Marek K. zrezygnował z prowadzenia firm transportowej. Mimo to wojewódzki inspektor transportu drogowego postanowił przeprowadzić kontrolę, ale nikogo nie zastał. Nałożył więc karę w wysokości 10 tys. zł. Marek K. odwołał się. - Skoro przestałem prowadzić firmę, to dlaczego wymierza mi się karę - twierdził. Okazało się jednak, że to nie on ma rację tylko wojewódzki inspektor.
Czytaj także: Protokół z kontroli drogowej nie mógł być jedynym dowodem - wyrok WSA
Drzwi były zamknięte
Wojewódzki inspektor transportu drogowego (WITD) podjął próbę przeprowadzenia kontroli Marka K., ale go nie zastał pod wskazanym adresem, chociaż wcześniej zawiadomił go pisemnie o swojej wizycie. Marek K. nie miał też żądnego rozsądnego wytłumaczenia, dlaczego go w tym czasie nie było. Wojewódzki inspektor postanowił więc nałożyć karę na podstawie ustawy o transporcie drogowym.
Marek. K odwołał się do głównego inspektora transportu drogowego. Tłumaczył, że nie jest już podmiotem, który podlega kontroli inspekcji transportu drogowego. Doszło bowiem do wykreślenie jego firmy z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Postępowanie przeciwko niemu jest więc bezprzedmiotowe i powinno być umorzone.
GITD utrzymał w mocy zaskarżone rozstrzygnięcie. W jego ocenie stan faktyczny sprawy ustalony został w sposób nie budzący wątpliwości, a dokonana przez WITD kwalifikacja naruszenia prawa oraz ustalona wysokość kary pieniężnej były prawidłowe.