Sąd może przyznać konkretną kwotę spłaty już w wyroku rozwiązującym spółkę. Oddzielny proces nie jest konieczny.
Chodziło o spółkę jawną, ale wnioski z tej sprawy można przenieść do spółek komandytowych, częściowo spółek z o.o., a ogólniejsze wnioski – jak nie należy prowadzić „rozwodu" w spółce – do wszystkich spółek handlowych. Tym bardziej że spory między wspólnikami nie należą do rzadkości, w przeciwieństwie do skutecznego ich rozwiązania.
Wymuszone rozstanie
Proces o podział spółki – podwarszawskiej piekarni należącej do dwojga rodzeństwa (odziedziczyło ją po rodzicach) – trwał osiem lat. Rozstanie wspólników spowodował konflikt wywołany dolegliwościami zdrowotnymi siostry. Sąd okręgowy na wniosek jej brata rozwiązał spółkę i zasądził na rzecz siostry 168 tys. zł spłaty, za podstawę przyjmując bilans bieżący spółki. Z kolei Sąd Apelacyjny w Warszawie sporządził nowy bilans i zwiększył spłatę pięciokrotnie, do 853 tys. zł, na dodatek z odsetkami od dnia wniesienia pozwu, a więc za owe osiem lat. W efekcie odsetki przekraczały sam dług główny. Ten zresztą brat spłacił, a przed Sądem Najwyższym, do którego się odwołał, spór skupił się na odsetkach i na tym, czy jednocześnie z podziałem sąd może zasądzić spłatę drugiego wspólnika, czy też trzeba o to wystąpić w odrębnym procesie.
Długi spór, więc i rozliczenia duże
Pełnomocnik siostry adwokat Mariusz Adamczyk argumentował, że to z winy brata spór trwał tak długo. Za tym, by siostrze zasądzić za czas sporu odsetki, przemawia to, że w tym czasie brat de facto decydował, czy siostra coś z bieżącej działalności piekarni dostanie (a ponoć nie dostawała).
Z kolei pełnomocnik brata adwokat Rafał Sarbiński twierdził, że dopóki siostra była wspólnikiem, mogła domagać się należnych jej dochodów ze spółki i ten czas nie ma wpływu na spłatę.