Autorzy pierwszych pozwów raczej zdają sobie z tego sprawę. Jak i z tego, że uzyskanie odszkodowania za lockdown może zająć kilka lat.
Adwokat Maciej Dubois, którego kancelaria już złożyła dwa pozwy zbiorowe (gromadzą formalnie ponad 60 przedsiębiorców, a zainteresowanych jest więcej) i szykuje trzeci, mówi „Rz", że pozwy są efektem desperacji, bo od czerwca powodowie wzywali rząd o zapłatę odszkodowania bądź rozmowy nad alternatywną formą wsparcia. Do pozwów przystępują głównie ci, którzy nie mogą skorzystać z tarczy antykryzysowej, a jeśli zostali nią objęci, to nieadekwatnie do strat. Chodzi o takie branże jak turystyka, kluby i dyskoteki, gastronomia, place zabaw, wyciągi narciarskie. Pozwanym jest Skarb Państwa.
Czytaj także: Koronawirus. Firmy chcą, żeby rząd zapłacił odszkodowania za lockdown
Jako podstawę prawną żądania wskazują art. 22 konstytucji, który stanowi, że ograniczenie swobody działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko ustawą i tylko ze względu na ważny interes publiczny. W ich ocenie pandemia uzasadniała ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, a wtedy firmy dotknięte ograniczeniami miałyby prawa do odszkodowania.
Także Kancelaria Sobota przyjmuje do sprawy zbiorowej przedsiębiorców z branży gastronomicznej, hotelarskiej i fitness i zamierza do końca kwietnia złożyć pozew. Jak mówi „Rz" Jędrzej Jachira, jej partner zarządzający, jako podstawę prawną wskażą art. 417 § 1 i 4171 § 1 i § 4 kodeksu cywilnego, ze względu na brak ogłoszenia przez rząd stanu nadzwyczajnego. W ten sposób przedsiębiorcy zostali pozbawieni ochrony prawnej, przewidzianej ustawą o stanie klęski żywiołowej. Na odszkodowanie ma się składać wartość poniesionej straty w okresie lockdownu odniesionej do analogicznego okresu w roku poprzednim, pomniejszona o wsparcie od państwa.