Wadą polskiego systemu zamówień publicznych był dyktat najniższej ceny. Przedstawiciele firm skarżyli się, że przegrywali boje o publiczne kontrakty z przedsiębiorcami, którzy oferowali wykonanie zamówienia za najniższą cenę. Działo się tak, nawet gdy była ona niższa od kosztów, jakie musiał ponieść wykonawca, albo gdy jakość oferowanych towarów, usług czy robót była gorsza od tych oferowanych przez konkurencję.
Sporo kryteriów oceny
Teraz to się zmieniło. Zgodnie ze zmienionym art. 91 Prawa zamówień publicznych zamawiający może wybrać ofertę najkorzystniejszą na podstawie kryteriów oceny ofert określonych w specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Co istotne, kryteriami oceny ofert mają być cena albo cena i inne kryteria odnoszące się do przedmiotu zamówienia, w szczególności jakość, funkcjonalność, parametry techniczne, aspekty środowiskowe, społeczne, innowacyjne, serwis, termin wykonania zamówienia oraz koszty eksploatacji. Kryterium najniższej ceny można stosować jedynie w wypadku przedmiotów zamówienia publicznego, które są powszechnie dostępne na rynku i mają ustalone standardy jakościowe.
Firmy startujące w przetargach muszą też udowadniać, że proponowana przez nich cena nie jest rażąco niska. Jeżeli zamawiający uzna, że cena jest dumpingowa, to oferent musi udowodnić, że tak nie jest. Zgodnie bowiem z nowym art. 90 p.z.p., jeżeli cena w ofercie wydaje się rażąco niska w stosunku do przedmiotu zamówienia i budzi wątpliwości zamawiającego co do możliwości wykonania przedmiotu zamówienia zgodnie z wymaganiami określonymi przez zamawiającego lub wynikającymi z odrębnych przepisów, to zamawiający zwraca się o udzielenie wyjaśnień. Jeżeli firma nie udowodni, że zaproponowana przez nią cena nie jest dumpingowa, to jej oferta zostanie przez zamawiającego odrzucona. Taki sam skutek będzie miało niezłożenie przez firmę wyjaśnień w przedmiocie zaoferowania rażąco niskiej ceny w stosunku do przedmiotu zamówienia.
Nowe sposoby
Zmiany w p.z.p. związane z wyborem najkorzystniejszej oferty nie spowodowały, że firmy przestały manipulować cenami. Jeśli firmy startujące w przetargach chcą przechytrzyć konkurencję i zyskać publiczny kontrakt, to składają oferty, w których sztucznie zaniżają cenę za pewną część zamówienia. Najczęściej tę najbardziej istotną z punktu widzenia zamawiającego. W innych zaś częściach zamówienia ceny są wyższe, co powoduje, że firma nie traci na realizacji zamówienia. Dzięki takiemu zabiegowi oferta firmy jest najlepsza, zawiera bowiem najkorzystniejsze rozwiązania w tej części zamówienia, która jest najważniejsza dla zamawiającego, i firma wygrywa publiczny kontrakt. Co istotne, nawet po zmianie prawa zamówień publicznych taka cena w ofercie nie zostanie uznana za rażąco niską i firma nie będzie musiała składać odpowiednich wyjaśnień zamawiającemu. Przy badaniu rażąco niskiej ceny bierze się bowiem pod uwagę ostateczną kwotę, a nie jej części składowe.
Nie oznacza to jednak, że takie sztuczne zaniżanie cen za niektóre części zamówienia jest legalne i nie wiążę się z negatywnymi skutkami dla firm startujących w przetargach. Manipulowanie wyceną za poszczególne części zamówienia może bowiem zostać uznane za czyn nieuczciwej konkurencji i może skutkować tym, że nieuczciwa firma straci publiczny kontrakt.