Rz: W marcu wchodzi w życie ustawa o ograniczeniu i zakazie handlu w niedzielę i święta oraz w niektóre inne dni. Dobrze czy niedobrze?
Prof. Maciej Gutowski: Moim zdaniem niedobrze. Ciągle jesteśmy krajem, który goni państwa lepiej rozwinięte. Mnóstwo ludzi szukających pracy wyjeżdża za granicę. Z dwojga złego lepiej, żeby popracowali w niedzielę, a zachętą do dobrowolnej pracy w niedzielę i święta był dodatek do pensji. Tym bardziej że ustawa, zakazując działalności handlowej, i tak pozostawia poza obszarem swego działania wielki obszar świadczenia pracy w niedzielę i święta, konstruując obszerny katalog wyłączeń. Te w handlu obejmą np. stacje benzynowe, apteki, sklepy na dworcach, piekarnie, cukiernie, lodziarnie, gastronomię, sklepy na lotniskach, w strefach wolnocłowych, sklepy internetowe, a także wiele innych. To nie jest zatem tak, że niedziele i święta są całkiem wolne od pracy. Na szczęście też mali przedsiębiorcy będą mogli handlować.
Wszyscy mali przedsiębiorcy?
Ustawa stanowi, że osoba fizyczna ma prawo prowadzić handel osobiście, we własnym imieniu i na własny rachunek. Mogą więc handlować także wspólnicy spółki cywilnej, przy czym nie przeszkadza zawarcie przez przedsiębiorcę umów cywilnoprawnych, np. franczyzy, koncesji handlowej, licencji na korzystanie z oznaczeń przedsiębiorstwa lub know-how. Małe sklepy, jak ABC, Żabka, Groszek, będą mogły więc być otwarte. To ma głęboki sens. Chronimy wszakże pracownika przed pracodawcą, a nie przedsiębiorcę przed nim samym.
Ustawa stanowi jednak, że handel prowadzony ma być przez przedsiębiorcę „wyłącznie osobiście, we własnym imieniu i na własny rachunek", a Groszki, Żabki i inne opierają się przecież na franczyzie. To nie problem?