Twórcze spojrzenie na tulipany
Bernard K. postanowił walczyć o ochronę praw autorskich i rekompensatę za wykorzystywanie „tulipanów" bez licencji. Z niektórymi podmiotami zawarł ugody – wtedy naruszyciele płacili mu odszkodowania od 650 do blisko 900 zł. Opornym wytoczył procesy cywilne. Jego adwersarze argumentowali w sądzie, że fotografia była ogólnie dostępna w internecie po wpisaniu w przeglądarkę frazy: „darmowe zdjęcia dzień kobiet". Nie było przy niej adnotacji o prawach autorskich ani znaku wodnego.
Podobnych argumentów użyła w sądzie spółka X z Krakowa, którą pozwał Bernard K. Domagał się 1300 zł rekompensaty za wykorzystanie zdjęcia bez jego zgody. Spółka podniosła, że fotografia tulipanów nie jest utworem, a poza tym nie można ustalić ani daty jej powstania, ani autorstwa. Jeśli nawet uznać tulipany za utwór, to wynagrodzenie, którego domagał się K., nie odpowiadało jego wartości - stwierdziła spółka X.
Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że sporna fotografia spełniała przesłanki, aby uznać ją za utwór, a Bernarda K. za jej autora. Powód wyjaśnił bowiem cały proces powstania zdjęcia: musiał zakupić odpowiednią ilość kwiatów, a wcześniej przygotował koncepcję ich ułożenia. Dobrał odpowiednie lampy błyskowe, akcesoria oraz tło umożliwiające zachowanie dysonansu. Sam ułożył kwiaty, zaś lampy błyskowe ustawił tak, aby uzyskać efekt światłocienia. W programie komputerowym autor skorygował kolory, wyrównał barwy, usunął niedoskonałości, dołożył dodatkową warstwę tekstową „Dzień Kobiet 8 marca", szary gradient i ujednolicił tło. – W efekcie zdjęcie przedstawia szczególną kompozycję kwiatów uchwyconą w twórczy sposób – zauważył biegły sądowy z zakresu fotografii, którego powołano w innym procesie o ochronę praw autorskich Bernarda K. Biegły sądowy z zakresu informatyki zapewnił zaś, że fotografię wykonano w pracowni powoda i przeszła ono poszczególne etapy obróbki graficznej. Nie odnalazł on też w internecie fotografii, która byłaby podobna do spornej.
Sąd Okręgowy posiłkował się tymi opiniami i orzekł, że roszczenie fotografa ma uzasadnione podstawy, a kwota jakiej dochodził, była naprawieniem szkody wyrządzonej naruszeniem praw autorskich i stanowiła dwukrotność stosownego wynagrodzenia, jakie byłoby należne, gdyby autor udzielił zgody na korzystanie z utworu (art. 79 ust. 1 pkt. 3 lit. b ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych). Świadczył o tym fakt, że odpowiadała ona stawce, jaką ujął na swojej stronie internetowej, a także cenie, którą Bernard K. stosował w umowach licencji z innymi podmiotami.
Wina naruszyciela bez żadnego znaczenia
Apelację od wyroku złożyła pozwana spółka X. Zarzuciła błąd w ustaleniach faktycznych polegający m.in. na pominięciu faktu, że sporne zdjęcie było i jest powszechnie dostępne w Internecie bez żadnych zabezpieczeń i bez informacji, że jest własnością powoda, a za korzystanie trzeba drogo płacić. Zdaniem spółki do umieszczenia tego zdjęcia w sieci, poza oficjalną stroną powoda, mogło dojść tylko za jego zgodą, o ile powód sam tego nie uczynił. Według strony pozwanej powód znalazł sprytny sposób na zarabianie pieniędzy: umieszczał w sieci swoje zdjęcia bez zabezpieczeń i informacji o autorze, a na swojej stronie www stworzył bank zdjęć po wysokich cenach. One były potem podstawą do ustalania rekompensaty za wykorzystanie fotografii bez licencji. – Takie postępowanie nie powinno korzystać z ochrony prawa – wskazywała spółka.
Apelacja okazała się uzasadniona w znacznej części. Wprawdzie zarzut nadużycia prawa nie zyskał akceptacji sądu, podobnie jak argument, jakoby przed wykorzystaniem zdjęcia pozwany nie mógł sprawdzić, że powód jest jego autorem i zastrzegł do niego prawa.