą przecież szukać wszelkich dostępnych możliwości czerpania z nieruchomości jakiegokolwiek dochodu.
Czytaj także: Nowa szansa dla przedsiębiorców po ogłoszeniu upadłości