Dobra wiadomość dla menedżerów: Sąd Najwyższy orzekł właśnie, że nie można domagać się od byłego szefa odszkodowania czy pokrycia strat spółki, jeśli wykaże, że ryzykował, by zyskać nowe kontrakty.
Nie ściągał należności
Z takim żądaniem wystąpiła spółka AHP działająca w branży rekrutacji kadry menedżerskiej. Pozwała Bernarda J., swego byłego prezesa, jedynego członka zarządu, o zapłatę 93 tys. zł odszkodowania za stracone należności za usługi. Prezes nie dochodził ich od kontrahentów, doprowadzając do przedawnienia.
Domagała się zapłaty na podstawie art. 293 kodeksu spółek handlowych, który mówi, że członek zarządu (rady nadzorczej, likwidator) odpowiada wobec spółki za szkodę wyrządzoną działaniem sprzecznym z prawem lub postanowieniami umowy spółki – chyba że nie ponosi winy. Menedżer powinien przy wykonywaniu tych obowiązków dołożyć staranności wymaganej od profesjonalisty.
Granica odpowiedzialności
Gdzie jest granica, za którą prezes odpowiada wobec spółki?
Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził żądaną kwotę, uznając, że decyzje prezesa były wadliwe, a jego oczekiwanie, że dzięki niedochodzeniu należności dłużnicy złożą kolejne zlecenia, było życzeniowe. SA utrzymał werdykt, dodając, że za podstawę prawną takiej odpowiedzialności starczy art. 201 k.s.h., który stanowi, że zarząd prowadzi sprawy spółki.