Najogólniejszy i najdłuższy dziesięcioletni termin przedawnienia długów, stosowany wszędzie tam, gdzie nie było krótszego, będzie skrócony do sześciu lat. Szybciej przedawnią się też długi stwierdzone wyrokiem czy nakazem zapłaty, które teraz przedawniały się po dziesięciu latach.
Zmiany te przewiduje przyjęty we wtorek przez rząd projekt noweli kodeksu cywilnego autorstwa zespołu Ministerstwa Sprawiedliwości pod kierownictwem wiceministra Łukasza Piebiaka.
Dziesięć lat do kosza
Nie skróci się przedawnienie należności przedsiębiorcy związane z prowadzeniem działalności gospodarczej, tak samo świadczenia okresowe, np. czynsz z najmu. Tak jak obecnie wyniesie trzy lata. Zmienią się jednak zasady liczenia obu terminów. Trzy i sześć lat nie będą już liczone z dokładnością do jednego dnia, co nastręczało często dużych trudności nawet sędziom. Zgodnie z projektem za koniec biegu przedawnienia przyjmuje się ostatni dzień roku kalendarzowego, w którym upływa termin.
– Skrócenie terminów przedawnienia będzie motywować wierzycieli do wcześniejszego dochodzenia roszczeń – ocenia Rafał Fronczak, prezes Krajowej Rady Komorniczej. – Może jednak wzrosnąć liczba spraw, gdy wierzyciele będą kierować pozwy tylko w celu uniknięcia przedawnienia, a nie z powodu niewywiązywania się dłużników z zobowiązań.
Nie zmienią się jeszcze krótsze okresy przedawnienia, np. dwuletni dla roszczeń przedsiębiorcy o zapłatę ceny za sprzedaną rzecz czy wykonane dzieło, np. budowę kominka w domu, oraz jeszcze krótsze terminy, np. roczny przy umowie przewozu. Liczone będą tak jak obecnie.