UOKiK odpowiada na skargę RPO ws. przejęcia Polska Press
Gdyby sąd zdecydował się zamrozić transakcję do czasu rozpatrzenia wniosku RPO, mogłoby to oznaczać funkcjonowanie wydawnictwa nawet przez kilka lat we właścicielskim zawieszeniu; decyzje biznesowe i inwestorskie nie byłyby podejmowane. Gdyby ostatecznie transakcję po latach sąd unieważnił, mogłoby dojść do kolejnego sporu, o wycenę sparaliżowanego przez kilka lat przedsiębiorstwa. Inna sprawa, czy dotychczasowy właściciel Polska Press byłby skory do zwrotu pieniędzy Orlenowi. Dlatego może to być sprawa na miarę sporu, jaki przed laty toczyły PZU i Eureko, kiedy umowa – wtedy prywatyzacyjna – po czasie okazała się nieważna.
Nie wiadomo, czy warszawski sąd przyjmie wniosek Adama Bodnara, czy uzna argumentację prezesa UOKiK. Ten podnosi, że oparł decyzję na badaniu wpływu transakcji na konkurencję na rynku, nie zajmowano się aspektem „wolnościowym".
Tak jak od kwestii prawnych i ekonomicznych, tak i od politycznych trudno uciec. Adam Bodnar jest osobą, która bardzo aktywnie i na różnych polach występuje przeciwko władzy. A PiS ma problem, bo nie ma większości w Senacie, z którym trzeba uzgodnić nominację nowego rzecznika praw obywatelskich. Wniosek RPO w sprawie Polska Press może jednak zintensyfikować działania polityczne w tej sprawie. Zwłaszcza że następca Bodnara mógłby po prostu wycofać z sądu kłopotliwe dla PiS wnioski i zakończyć sprawę.
Bardziej prawdopodobny scenariusz to zakwestionowanie „ponadnormatywnego" pełnienia funkcji przez Bodnara, którego kadencja już upłynęła, przez Trybunał Konstytucyjny. Bezkrólewie na tym urzędzie mogłoby mieć wpływ również na trwałość wniosków złożonych w sądzie przez obecnego rzecznika.