Przedsiębiorcy narzekają na zasady udzielania pomocy przedsiębiorcom objętym lockdownem. System kierowania wsparcia do branż określonych numerami PKD ma więcej niedoskonałości niż zalet. Omija bowiem wiele firm.
Pomoc omija potrzebujących
– Prowadzi to do absurdalnych sytuacji, gdy mikroprzesiębiorca prowadzący działalność w galerii handlowej, która została zamknięta, nie ma prawa do wsparcia, bo jego kodu PKD nie ma na liście – tłumaczy Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan. – A wystarczyłoby ustalić w przepisach, że wsparcie dostaje każdy przedsiębiorca mający umowę najmu powierzchni w galerii handlowej, którego działalność zamroził lockdown.
Czytaj także: Firmy poszkodowane przez pandemię walczą o ulgi ZUS. Sąd zasypany skargami
– Dla wielu przedsiębiorców obecna pomoc jest niewystarczająca – dodaje Krzysztof Łyszyk, radca prawny i partner w kancelarii LWW Łyszyk Wesołowski i Wspólnicy. – W najbliższych dniach kilkudziesięciu największych operatorów fitness planuje złożyć w Kancelarii Premiera przedsądowe wezwanie do odmrożenia branży i zawarcia ugody w sprawie pokrycia dotychczasowych szkód. Przedsiębiorcy szykują się bowiem do złożenia w sądzie pozwów indywidualnych i grupowego przeciwko państwu o odszkodowanie. Mówią, że nie mają pretensji do rządu, że trwa epidemia koronawirusa, tylko o brak pomysłu na walkę z wirusem i obarczenie ciężarem finansowym tej walki branż zamkniętych.
Przedsiębiorcy liczą się z tym, że takie procesy mogą potrwać, szczególnie gdy sądy zechcą poczekać na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego, do którego wpłynął wniosek premiera o zbadanie przepisów o odpowiedzialności odszkodowawczej państwa.