Przed brexitem Wielka Brytania była jednym z najważniejszych partnerów handlowych naszego kraju. W 2019 r. nasi przedsiębiorcy sprzedali tam towary za ponad 60 mld zł, co czyniło ze Zjednoczonego Królestwa trzeci co do wielkości rynek eksportowy. Teraz ten handel nieco osłabł, ale wciąż będzie intensywny. Przy takiej skali obrotów nieuniknione są spory sądowe między partnerami z obu stron. Tu sytuacja się ostatnio skomplikowała.
Koniec współpracy
Od 1 stycznia 2021 r. za kanałem La Manche przestały obowiązywać unijne rozporządzenia dotyczące wzajemnej współpracy sądowej (nr 1215/2012) oraz wyznaczające prawo właściwe dla dochodzenia roszczeń umownych i pozaumownych (tzw. Rome I, 593/2008 oraz Rome II, 864/2007).
Czytaj też: Brexit a wykonywanie orzeczeń sądowych
Efekty mogą być dotkliwe, szczególnie poprzez wydłużenie procedury i jej skomplikowanie. Jeśli nawet orzeczenie brytyjskiego sądu jest pozytywne dla polskiego przedsiębiorcy, to nie będzie automatycznie uznawane w Unii Europejskiej. Będzie zatem wymagało przeprowadzenia odrębnej procedury sądowej w Polsce o uznanie wyroku sądu zagranicznego.
Zanim do korzystnego wyroku dojdzie, trzeba będzie pokonać inne trudności, których nie było od 2004 r. W przypadku spraw wszczętych po 1 stycznia 2021 r. datą skutecznego wpływu pisma procesowego do brytyjskiego sądu nie jest już data nadania go w naszym kraju na Poczcie Polskiej. Liczy się dzień, gdy rzeczywiście pismo zostanie doręczone do właściwego sądu w Wielkiej Brytanii. Trzeba też dostarczyć tłumaczenie przysięgłe na język angielski.