Przypomniał o tym Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 21 września 2016 r., który ostatecznie rozstrzygnął spór o 553,5 tys. zł wynagrodzenia za komercjalizację centrum handlowego.
Tylko plany i nic więcej
Spółka X zamierzała wybudować i prowadzić galerię handlową. Negocjowała już warunki zakupu działki, której właściciel uzyskał pozwolenie na budowę takiego obiektu. W tym czasie zawarła umowę ze spółką Y, która miała świadczyć usługi konsultingowe i doradcze w zakresie przygotowania koncepcji centrum handlowego i strategii jego komercjalizacji. Spółka Y (zwana w umowie Konsultantem) miała też pozyskiwać najemców na lokale w centrum i negocjować z nimi umowy najmu oraz promować centrum na rynku. Wstępne prace nad komercjalizacją miały trwać około 1,5 roku i zakończyć się podpisywaniem umów najmu. Umowa, zawarta na czas nieokreślony, przewidywała, że przez pierwsze 15 miesięcy spółka Y będzie otrzymywać 30 tys. zł comiesięcznego wynagrodzenia. Byłoby ono potem odliczane od prowizji za każdą zawartą umowę najmu (12 proc. średniego rocznego czynszu wynikającego z umowy). Prowizja miała być płatna na koniec obowiązywania umowy lub po zakończeniu procesu komercjalizacji. Konsultant mógł też liczyć na sporą premię za wyniki.
Było zapotrzebowanie...
Spółka Y rozpoczęła realizację swoich zobowiązań zaraz po podpisaniu umowy. Z jej rozeznania na rynku wynikało, że inwestycja ma duże szanse powodzenia, bo jest zapotrzebowanie na galerię w planowanym miejscu. Przygotowane przez Konsultanta materiały Inwestor wykorzystywał w negocjacjach z bankami, które miały współfinansować inwestycję. Projekt zakończył się jednak fiaskiem – spółka X nie uzyskała kredytu z powodu braku wkładu własnego. Działkę pod galerię kupiła inna firma.
...ale się zmieniło
Konsultant od początku obowiązywania umowy wystawiał za swoje usługi miesięczne faktury pro forma. Nie dostawał jednak umówionego wynagrodzenia. Wysłał spółce X wezwanie do zapłaty, które pozostało bez odpowiedzi. Kilka miesięcy później spółka X przyznała w pisemnym oświadczeniu, że ma dług wobec spółki Y i zapewniła o podjęciu działań w celu jego spłaty w możliwie krótkim czasie. Nie minęły trzy miesiące i zmieniła zdanie – uchyliła się od skutków oświadczenia o uznaniu roszczenia wskazując, że złożyła je w błędnym przeświadczeniu, że dług wobec spółki Y istnieje.
Spółka Y skierowała do sądu pozew o zapłatę. W odpowiedzi spółka X zarzucała, że Konsultant niestarannie realizował zobowiązania: nie składał sprawozdań, nie doszło do podpisana żadnej umowy najmu ani nawet żadnego listu intencyjnego. To miało być powodem braku zapłaty.