To sedno piątkowego wyroku Sądu Najwyższego rozstrzygającego sporną do tej pory kwestię, która dotyczy czasem dużych pieniędzy.
Mirosława K. domagała się zasądzenia na jej rzecz od Andrzeja K., dawnego szefa firmy w branży mleczarskiej, 830 tys. zł za to, że korzystał – jako przedsiębiorca – z wynalazku, którego współtwórcami są powódka, pozwany oraz nieżyjący już Kazimierz R. Wynalazek to środek do stabilizacji serów cukrowniczych, który ta trójka – jako spółka cywilna – sprzedawała dużej spółdzielni mleczarskiej (i ten okres rozliczyła), ale później jeszcze przez kilka lat pozwany nadal go wykorzystywał. I ten okres nie został rozliczony.
Według wyliczeń powódki Andrzej K. osiągnął z tego powodu 8 mln zł przychodu i jego dawna wspólniczka zażądała swojego udziału (33 proc.) według zasad określonych w art. 72 ust. 2 ustawy–Prawo własności przemysłowej.
Mówi on, że w razie uzyskania korzyści z wynalazku przez jednego ze współuprawnionych pozostali mają prawo, jeśli umowa nie stanowi inaczej, do odpowiedniej części z tych korzyści po potrąceniu nakładów.
Skarżąca w niższych instancjach jednak przegrała, gdyż ten wynalazek wciąż nie jest opatentowany.