Kara umowna pełni funkcje odszkodowawczo-kompensacyjne, które stymulują dłużnika do prawidłowego wykonania zobowiązania. Jej istotą jest obciążenie dłużnika obowiązkiem zapłaty określonej kwoty za niewykonanie lub nienależyte wykonanie przez niego umowy. Kwestią problematyczną, która często trafia na sądową wokandę, jest wysokość takiej kary.
Jedną z takich spraw właśnie zajmował się Sąd Apelacyjny w Warszawie. Dotyczyła ona umowy na dostawę monitorów dla resortu obrony narodowej. Zawarto ją zgodnie z wynikiem postępowania o udzielenie zamówienia publicznego w trybie przetargu nieograniczonego. Jednym z obowiązków wykonawcy było przedstawienie zamawiającemu w terminie 30 dni po zakończeniu każdego roku okresu gwarancyjnego, informacji o wszelkich wadach usterkach i awariach sprzętu, ich przyczynach oraz sposobie ich rozwiązania. Obowiązek ten obwarowano karą umowną w wysokości 1 tys. zł za każdy rozpoczęty dzień zwłoki.
Raport taki za okres od 31 października 2011 r. do 30 października 2012 r. spółka złożyła dopiero 9 maja 2013 r., a więc po upływie 160 dni od umówionego terminu. Skarb Państwa wezwał, więc firmę do zapłaty kwoty 160 tys. zł jako kary umownej. Spółka zanegowała zasadność tego żądania. Spór musiały, więc rozstrzygnąć sądy.
160 tys. zł to za dużo
Sąd okręgowy ocenił, że powództwo jest usprawiedliwione co do zasady, gdyż pozwana spółka nie wykonała zobowiązania wynikającego z umowy w terminie. Było to spowodowane jej niestarannością, zatem jest to niewykonanie zawinione. SO uznał jednak, iż kara umowna w wysokości 160 tys. zł jest rażąco wygórowana.
Sąd zwrócił uwagę, iż przedstawiciele Skarbu Państwa nie wykazali, iż niewłaściwe działanie pozwanej spółki spowodowało jakąkolwiek szkodę. W pierwszym roku gwarancji doszło do jednej usterki dostarczonego monitora, który został niezwłocznie wymieniony na nowy. Tymczasem nałożona kara niemal osiemdziesięciokrotnie przekracza wartość wymienionego monitora. Co więcej, złożenie raportu, będącego powtórzeniem treści protokołu wymiany tego monitora, miało znaczenie drugorzędne, a strona powodowa w istocie domagała się od pozwanej spółki dostarczenia informacji, która już była w jej posiadaniu. Jak zaznaczono, naruszenie postanowień umowy było jednorazowym incydentem ze strony wykonawcy. Dysproporcja naliczonej kary do rodzaju naruszenia i braku szkody po stronie powodowej, nie miała uzasadnienia ekonomicznego i pozwala na uznanie, zdaniem sądu, że jest nieadekwatna do zaistniałego naruszenia umowy.