Przykładem niech będzie małżeństwo przedsiębiorców, którzy zwrócili się do „Rzeczpospolitej" o wsparcie. Zajmują się sprzedażą bielizny w dziesięciu butikach w centrach handlowych w Poznaniu, we Wrocławiu, w Łodzi, Gdyni i Warszawie. Łącznie zatrudniają 25 osób. W ostatnich miesiącach odnotowali 90-proc. spadek obrotów. Przy składaniu wniosku o pomoc z tarczy antykryzysowej 6.0 czy tarczy finansowej 2.0 przekonali się, że wpisany wiele lat temu przez urzędnika rejestrującego działalność kod PKD 47.19.Z (pozostała sprzedaż detaliczna prowadzona w niewyspecjalizowanych sklepach) nie znajduje się na liście żadnej z tarcz. Nie pomogła zmiana kodu na właściwy, czyli 47.71.Z (sprzedaż detaliczna odzieży prowadzona w wyspecjalizowanych sklepach). System weryfikacji programów pomocowych uwzględnia kod PKD na 30 września 2020 r. Zmiany po tej dacie nie mają już znaczenia.
Podobnie jest z inną firmą, wynajmującą samochody na lotnisku, która ma wpisany kod PKD 77.11.Z, który mówi o wynajmie samochodów osobowych i furgonetek. Przed pandemią przedsiębiorca wynajmował codziennie około 250 aut. Dziś zdarzają się dni, kiedy jest ich tylko siedem. Nie może jednak liczyć na wsparcie, gdyż jego PKD nie został wpisany do żadnej z tarcz. Gdyby jednak zarejestrował się z kodem 79.90.C (pozostała działalność usługowa w zakresie rezerwacji, np. rezerwacja środków transportu, hoteli, restauracji, wynajem samochodów), to skorzystałby z tarczy finansowej 2.0.
PKD to za mało
– Szukając prostych rozwiązań, zamiast PKD należałoby raczej kierować się kryterium utraty przychodu, np. o 75 proc., wywołanej wprowadzonymi ograniczeniami pandemicznymi – radzi mec. Agnieszka Fedor, partner w kancelarii SKS.
– Na pewno przydatne byłoby odpowiednio wczesne dopuszczenie do dyskusji o zakresie pomocy szerszego kręgu podmiotów i przedsiębiorców. Pozwoliłoby to na konfrontowanie rozwiązań legislacyjnych z rzeczywistością biznesową już na etapie planowania, a nie wdrażania.
Wszystko jednak wskazuje na to, że rząd niespecjalnie wsłuchuje się w głos biznesu.
– Już w trakcie prac legislacyjnych nad tzw. tarczą antykryzysową organizacje pracodawców zwracały uwagę, iż kierowanie się kryterium PKD oznacza pozostawienie wielu podmiotów bez wsparcia – komentuje Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan. – Wskazanie kodu działalności ma często charakter deklaratywny. Ponadto wiele podmiotów nie aktualizowało kodów działalności, bo dotychczas nie wiązano z nimi większych skutków. Problemem jest także to, że tarcza 6.0 wymaga, aby dany kod PKD stanowił dominującą działalność danego przedsiębiorstwa. Jest to wymóg czysto formalny i nie odzwierciedla rzeczywiście prowadzonej działalności.