Sprawa dotyczyła kary za naruszenie przepisów ustawy o transporcie drogowym. Sankcja miała związek z kontrolą ciągnika siodłowego z naczepą, którym kierowały dwie osoby.
Analiza informacji zapisanych w pamięci kart kierowców ujawnia, że dane z nich były wczytywane ostatnio ponad 32 dni temu. Tymczasem odczyt powinien być dokonywany co najmniej raz na 28 dni. W konsekwencji uznano, że przewoźnik nie dopełnił obowiązku odczytu z pamięci kart kierowcy w wymaganym terminie.
Mobilne urządzenia
W toku postępowania wyjaśniającego przedsiębiorca tłumaczył, że posiada rozwiązania organizacyjne mające na celu sprawne oraz regularne wczytywanie danych z kart kierowców, tj. mobilne urządzenia do wczytywania danych. Za regularne pobieranie tych danych odpowiada pracownik. Mężczyzna się bronił, że powodem naruszenia było to, że kierowcy wyjechali w trasę, nie dokonując odczytu danych. Za co zostali ukarani upomnieniem.
Te argumenty nie przekonały jednak urzędników. Nie dopatrzyli się okoliczności wyłączających odpowiedzialność przewoźnika i nałożył na niego karę pieniężną w łącznej wysokość 1 tys. zł, czyli po 500 zł za każdego kierowcę.
Przedsiębiorca nie zgadzał się z takim rozstrzygnięciem. Dalej przekonywał, że to kierowcy ponoszą całkowita winę za powstałe naruszenie przepisów o transporcie drogowym. On każdorazowo obliguje kierowców do odczytu kart w dowolnym wygodnym dla nich miejscu. Jego zdaniem jednak nie może zmusić kierowców siłą fizyczną ani innymi metodami zastraszania do wydania i korzystania z ich prywatnych dokumentów.