Wina kierowcy nie klucza odpowiedzialności przewoźnika

Fakt pociągnięcia do odpowiedzialności pracowniczej kierowców, tj. nałożenia na nich kary upomnienia, nie przesądza, że przewoźnik nie miał wpływu na powstanie naruszeń.

Publikacja: 16.03.2016 04:40

Wina kierowcy nie klucza odpowiedzialności przewoźnika

Foto: 123RF

Sprawa dotyczyła kary za naruszenie przepisów ustawy o transporcie drogowym. Sankcja miała związek z kontrolą ciągnika siodłowego z naczepą, którym kierowały dwie osoby.

Analiza informacji zapisanych w pamięci kart kierowców ujawnia, że dane z nich były wczytywane ostatnio ponad 32 dni temu. Tymczasem odczyt powinien być dokonywany co najmniej raz na 28 dni. W konsekwencji uznano, że przewoźnik nie dopełnił obowiązku odczytu z pamięci kart kierowcy w wymaganym terminie.

Mobilne urządzenia

W toku postępowania wyjaśniającego przedsiębiorca tłumaczył, że posiada rozwiązania organizacyjne mające na celu sprawne oraz regularne wczytywanie danych z kart kierowców, tj. mobilne urządzenia do wczytywania danych. Za regularne pobieranie tych danych odpowiada pracownik. Mężczyzna się bronił, że powodem naruszenia było to, że kierowcy wyjechali w trasę, nie dokonując odczytu danych. Za co zostali ukarani upomnieniem.

Te argumenty nie przekonały jednak urzędników. Nie dopatrzyli się okoliczności wyłączających odpowiedzialność przewoźnika i nałożył na niego karę pieniężną w łącznej wysokość 1 tys. zł, czyli po 500 zł za każdego kierowcę.

Przedsiębiorca nie zgadzał się z takim rozstrzygnięciem. Dalej przekonywał, że to kierowcy ponoszą całkowita winę za powstałe naruszenie przepisów o transporcie drogowym. On każdorazowo obliguje kierowców do odczytu kart w dowolnym wygodnym dla nich miejscu. Jego zdaniem jednak nie może zmusić kierowców siłą fizyczną ani innymi metodami zastraszania do wydania i korzystania z ich prywatnych dokumentów.

Raz na 28 dni

Główny inspektor transportu drogowego nie uwzględnił jego odwołania. Stwierdził, że dane z kart kierowców powinny być odczytywane najmniej raz na 28 dni. Natomiast w okolicznościach sprawy nie ma dowodów na brak wpływu przewoźnika oraz na niemożliwość przewidzenia przez przedsiębiorcę powstania uchybienia w terminowym odczytywaniu danych z cyfrowych kart kierowców.

Ukarany zaskarżył decyzję, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu oddalił jego skargę. Zauważył, że zgodnie z art. 92c ust. 1 pkt 1 ustawy o transporcie podstawa do umorzenia postępowania zachodzi wówczas, gdy okoliczności sprawy i dowody wskazują, że podmiot wykonujący przewozy nie miał wpływu na powstanie naruszenia, a naruszenie nastąpiło wskutek zdarzeń i okoliczności, których podmiot nie mógł przewidzieć.

W ocenie sądu okolicznością uchylającą odpowiedzialność podmiotu wykonującego przewozy drogowe nie może być jednak wyłącznie to, że znamiona czynów zagrożonych karą zrealizowała osoba, którą przewoźnik się posługuje.

Zdaniem WSA to, że kierowcy zostali pociągnięci do odpowiedzialności pracowniczej (nałożono na nich kary upomnienia) nie przesądza, że przewoźnik nie miał wpływu na powstanie naruszenia, a nastąpiło ono wskutek zdarzeń i okoliczności, których podmiot nie mógł przewidzieć.

Ponadto organy prawidłowo uznały, że przesłuchanie kierowców nie jest środkiem dowodowym, który przyczyniłby się do wyjaśnienia okoliczności istotnych dla kwestii wyłączenia odpowiedzialności przewoźnika.

Sąd nie miał wątpliwości, że zachowanie, tj. działanie lub zaniechanie pracownika, nie jest zdarzeniem, na które przewoźnik nie ma wpływu lub zdarzeniem, którego nie może przewidzieć.

Sąd odniósł się też do szczegółowo opisanej przez skarżącego procedury, jaka ma obowiązywać w zakładzie pracy w zakresie odczytu danych z karty kierowcy.

Wynikało z niej, że w firmie jest osoba wyznaczona do wywieszania na tablicy informacji, kiedy należy przynieść kartę kierowcy do odczytu. I to ona zawsze wysyła SMS o zbliżającym się upływie terminu i każdorazowo telefonicznie wzywa kierowcę, aby stawił się w celu odczytu. W zakładzie pracy wyznaczona jest też osoba, która dysponuje mobilnym urządzeniem do odczytu danych z kart kierowców i w nagłych przypadkach jest do dyspozycji kierowców 24 godziny na dobę.

Pracodawca dobrze wiedział

W ocenie WSA opis organizacji pracy w zakresie odczytu danych z kart dowodzi raczej, że zachowanie pracownika/kierowcy jest okolicznością, na którą przedsiębiorca ma wpływ.

Procedury te jednoznacznie bowiem wskazują, że jeśli zostały przeprowadzone, to skarżący jako pracodawca nie mógł nie wiedzieć o naruszeniu obowiązku przedstawienia w terminie karty kierowcy do odczytu. Ponadto posiadanie urządzenia mobilnego do odczytu danych z kart kierowców wskazuje, że realizacja tego obowiązku mogła nastąpić także po wyruszeniu kierowców w trasę z kolejnym zadaniem transportowym.

Zdaniem sądu te okoliczności wskazują, że przewoźnik w istotny sposób przyczynił się do naruszenia przepisów przez własną nieudolność w zakresie egzekwowania obowiązków pracowniczych. A także złą organizację zakładu pracy, czyli ustalenie nieprawidłowych procedur w zakresie korzystania z mobilnego urządzenia do odczytu danych z kart kierowców.

Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu z 27 stycznia 2016 r., III SA/Po 658/15.

Sprawa dotyczyła kary za naruszenie przepisów ustawy o transporcie drogowym. Sankcja miała związek z kontrolą ciągnika siodłowego z naczepą, którym kierowały dwie osoby.

Analiza informacji zapisanych w pamięci kart kierowców ujawnia, że dane z nich były wczytywane ostatnio ponad 32 dni temu. Tymczasem odczyt powinien być dokonywany co najmniej raz na 28 dni. W konsekwencji uznano, że przewoźnik nie dopełnił obowiązku odczytu z pamięci kart kierowcy w wymaganym terminie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów